Wszyscy wiemy lub co najmniej czujemy podskórnie, czym jest manipulacja cyfrowa w fotografii. Temat stary jak pierwszy photoshop. Niemniej, nadal bardzo aktualny. Na kanwie ostatnich tłumaczeń jury World Press Photo odnośnie zdjęcia, które wygrało w tym roku (LINK), wraca jak bumerang kwestia tego czym jest ta cholerna manipulacja… :)
Sięgnąłem po przykład konkursu z własnego podwórka. Gdańsk Press Photo. Konkurs lokalny, ale z długimi tradycjami. W punkcie 8. regulaminu konkursu czytam:
8. Do konkursu dopuszcza się wyłącznie zdjęcia będące wynikiem jednokrotnej ekspozycji. Fotomontaże, multiekspozycja oraz manipulacja cyfrowa są niedopuszczalne.
No i to wszystko. Ani słowa więcej o tym, czym dla organizatorów jest owa manipulacja cyfrowa. Czy miejscowe korekcje ekspozycji, zabawa krzywymi tonalnymi w poszczególnych partiach obrazu lub dodanie winiety i ziarnistości do ostatecznej odbitki jest manipulacją, czy nie jest?
“Prawdziwy fotoreporter” (a są tacy?) oczywiście uśmiechnie się tylko tutaj i powie…. że najważniejsze w zdjęciu jest meritum, jego treść, a w fotografii prasowej zwłaszcza. Ale czy na pewno!? :) Na stronie Spiegel’a są świetne przykłady, jak ze “zwykłych” fotek robi się “wow faktor”. Czy te zabiegi to nadal zakres akceptowalny przez fotografów i wszelakie jury? W sumie wszystko to DA SIĘ zrobić w ciemni klasycznej. Tegoroczne tłumaczenie ze strony jury WPP odnośnie zdjęcia Hansena daje zielone światło na podstawowe zabiegi korygujące, a więc na manipulację cyfrową by w nastęnym zdaniu zaprzeczyć, że manipulacja taka miała miejsce. No to manipulował, czy nie manipulował :)? Cytując:
“We have reviewed the RAW image, as supplied by World Press Photo, and the resulting published JPEG image. It is clear that the published photo was retouched with respect to both global and local color and tone. Beyond this, however, we find no evidence of significant photo manipulation or compositing. ”
Wydaje się, że słowem kluczem jest tutaj słowo “retusz”. Retusz jest ok, ale manipulacja nie jest ok :)
Wiem, że wracam to odgrzewanych tematów, ale zacząłem się zastanawiać czy jedynym ratunkiem w chwili obecnej nie jest pomysł wywodzący się ze sportu. Otóż, na jednym z kanałów poświęconych boksowi wypowiadał się znany komentator. W kwestii dopingu. I stwierdził, że aby uciec od wszelkich podejrzeń, czy zawodnik stosował środki wspomagające czy nie, należy…. zezwolić na stosowanie wszystkich możliwych środków dopingujących. :) Doskonałe rozwiązanie i jakie proste. Każdy koksuje więc każdy ma równe szanse :)
Gwoli wyjaśnienia, ja nie jestem przeciwnikiem ingerencji w obraz fotograficzny. Zwłaszcza na zasadach opisanych powyżej, jak korekcja miejscowa, ingerencja w tonalność, temperaturę barwową. Ale granice sa obecnie przesunięte ku skrajowi. Czy warto dociekać na ile rzeczywisty obraz widziany przez człowieka jest adekwatny do tego zarejestrowanego na pikselach…?:)
Swoją droga, może powinna powstać międzynarodowa komisja do ustalenia czym jest zdjęcie niezmanipulowane ?:)
I jeszcze jedna sprawa. Czy manipulacją jest ustawienie w super wypasionym Nikonie D3 programu nasycenia barw (jest uch chyba setki) i skorygowanie sposobu procesowania zdjęcia już na etapie softu w aparacie? Przecież fotograf w sumie nie ingeruje. To soft (zaprogramowany przez niego) ingeruje:) Kompletna degrengolada :)
W fotografii prasowej interesują mnie niemanipulowane zdjęcia.
Inaczej gdy jest to “sztuka”, wtedy nawet zupełnie dowolne kolaże mnie nie ruszają.
W reportażu, wytrych “w ciemni też tak się robiło” jest bez sensu, bo wystarczy rzucić okiem na archiwum Life’a w google albo odświeżone Magnum, żeby przekonać się, że ingerencja lokalna jest praktycznie niewidoczna, a jeśli już, to tylko po to aby poprawić czytelność fotografii, a nie jej wyraz estetyczny. Zdjęcia klasyków reportażu, wygladają surowiej niż RAW na zero ze współczesnych aparatów.
W “czasach” fotografii analogowej można było dobrać rodzaj filmu, wywoływacz, rodzaj papieru na odbitkę. Manipulować materią można było na wiele sposobów. Trix i D76 nie można było nazwać wzorcem a resztę jakimś odstępstwem od punktu ZERO. Nie mówiąc już o pracy w ciemni nad odbitką. Maskowanie, robienie winiety… itd. A możliwości papierów muligrade??? To dopiero były czasy manipulacji….
Myślę że co innego manipulacja w formę, a co innego w treść zdjęcia. I jeśli chcemy ingerować w treść zdjęcia, to nie mamy co szukać miejsca w konkursach fotografii prasowej.
