fot. Marc Asnin, “Uncle Charlie”, source: http://lejournaldelaphotographie.com)
Toczyłem kiedyś dysputę z Dzerrym na temat tego czy fotografowanie w miejscu zamieszkania lub (gorzej!) fotografowanie własnej rodziny jest proste. Ja od lat podtrzymuje swoją opinię, udowadniając ją sobie na każdej rodzinnej imprezie, że fotografowanie rodziny przez członka rodziny – fotografa powinno być prawnie zakazane dla większości z fotografujących. Naturalnie od tej bezsensownej zasady są same wyjątki, bo znam wielu takich, co śliczniutkie, kolorowiutkie, wysatoruwaniutkie i winietulutkie fotki robią i cieszą się. Jest czym. Rozumiem to. Ja nie umiem robić takich “-utkich” zdjęć. Jak się zamierzam z aparatem na rodzinę, to na ostro. Po bandzie. Brutalnie. I nikt tego potem nie chce oglądać, bo brakuje w nich tego przyrostka “-utkie”.
Więc nie robię.
Ale czasami wpada mi w ekran coś, co zmusza abym zwaloryzował swoje podejście do tego typu fotografii. Jednym z takich projektów jest “Uncle Charlie” wykonany przez Marc Asnin. Właśnie dzisiaj trafiłem nawet na książkę tego projektu. Jak to zwykle bywa i co powtarzam do znudzenia…. tematy banalnie-proste, banalnie-będące-pod-ręką, banalnie-leżąca-przed-nami-na-ulicy są zawsze najtrudniejsze, ale dają za to niesamowitą satysfakcję, że udało się coś z tym zrobić.
Marc Asnin fotografował swojego wujka, jednocześnie ojca chrzestnego. Od początków lat 80. Tak po prostu. Robił to przez prawie 30 lat. Całość zamknął w książkę. Czy może być coś bardziej osobistego, intymnego niż taka opowieść podana w taki sposób? Nie wszystkie zdjęcia znajdziecie w sieci, ale sporo na stronie autora oraz TUTAJ.
Polecam gorąco. Może warto fotografować bliski sobie rejon. Niekoniecznie wspierając świat, rewolucje, narody? Wiem… można i to i to :)
Iczek, zlituj się nad naszymi oczami. To białe tło i niewiele ciemniejsze litery nie są najlepszym rozwiązaniem.
A masz ten album? Warto? Bo te kilka zajawek w sieci mówi, że ciekawy, ale podpytam jeszcze ;)
*alekw – moment, moment.. pracuje nad tym :) Dajcie chwilę… :) Kolory skoryguję, ale idąć z duchem czasu i przeglądając statystyki wychodzi, ze ponad połowa, tych którym jeszcze nie obrzydł ten blog, przegląda go via… smartphone :). Z szacunku muszę się dostosować, bo poprzednia skórka była może ciekawsza, ale niedopasowana do pędzącego jak migawka w D3x świata Internetowego.
*bartek – nie mam. Ale zakupuję wkrótce.
Iczku, jak chcesz się zatroszczyć o “smartfoniarzy”, to daj na dole strony wybór “pełna wersja strony” lub jakoś tak.. to co jest nie jest dobre.
mmm malkontenci… dajcie czasu troche… bedzie dopsz… ew. moge zrobić Wam czarne tło – wtedy zapłaczecie! :)
hmmm, ogladanie zdjec na monitorze jest nieco … ten teges, ale na smartfonie? … no nie wiem czy podazasz we wlasciwym kierunku.
Ale do rzeczy – zdjecia wujka wyborne. Coraz bardziej mnie takie proste pozornie tematy kreca.
Miłosz… ja podążam? Gdybyś nie zauważył, to ja po prostu gonię świat :) Blog się czyta… fotografie ogląda w galerii :) A fotki w sieci :)
Bardzo minimalistyczna strona, takie lubię najbardziej.