fotopropaganda blog o dobrej fotografii

W Wannie ze Springerem

Ciepła kąpiel wprowadza nas w nastrój relaksacyjny, jak ujmuje to reklama w windzie w bloku na PRL’owskim osiedlu moich rodziców na gdańskiej Żabiance.

Przybita nitami metalowa rama do ściany windy, która zgodnie ze wszystkimi normami firmy ZREMB już dawno nie powinna działać, nosi w sobie zmienianą co miesiąc płachtę z naćpanymi kolorowymi zadrukami. Format A2 może ciut większy rozwieszony w poziomie daje szansę na zaistnienie dla około 50 firm, które znalazły swój square lub rectangle boks i wyją do odbiorcy tysiącem kolorów bogatej palety RGB.

Nastrój relaksacyjny to jeden ze sloganów, który ostatnio utkwił mi w pamięci, gdy odwożąc córkę do rodzinnego żłobka pt.: babcia zwróciłem uwagę na kamienie leżące na ciele modelki. A że kurs trwał aż do 9 piętra, to stałem się najlepszym odbiorcą tejże reklamy patrząc nań najdłużej ze wszystkich.

Owa ciepła kąpiel, to doznanie, które jest ze wszech miar przyjemne. Otóż od wczoraj, od momenty zakupu książki Filipa Springera “Wanna z kolumnada” jestem właśnie w takim błogim, relaksacyjnym stanie. 16 godzin wystarczy na kąpiel. Odnosząc to do dość sporej książki, można by rzec, że pochłonąłem jej zawartość. Tako i było. Przyznaję.

Książka Springera jest formą uświadomienia rzeczy codziennych. Ubranie tego w słowa skrzętne i podanie w tak zjadliwej formie, jak uczynił to Filip zasługuje na co najmniej taką notkę. Nie dość, że zmysł spostrzegawczości i umiejętnej analizy zdarzeń i procesów jest tutaj numerem jeden, to wszystko to obraca się w realiach, które sam znam i które mą estetykę gwałcą na każdym kroku. Na domiar wszystkiego, sytuacje opisane są mi doskonale znane tak z dzieciństwa – osiedla PRL, jak i z obecnego życia stadnego na nowoczesnym osiedlu w Gdańsku. A jakże… ogrodzonym! :)

Nie jestem urbanistą. Nie mam żyłki domorosłego architekta. Ale czy trzeba to mieć, by dostrzec przy pomocy lub bez Springera to wszystko wokół nas? Odrobina delikatności wewnętrznej i wydaje się, że dałoby się tego ustrzec.

Nic bardziej mylnego. Nie da się. Ale warto chociaż zdawać sobie sprawę.

Polecam całą szerokością pasma internetowego, z którego korzystam, książkę Filipa Springera.

 

Doskonały warsztat pisarski. Błogostan świadomości, że pisane jest to do mnie. A także wątkowość podanych tematów sprawiają, że czyta się to jak powieść.

Filip – gratuluję!

1 komentarz

fotopropaganda blog o dobrej fotografii