Z założenia, fotograf, także fotoreporter według mnie może korygować/retuszować jak chce. Żaden RAW ani żaden negatyw nie oddaje tego co i jak widzimy. Widzenie to proces fizjologiczny a nie optyczny. O tym jak widzimy decyduje mózg. Więc my pokazując nasze fotografie możemy tak je zmieniać by odzwierciedlić nasze widzenie wydarzenia. Nie chodzi o obiektywną reprodukcję świata bo jest ona nie możliwa. Chodzi o przekazanie emocji autora, która wynika z emocji miejsca, z emocji zdarzenia.
Uważam, że to dyskusja zastępcza. Staramy się znaleźć obiektywne uzasadnienie, by coś co nam się nie podoba można było uznać za obiektywnie złe. A tak nie jest. Każdy fotografuje w technologi mu dostępnej. Ci z Magnum dzisiaj pracowaliby na cyfrze a wtedy może by korygowali i tyle.
Ale wracając do pytania zasadniczego… czy nie wolelibyście otrzymać jasnej informacji: “to zdjęcie zostało poddane gruntownej obróbce graficznej” niż wczytywanie się i rozważanie czy aby autor nie przesunął dymu z rakiet lub nie zmienił kolorów koszuli ofiary, co by lepiej korespondowała z krwią na chodniku?
:)
Odpowiadając na pytanie zasadnicze, taka jasna informacja nie jest mi do niczego potrzebna. Zdjęcie albo działa albo nie i takie drobne ingerencje nic mi nie robią. Wątpię, żebym był mniej przerażony jeśli facet na zdjęciu odcinający maczetą głowę innego gościa miał koszulę błękitną a nie różową.
Nawet klisza jest manipulacją. Możesz slajd wsadzić, albo czrnobiały a potem jeszcze sforsować proces wołania. Do tego mogą obiektywy zmieniac i lampy uzywac. Do tego możesz uzyć średni format albo wielki i mieć od razu wiecej. Szuje jedne, oszukańci.
Nie ma to jak fotoradar ministra rostowskiego… Wiadomo od razu kiedy, ile , za co, a o punktach decyduje tabelka :)
Dyskusja o kryterium prawdy w fotografii jest z góry skazana na porażkę. W tej całej manipulacji, najgorsze jest chyba to, że ta fotografia jest po prostu kiczowata i obleśna. Ona krzyczy najtańszymi środkami wyrazu jak świecące w cieniu twarze, sztuczny kontrast lokalny i dramatyczne niebo w bezchmurny dzień w południe.
Co za żenada… Jury już chyba kompletnie nie miało co robić. Owszem, zdjęcie nieco niedokładnie maskowane i prosiło się o analizę, ale… Samo zjawisko postrzegania barwy jest wrodzoną „manipulacją” naszego umysłu – czopki i pręciki (wcześniej pisał o tym Sławomir). Niech mi pokażą eksperta, który wypowie się na temat poprawności widzenia moich oczu w oparciu o tablicę kolorów… Zresztą co to za manipulacja, która polega na rozjaśnieniu obrazu, który to widziany ludzkim okiem ma całkiem inną dynamikę od materiału wyjściowego dowolnego urządzenia obrazującego. Równie dobrze mógłaby to być błona. Nie znam żadnego negatywu barwnego, który by w 100% odpowiadał temu, co widzę przez moje okulary (swoją drogą one też „manipulują” moim wzrokiem). Poza tym zieleń zawsze nie ta, a jasne tony zażółcone, choć trzeba przyznać, że ludzka skóra prezentuje się za to bardzo przyjemnie. Czy jury sprawdza błony i co sądzi o ich obróbce? O obiektywach też już pisano. Inna sprawa to to, że matrycą lepiej naświetlać na światła i wyciągać cienie. A to, że lepiej niedoświetlić i zyskać na czasie naświetlania w dynamicznej sytuacji to każde foto-dziecko wie. To nie jakieś statyczne i nudne rodeo girl zrobione wielkim formatem… Ponadto monitor to monitor. Na papierze ten obraz zapewne wygląda inaczej. Szkoda, że o kadrowaniu jeszcze czegoś nie napisali i nie wprowadzili prikazu pełnej klatki, albo jakiejś innej fanaberii. Nawet ta ich niedorzeczna informacja musiała być odpowiednio zredagowana, czyli poddana obróbce. Czy przy 10 niewłaściwie postawionym przecinku ktoś miał prawo ją zdyskwalifikować? Niechże w końcu rozwiną ten swój frazes pt. „industry standards”. W WPP musi być zawsze jakiś trup…
Jarek – mam podobne zdanie do Twojego w kwestii samej zwycięskiej fotografii WPP. Te kolorki i te miejscowe działania krzywymi zrobiły z “samograja” (przepraszam za takie spłaszczenie samej sytuacji) jakiegoś lukrowanego HDRa prawie :(
Już chyba wolałbym aby to zdjęcie było BW.
Gość nieco przesadził z lokalnym rozjaśnianiem i owszem. Ale zatem niech zdyskfalifikują także m.in. Tomasza Lazara zatem… Największą z możliwych manipulacji w fotografii jest inscenizacja, ale o tym nie pisze się przy “stojakowatych” fotach.