fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Gdansk Press Photo 2014

Wiem, że dawno nie pisałem i zaniedbałem Was trochę. Wręcz bardzo :(

Smutno mi z tego powodu, ale postaram się nadrobić to w tym wakacyjnym okresie. Przysiądę i może nadal kilkoro z Was zajrzy do tej ponoć już przestarzałej formy komunikacji Internetowej jaką jest blog. Blog autorski.

W każdym razie, może wynikiem mej niechęci do klepania w klawisze była też pewna posucha wydarzeniowa, której jakoś nie umiałem wypełnić, bo wszystko wokół w warstwie obrazowej wydawało mi się jałowe i “takiesamo”. Dzisiaj jednak ujrzałem coś nie jałowe. Ot przyciągnęło mą uwagę. Zresztą, co roku przyciąga. I co roku staram się napisać o moich wrażeniach.

Konkurs Gdańsk Press Photo wpisany już chyba na wieki w niedaleki wszak horyzont pomorskiej fotografii mam wrażenie przechodzi poważny kryzys! Kryzys tego czym ma być – Maciej czy nadal wiesz czym ma być ten konkurs? Ale także kryzys jakości fotografii.

Spojrzałem na wyniki tegoroczne i trochę mi się żal zrobiło, że muszę napisać, co muszę , bo 90% nagrodzonych znam. Znam i w sumie lubię nawet. Rodzi się więc pytanie, czy fotografia uprawiana przez autorów nadaje się do nagradzania? Głupie na pozór, całkiem zasadnym się staje pytanie owe, gdy spojrzymy na wyniki umieszczone na stronie Kosycarz Foto Press.

Postaram się krótko wyjaśnić w czym mam problem.

Największy problem mam z pojęciem fotoreportaż. I tutaj wracam do pytania skierowanego do Macieja Kosycarza – czym ma być ten konkurs w 2014 i kolejnych latach? Mam bowiem wrażenie, że albo z braku laku (słabe foty!), albo z nieznanych mi powodów innych, nagradzane są prace, które CAŁKOWICIE nie spełniają warunków tego typu konkursów. Oto bowiem widzę nagrodzone prace w kat. Życie i świat wokół nas. Co ja tam widzę? Chrystusy w różnym stadium rozkładu. Cykl zatytułowany Rdza nadaje się moim zdaniem jako zaliczenie na pierwszym semestrze darmowej szkoły fotograficznej prowadzonej w domu kultury, niż na chyba (!) poważny konkurs fotoreporterski!? O co kaman? Czy jury naprawdę w tej kategorii nie znalazło fotoreportażu, że zmuszone było nagrodzić kompletnie niekonsekwentny i akademicki cykl fotek krzyży? Niech Anna Jakubowska się nie obraża na mnie, bo to nie jej wina. To wina pomysłu na całość, którą reprezentuje jury. Nie rozumiem kompletnie ani nagrody, a sam cykl zdjęć (tutaj już bezpośrednio do autorki!) jest dla mnie banalny do bólu oczu.

Portret. Renata Dąbrowska. Sorry Renata, muszę. Woda. Głowa. Węgorz. Praca komercyjna. W sumie wszystkie prace fotoreporterów są komercyjne więc to oczywiście lekka złośliwość, ale sytuacja wydaje się dość podobna do powyższego opisu. Nie widzę w tej pracy ani światła, ani klimatu, ani naprawdę estetycznego podejścia. Widzę dość nachalny sposób przedstawienia tematu środkami, które mnie nigdy w życiu nie przekonają, bo to jest po prost zagrane na najgrubszej estetycznej strunie. Kucharz zanurzony w wodzie z rybą, bo rybna restauracja jak się domyślam? Teoretycznie więc wszystko jest: woda, z wody są przecież ryby, ryba też jest i to na klacie kucharza, kucharz ma szatę kucharską i w dodatku jest dobrym kucharzem, bo mu się z wody robi aureola. No sorry. Tautologia totalna. Szkoda, że nie ma patelni :) No chyba, że jest wersja z patelnią?! Nie kupuje takich portretów. I wrócę do tego, że to jest praca komercyjna. Mam wrażenie, że jest jednak cienka granica między portretem reporterskim a portretem komercyjnym. Tutaj to wyraźnie widać.

W kulturze ponownie widzę zdjęcia z imprezy, która daje najwięcej szans na zrobienie konkursowej foty. Kolorowo. Dużo ludzi. Szał. Rafał złapał moment. Wózek w górze zawsze zrobi wrażenie. Ale czy to jest na nagradzanie? I choć zdjęcie spełnia idealnie wszystkie wymagania fotki zwycięskiej, to kurcze czuję niedosyt… ale tylko taki uszczypliwy :)

