Zawsze lubiłem fotografować śluby. Nadal lubię. Lubię też chodzić na śluby i patrzeć na pracę fotografów przy okazji. Ale przede wszystkim kręci mnie cała ta weselna otoczka. Wcale nie uważam, że nasza przaśna czasami tradycja ślubna jest passe. Wręcz odwrotnie. Obecnie, czym wesele bardziej “tradycyjne”, a zabawy głupsze – tym lepiej dla mnie. Bawię się świetnie!
Tym bardziej jest mi miło, że przez lata fotograf weselny stał się ważną i DOCENIANĄ osobą w “ten jeden dzień”. Gdy zaczynałem, dostawałem paczkę filmów za ślub. Teraz ceny potrafią być mocno godziwe!:) Super.
Bawcie się na weselach! Jest dobrze!
Przy okazji. Mam wrażenie, że po dynamicznym rozwoju fotografii ślubnej w kierunku, którego nie powinni się krajowi fotografowie wstydzić, stanęliśmy w miejscu od 1-2 lat. Ambitna fotografia ślubna na Zachodzie poszła tam, gdzie u nas nie da się znaleźć odbiorcy. Nie ma więc i takich, którzy chcą “wcisnąć” klientowi coś innego niż pozostałe 99% kolegów po fachu. A ja tęsknie za sesjami ślubnymi w stylu Maxa Wangera! Polecam!
Ja w sprawie formalnej, co masz na myśli pisząc jeden dzień?
Sławek… nie wiem w jakim kontekście pytasz…? Kurcze, nie kumam.
Czy masz na myśli, że to jeden taki dzień w życiu – dzień ślubu?
Pytanie nie jest podchwytliwe, nie obawiaj się. Jestem po prostu ciekaw jak nazwać ten (jaki) dzień w przypadku drugiego i trzeciego ślubu?
jak to jak?
ten jeden dzień beta.
chyba pierwszy raz nie narzekałeś :D
@ schabu
Że ja nie narzekałem, kiedy po raz pierwszy był ten jeden dzień, czy przy kolejnych razach? :-)