Na moim biurku leży album. Pachnie farbą. Niedotykalnością. Zabieram się do niego jak do niedzielnych paznokci zabierała się moja mama. Z namaszczeniem, z pachnąca kawą po turecku, nieodzownym niezapalonym papierosem. Odświętnie. Celebracyjnie.
Album “Beyond the Body” Tomasza Gudzowatego docierał do mnie na raty. Nieodebrany, przesłany ponownie. Tym bardziej ciekawsko przekładam grube karty zalane gęsto farbą drukarską. Sztywne. Steidl i tym razem się postarało. To wydawnictwo nie wypuszcza nic, co nie byłoby godne logo firmy na wewnętrznej okładce.
Jestem w gęstym syropie doznań. Marzę się błotnistymi kadrami zanurzonymi w wysokim kontraście i brodzę w magmie czerni, półcieni i ostrych bieli przenikających co pewien czas gdzieś między kolejnymi kadrami. Wspaniałe zdjęcia. Znam je wszystkie praktycznie, ale podane w tej formie, tak opakowane smakują jak kakao z żółtego plastikowego pudełka przynoszone z zakrystii kościoła w Stanie Wojennym, jak marzący się ser z paczek z Niemiec. Wybornie! Naprawdę dawno żem tak skrupulatnie nie przekładał kolejnych kart albumu. Napisałem kiedyś, że twórczość Tomka Gudzowatego jest poza zasięgiem wszystkich polskich fotografów. Potwierdzam. Ponownie.
Prace Tomasza są kompletne. Bez cienia udawania i bez pustego zachwytu. Obróbka i dopracowanie kadru może się zawsze komuś nie spodobać, ale mnie satysfakcjonuje w 100%. Aż ciemno jest od czerni. Wylewa się tam, gdzie powinna i niknie w szarości, tam gdzie dokładnie powinna. “Beyond the body” to zapewne w opinii wielu hołd złożony ludzkiemu ciału, ludzkim możliwościom, ludzkiemu przekraczaniu. Ale nie w stylu czysto cielesnym. Jest tutaj ten wspaniały aspekt człowieczeństwa. Społecznego człowieczeństwa, które sytuuje nas wyżej niż zwinniejsze od nas małpy, czy szybsze gepardy lub mocniejsze od zawodników sumo słonie.
Nie będę pisał za wiele, po prostu polecam Wam kupić te pozycję. Po prostu. Ja musiałem ją mieć. I mam. Niech uzupełnieniem tego wpisu będzie krótki wywiad z Nan Goldin, który nagrał Tomasz. Nan napisała kilka słów we wstępie do jego albumu i wyedytowała wraz z autorem zdjęcia.
Zamówiony zestaw z “My Walk”. Na jaki adres przesłać rachunek? ;)
:) nie pożałujesz.