Platinium palladium i Kobayashi

Myślę, że takie rzeczy należy pielęgnować i cieszy mnie, że nadal są ludzie, dla których wyjścia w celu porobienia zdjęć, to de facto Wyprawa Fotograficzna. Coś niesamowitego. To spowolnienie, ta aura robienia czegoś w tempie niespotykanym obecnie. Ta ślamazarna jakość i dbałość. Filozofia ukryta pod kadrem, nawet jeśli nie do końca do mnie ona przemawia, to szanuję!

Nobuyuki Kobayashi jest człowiekiem młodym.  Tym bardziej jego zaangażowanie i poświęcenie się technice platinium palladium, a także efekty budzą respekt. Wprawdzie uważam, że gdzieś po drodze, w całej tej otoczce technikaliów, procesów, w oparach chemii gubi ten fotograf efekt końcowy często. Wiem, że uszczypliwy jestem, ale nic tak nie rani starych technik fotograficznych jak stosowanie ich dla samego stosowania. Dla samej techniki. Gdy zgubimy w tym jakąś czysto artystyczną wartość, to pozostanie nam jedynie zabawa chemią. Trzymam kciuki za wytrwałość dalszą i z szacunkiem oglądam długi film o długim i skomplikowanym procesie.Website

1 komentarz

  • ech, rzucić wszystko i terminować u Pana Kobayashiego…
    to co u Niego mnie urzeka, to ta równowaga miedzy elementami, tu trochę papieru z tysiącletnią tradycją, tu trochę stuletniej staruszki fotografii, tu odrobina cyfrowego świata.
    zastrzyk dobrej energii.

piotr biegaj, iczek

Z fotografią żyję, budzę się i zasypiam by znowu się obudzić. Fotografia ciekawi mnie, złości mnie i zdumiewa pomimo upływu lat i ujęć. Ten blog, to cześć moich zmagań z fotografią zamknięta nie tylko w zdjęcia, ale też teksty. Zapraszam!

Znajdź mnie: