Ten wpis muszę zacząć i chcę od Izy Urbaniak. Wszak to Iza na naszym, krajowym podwórku jest odniesieniem dla zdjęć tego typu. Dzieci, natura, piękne kompozycje, naturalność zachowań. Jak do tego dodamy delikatność i subtelność kadrowania i wyczucie światła przynależne chyba tylko kobietom, to otrzymujemy właśnie takie galerie jak prowadzi Iza. Jednak dzisiaj nie o niej. Chciałbym Wam dzisiaj polecić kolejną kobietę. Ostatnio w tym klimacie same kobiety – swoją drogą – czyż to nie znamienne, że taka fotografia to domena kobiet. One na pewno widzą inaczej, bez dwóch zdań. Mają te nieuchwytną dla mężczyzn iskierkę w mózgu, która pozwala im w sposób niewyjaśniony dla mnie łapać kadry, jak robi to wyśmienicie Niki Boon z Nowej Zelandii.
Wpadłem na jej zdjęcia na LensCulture. Otrzymała jedną z wielu już zdobytych nagród za serie zdjęć swoich dzieci. Ta wspaniała naturalność, choć często i gęsto dopracowana już chyba poza aparatem, wcale mnie jednak nie razi. Wręcz przeciwnie, wciąga mnie gęstość jej kadrów. Lubię takie low-key prace. Obie panie w sposób bezpośredni nawiązują do ideału – Sally Mann. Ale czy to jest naśladownictwo? Dla wielu pewnie tak, dla mnie jednak zdjęcia Niki są różne od stylistyki Sally Mann. Dzieli je spora różnica “ciężkości” odbioru. Patrząc na prace Nowozelandki odkrywam pewien mroczny aspekt takiego fotografowania. Zaczynam wgłębiać się nie tyle w sam piękny obraz twarzy dzieci, w piękne łapanie światła, co w mroczną stronę dzieciństwa. Czy dzieciństwo ma mroczne strony? Dla mnie tak. Jakoś ta sielankowość w zdjęciach Niki nie jest aż tak sielankowa jak u Izy. Jest też inaczej sielankowa niż u Mann.
Być może po prostu niepotrzebnie silę się na jakieś głębsze analizy tych zdjęć, ale przyznam, że oglądając wiele podobnych kadrów po sieci, akurat efekty pracy Niki mnie zatrzymały na dłużej. Pewnie chodzi o te gęstość techniczną, którą osiąga autorka na materiale. A może to nieprzeładowanie kompozycji światłem, które odgrywa tutaj ważną rolę, ale wcale nie najważniejszą, bo Niki bardzo dba o kompozycje kadru i łapanie momentów w stylu Bressona. I to mi się podoba. Mniej tutaj pozowania, nachalnych relacji między modelem a obiektywem, a więcej naturalnej obecności dzieci. Fajne.Bardzo polecam Wam zajrzenie do galerii Niki. Śledźcie ją na facebook.
Piotrze, pytanie z innej beczki. Na co zamieniasz 5D MK II? Mam nadzieję, że nie zmieniasz systemu…
Na razie tajemnica :)
No proszę nie trzymaj mnie w niepewności :) Zmieniasz na 5D III czy 6D ?