fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Drugie dno

Było już o oryginalności fotografów. O ich pędzie ku niekonwencjonalnym ujęciom cmentarnym. Swoją droga, obecnie w niekonwencjonalności celują najbardziej chyba fotografowie ślubni. Nie ma chyba miejsca na ziemi, w którym nie powstała jakaś sesja ślubna. Toalety – to już standard na równi z falami morskimi i starymi opuszczonymi pałacami. Że nie wspomnę o tak banalnych już miejscówkach jak lotniska, stacje metra, stare kopalnie, puste sale operacyjne opuszczonych szpitali, kible na stadionach 4-ligowych drużyn, czy totalna oczywistość sesji ślubnej – brudny kanał najbardziej podłego zakładu mechaniki samochodowej.

Kończąc temat oryginalności, wchodzę w świat niedomówień i drugiego dna. Fotografię możemy podzielić na te oczywiste – (1) “co widać, to widać”. I na te nieoczywiste – (2) “czego nie widać, należy się domyśleć”.

To oczywiście otwiera pole na całkowicie dowolne interpretacja fotografii wykonanej w jakimś tam celu przez twórcę. Ponieważ dzieło żyje własnym życiem więc nietrudno zgadnąć, że cel fotografa zazwyczaj bywa całkiem inny, niż odczytują go widzowie.Śmiem twierdzić, że zawsze jest on inny. Nadal przypomnę, poruszamy się w sferze drugiej kategorii – zdjęć: “czego nie widać, należy się domyśleć”.

Tutaj w sukurs idzie nam pojęcie kuratora. Lub krytyka sztuki. W Polsce są to role rozbieżne. Rzadko zbieżne. Mam wrażenie, że rola kuratora w Polsce ogranicza się ostatnio do… zaplanowania przestrzeni wystawienniczej i koniec. Tymczasem, kurator powinien być sercem wystawy. Jego spiritus movens. On też powinien umieć opowiedzieć nam dokładnie, co fotograf nam pokazuje poprzez zdjęcia i co ukrył między kadrami. Innymi słowy – kurator ma za zadanie pozbawić nas przyjemności zgadywania. Odrabia za nas pracę domową. Tak na wszelki wypadek.

Do tego czyni to słowami tak pokrętnymi, że zrozumienie tekstów towarzyszących wystawom stało się dla mnie nie do przejścia. Nowomowa kuratorsku-krytyczna jest tak dalece bełkotliwa jak zdjęcia ślubne w toalecie. Zamiast wyjaśnień, otrzymujemy w efekcie zagmatwanie jeszcze większe przekazu fotograficznego.

I tutaj mam rozwiązanie. Wprowadźmy trzecią kategorię fotografii – (3) “pokaż czego nie widać”. Ha! Zagmatwane to. Prawie jak mowa krytyka sztuki. Ale nic tak nie pomaga jak przykład. Oto przykład zdjęcia w kategorii (3).

trix_013

Czyż nie jest to jasne? Czy potrzebujecie krytyka sztuki i zapisanej czcionką rozmiaru 9 kartki A4, by zrozumieć intencje fotografa?! “Pokaż czego nie widać” – proste. Jest? Jest!

Wiem…już pewnie pytacie… czym różni się kategoria (3) od kategorii (2)?

Proszę bardzo:

trix_020

Widać? Nie widać! To jest najlepsza kategoria zdjęć artystycznych skierowanych do galerii. Trzeba opisać, wyjaśnić i zinterpretować. Postać może zwija się z bólu, po uderzeniach kablem od żelazka, którym poprzednio było przypalana. A może tylko śmieje się oglądając TV? Zobaczcie. Ileż interpretacji…

Przykładów fotografii w kat. (1) jest tyle, że nie umiałem wybrać. Ale pewnie Wy zrobicie to lepiej ode mnie.

 

 

 

1 komentarz

fotopropaganda blog o dobrej fotografii