W myśl zasady “nie śmiej się dziadku z czyjegoś przypadku”, uwielbiam patrzeć na męczarnie reporterów prasowych codziennych gazet, którzy dostają wszelakie bzdetne tematy “do zrobienia”, a które to wymagają nie lada pomysłu na ich realizację. Śmieję się wówczas zazwyczaj baranimi łzami, bo efekty są wprost proporcjonalne do rangi tych tematów.
Po cichu czekałem na temat, który chcę opisać od dłuższego czasu, bo kwestia odpadów i śmietników pęczniała i pęczniała jak kasza jaglana na gazie. W końcu zrobiła się miękka i moja ulubiona regionalna “mutacja’ (to słowo cudownie oddaje poziom tej gazety) Gazety wreszcie opublikowała wymarzone przeze mnie zdjęcie ilustrujące temat koszmar – śmietniki/kubły na śmieci! :)
Łaaaaa…. ależ porywające wyzwanie dla ambitnego reportera foto. Jak tu walnąć fotkę śmietnika, co by była atrakcyjna mega i nakręciła klikalność na stronie?! I już mi się morda śmiała, że dobije to ponownie jakiegoś “naduszacza”, gdy tymczasem… “a dziadek się śmiał i tak samo miał”.
Oto jakie mnie zdziwienie dopadło, gdym dzisiaj zobaczył fotkę etatowej wygrywaczki konkursów Renaty Dąbrowskiej z G. Trójmiasto, której przypadł niebywały zaszczyt zilustrowania, jak to się onegdaj mówiło, tegoż nobliwego tematu.
Na pierwszy rzut oka, pstryk totalny. Ot kolorowy śmietnik na obdartej ścianie. Nawet jakiś człek się załapał. Ale chwila uważnej penetracji wzrokowej i… oczom mym ukazuje się cudowny, przecudowny, no co… różowy słoń! I całość zaczyna iskrzyć. Dodatkowo klapę śmietnika trzyma jakiś ludek przywarty do ściany z ‘łoberwaną’ głową. Słoń walczy z siłami ludzkości o swój byt i całość staje się małą ikoną.
A teraz pomyślcie… gdyby tam był Shore, to zrobiłby to 8×10 cali na Kodaku, poczekał na piękne światełko mniej od szkiełka i powstałoby cudowne nowo-dokumentalne dzieło!
Cóż… pozostaje pogratulować spostrzegawczości Renacie.
fot. Renata Dąbrowska, Agencja Gazeta