Wiadomym było, że w kategorii fotografia spoza regionu wygra Ukraina, bo dwóch “naszych” już nagrodzonych zostało, no i w sumie to dobrze, że Dominik łyknął nagrodę. Bardziej ona prestiżowa w sumie już teraz, ale powinny te prace zostać nagrodzone i jury to doskonale rozumie. Czy ten materiał jest dobry w mojej ocenie? Oczywiście, ponieważ ja się nie znam na fotoreportażu, to jedynie napiszę, że emocji w tym jest mniej więcej tyle, ile życia w tych Chrystusach :( Sorry Dominik, ale jak Tyś to ułożył to ja nie kumam? :(  90% fotek to szerokie plany, daleki dystanse, brak empatii z uczestnikami gubi powagę tamtej sytuacji. Naprawdę nie było bardziej bezpośrednich ujęć? Większej dawki pojedynczej emocji. Może warto było wybrać jednego bohatera zamiast skupiać się na tłumie, masie, bezpłciowej szerokiej perspektywie? Ukazać moc tych wydarzeń za pomocą setek flag zrobionych długim szkłem jest dużo łatiwej niż w źrenicy jednego człowieka :) Szkoda, że się nie pokusiłeś o takie podejście.

Anno Mario…. znasz moją ocenę tego nagrodzonego reportażu Poród. Jesteś doskonałą portrecistką. Łapiesz światło. Wyczuwasz zastane luxy. Sam fakt, że ktoś rodzi w chacie, bez lekarza, że poród jest cudem natury nie sprawi, że ten reportaż stanie się unikatowy. A moim zdaniem taki nie jest. Może to z powodu pełci mej, ale ja nie odczuwam w nim intymności tych wydarzeń. Brak mi kobiecej estetyki, którą wszak w sobie masz, co udowodniłaś nie raz intymnymi prawie portretami kobiet. Tutaj mam wrażenie, że wystarczyło Ci, że jesteś tam, że masz aparat i zrobisz ujęcia. Nie wystarczyło. Estetycznie mi to nie gra i powtórzę…. intymność narodzin jest tutaj kompletnie przyciśnięta fizycznością – tak banalną w obliczu sfery uczuć. Szkoda.

O siłowni już kiedyś pisałem. Relikwie też do mnie gadają.

Na deser Małgosia, no i Kacper.

 

Małgosia – od lat trzymam kciuki za Twoje fotografie z podwórek Nowego Portu! Strasznie mi brakuje wystrzału Twojej twórczości w kraju i poza nim. Zasługujesz. Ten cykl, tylko dobrze opracowany, ma szansę na najlepsze nagrody, nie tylko w Polsce. Dopracuj to edycyjnie. Konsekwencja w sposobie kadrowania i tematyce pomoże jeszcze bardziej i tak świetnym kadrom. Trzymam kciuki za ciąg dalszy.  Szkoda, że na stronie KFP pomylono Twoje imię w opisach zdjęć…. raz jesteś Małgosia, raz Marzena… tak ma być?

Kacpero… co ja mam mówić? Wiesz, że prace Twoje są poza pewnym schematem oceny akurat w tego typu konkursach. Uparcie je wystawiasz na strzały kolejnych jury, a ja uparcie uważam, że to nie nadaje się na konkursy, tylko do …. GALERII! Odpuść już i daj szansę innym :) Twoja fotografia przeskakuje już ten poziom. Gratuluje Ci.

Wszystkim uczestnikom gratuluje, ale wątpliwości pozwalam sobie zostawić dla siebie :)

 

12 komentarzy

  • Yyyy no fakt. Przepraszam. Byłem na spotkaniu z Autorem i chyba jednak nie pisałem o tym… Siłownia jest świetnie złapanym materiałem. Złapanym w sensie wynalezionym. Z banalnego w sumie tematu autor wyciągnął jakieś treści, ale…. kurcze jak dla mnie materiał o siłowni trzeba mocno opowiedzieć tekstem. Zresztą na spotkaniu i w trakcie pokazu słowa dopełniały obraz dobrze. Same fotki wcześniej na mnie tak nie działały.
    W fotoreportażu to w sumie obowiązek by był tekst, wyjaśnienie, wprowadzenie. Więc w sumie chyba dobrze :)

  • Zacząłem czytać, bo miałem ochotę się z kimś pdkłócić. A tu nagle muszę się zgodzić z Iczkiem …prawie, co do słowa. Z całym szacunkiem dla przedsięwzięcia, mam wrażenie, że Jury Gdańsk Pess Photo i tegorocznej Eurowizji, to ci sami arbitrzy.
    Jurorzy chwycili za łatwe klamki takie jak: atrakcyjnie brzmiący temat, poprawność polityczna, inscenizacja, piktorializm, tautologia. Zabrakło chwili, zabrakło emocji, zabrakło odkrycwania.. Nawet sesnacji zabrakło
    Niezależnie od gustów i upodobań, niezależnie od poziomu prac, myślę, że trudno nie zgodzić sie z jeszcze jedną konkluzją. Wśród nagrodzonych fot, nie było takich, które by nas czymś zaskoczyły.
    Tak! Gosia Trzaskoś jest tu wyjątkiem. Ona jest dla mnie Odkrywcą.

  • Mihu – pozostaje pytanie kto jest tą/tym Conhita Wurst w tegorocznej edycji GPP :)?

  • mam nadzieję, że Gosia przyjmie zaproszenie do Ukrytego Miejsca. ONA WYGRAŁA!!! przy okazji z chęcią wtedy porozmawiam o intymności, uczuciach, “estetyce” i fizjologii porodu, bo byłam tam bardziej niż gdziekolwiek i kiedykolwiek w życiu. PS: uwielbiam to, że jesteś w opozycji. dziękuję za Twoje bodźcowanie.

  • Nie mam nic do fotografów. Oni opowiadają historię, Próbują róznych konwencji. Na szczęście nie sa wyjadaczami, którzy “wiedzą jak się wygrywa konkursy”. Wysyłają swoją opowieść na konkurs, to tak jakby na zakończenie jej pytali słuchaczy: I jak? Podobało się? Ma to swoją szczerość i prawdziwość.
    Natomiast złe jury może rozłożyć dobrą tradycję konkursu. Czasem lepiej jest nie przyznać pierwszej nagrody. A nawet drugiej! …Aby utrzymać rangę konkursu.

  • Anna, i dokładnie o to chodzi. Tam byłaś Ty – Anna Maria – a miał być fotoreporter Anna Maria!
    Ty, jako osoba, weszłaś w to głęboko i w sumie to fajnie dla Ciebie. Ale ja nie odczuwam tego jako widz, bo jako fotograf Ciebie tam NIE BYŁO :)
    A sam fakt posiadania aparatu i wykonania zdjęć tego szczególnego momentu nie wystarczył. Śmiem twierdzić, że po 3-4 takim porodzie zrobisz to naprawdę dobrze. Wygrały emocje z rzemiosłem.

  • Mihu – a ja jednak mam coś do fotografów. Kiedy ktoś lat temu wiele namawiał mnie do zrobienia wystawy, to zawsze świadomie odpowiadałem, że chętnie, ale na razie nie mam materiału. Po 10 latach, uważam z pełną świadomością, że nadal nie mam materiału. Brakuje mi tej samoświadomości pewnej u autorów. Wyważenia w tych ludziach. Tymczasem – wysylam, bo mam! Taka filozofia panuje i taką jury nagradza. Bo jaką myślą kieruje się autorka chrystusowej serii wysyłając to na konkurs fotografii prasowej, reporterskiej? Nie mam pojęcia! Niech mi ona wybacze, że pastwię się na tym akurat przykładzie.

  • Iczek, dziekuje za mile slowo. Nie sadzilem, ze czysta abstrakcja moze wygrac grand prix. A jednak. Bardzo sie z tego ciesze. Patrzac na Twoje podejscie do moich zdjec, widze, ze ewoluowalo na przestrzeni ostatnich lat. To tez cieszy.

    Na pytanie, czym jest wspolczesny fotoreportaz powinienes sam odpowiedziec, to zreszta nie problem. Mysle, ze ciekawsze jest: Czym jest fotografia galeryjna, czym fotografia muzealna, a czym fotografia prasowa. Bo czym jest konkurs, to wszyscy chyba wiedza?

    pozdrowienia i gratulacje dla wszystkich laureatow,
    K

  • Czasami zastanawiam się, czy Ty Iczku czasem nie przesadzasz. Wydaje mi się, że w konwencji tego typu konkursów trudno jest znaleźć złoty środek na co stawiać – opowieść czy warsztat fotograficzny. Jak tak patrzę na ogół prac, wychodzi mi, że tutaj bardziej postawiono na opowieść. Nie wiem więc, dlaczego czepiasz się tak tych krzyży? Czego oczekujesz od takich zdjęć? Że fotograf zrobi jakieś cuda-niewidy? Że wyczeka dramatycznego światła, wymuska i wycaca te fotografie. Jak najbardziej jest to możliwe, tylko po co? Moim zdaniem ten konkretny reportaż więcej by na takim podejściu stracił niż zyskał. Chodzi o pokazanie konkretnego tematu (podejrzewam, że te zdjęcia były uzupełnione w dodatku o jakiś tekst), a nie o to, żeby odbiorca dostał pożywkę wizualną, żeby się zachwycał, jakie te fotki ładne.

  • Panie A.Mason, ale dlaczego nazywać konceptualną serię zdjęć reportażem? To nie jest reportaż, to jest “studium krzyża” ewentualnie, mi osobiście to też nie pasuje do fotografii prasowej.

  • A dlaczego nie nazywać tych zdjęć reportażem? Dla mnie fotografia prasowa to nie tylko zdjęcia z jakichś wydarzeń czy scenki z życia ludzi. Fotografią prasową jest przecież nawet zdjęcie kotleta zrobione jako ilustracja do artykułu (nawet jeśli ono Wam nie pasuje, to tak jest).
    A czy ten cykl zdjęć jest (foto)reportażem? Moim zdaniem to kwestia interpretacji definicji. Moim zdaniemjest na tyle spójny i na tyle wyraźna jest w nim historia/opowieść, że nie widzę powodów, dla których nie uznać go jako reportażu.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii