fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Cyfra do bani


Powiem tak. Dzisiejszy poranek uzmysłowił mi, że całe to cyfrowe szaleństwo to jest jedno wielkie gówno :) Nic nie warta galopada, która skończy się powrotem do kolodionu. Zobaczycie!

Zresztą argumentów za taką filozofią jest całe mrowie. Od niebywałego sukcesu Impossible Project i polaroida jako technologii, poprzez niewiarygodną nadal popularność aparatów średnio- i wielkoformatowych, aż do ostatnich wieści z FujiFilm, które ogłosiło wprawdzie podwyżkę cen filmów 35mm, ale podkreśliło, że nie zamierza likwidować produkcji. Kto jak kto, ale przedsiębiorcy potrafią liczyć i musi im się to nadal opłacać. Z drugiej strony  dynamika rynku aparatów cyfrowych po raz pierwszy w 2012 roku zmalała.

 

Digital Camera Shipments 2002 – 2012  

Rynek jest nasycony. Sami już nie wiemy, co kupujemy, a długość nazw kolejnych technologii dodawanych do aparatów noszonych w kieszeni porównywalna jest do popularnej marki proszków “oxy, axy ekszyn żel”.

Nie zraża mnie nawet informacja (ponoć przełomowa), że NYT umieścił na okładce pierwszy raz w historii “fotografie” zrobioną iPhonem. W sumie to ona jest naprawdę ładna.

Nick Laham backstage fot. Nick Laham  

Ale to tylko moda. Krótki błysk w historii sztuki. Wszystko wróci do normy, mówię Wam i mam tego dowód!

Otóż dzisiaj rano rejestrowałem dziecko w przychodni. Od zawsze podawałem datę urodzenia i w systemie cudownym komputerowym, pani znajdowała dziecię. Przychodnia jest mała, lokalna i rejestracja znajduje się nie jako w samym środku poczekalni. Na około są ludzie. Jakież było moje zdziwienie, gdy pani podała mi karteczkę wielkości wizytówki i poprosiła grzecznie, abym datę urodzenia dziecka napisał ręcznie i podał jej !? Wow.

Dłuższą chwilę zastanawiałem się – po co!? I wpadłem na pomysł, że może sobie archiwizują ilość petentów w ciągu dnia. No, ale mają system więc chyba nie za bardzo to przemyślane. Za chińskiego boga nie mogłem się domyślić o co chodzi. Czemu cofamy się do karteczek.

– Przepraszam. – trochę skonfundowany musiałem zapytać. – Dlaczego każe mi pani pisać te karteczki? Nie mogę powiedzieć daty urodzenia, jak zawsze?

– Proszę pana! Nie może pan. – ze szczerym uśmiechem odparła całkiem atrakcyjna brunetka.

– Ale dlaczego?!

– Proszę pana! Ochrona danych osobowych!

:) I co. Szczeny Wam opadły? I co!? XXI wiek? Epoka cyfryzacji. Lustrzanka 30MB w każdym domu!? Gówno to wszystko warte  jest moi drodzy. Jak mawiał mistrz suspensu…

A kapusta rzecze smutnie:
“Moi drodzy, po co kłótnie,

Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!”

“A to feler” –
Westchnął seler.

Czego wszystkim z całego serca życzę, prosząc o wywalenie cyfrówek do kosza :)

18 komentarzy

  • Widzę, że nadchodzi w Twoim kierunku kolejny kryzys twórczy.
    Właściwie, patrząc po temacie, który komentuję, to on już nadszedł.

    To może dla odmiany pokaż jakieś ostatnie swoje zdjęcia? ;)

  • Iczku, chętnie, tylko mam same cyfrowe.
    Poza tym mogę pokazać jedynie zdjęcia Roderyka, pasi? ;)

  • Rudolf… Ty to masz chyba jakieś kryzysy, bo odzywasz się wyłącznie jak napiszę słowo “cyfra” – jakbyś miał jakiś plugin w RSS :)?
    Podeślij zdjęcie kogo tam masz i na czym robione… na pewno będzie mistrzowskie!

  • Widzisz, chyba źle mnie zrozumiałeś.
    Nie chodzi mi o zdjęcia mistrzowskie, a już w szczególności Roderyk takich nie robi.

    Jeśli Ty chcesz zobaczyć mistrzowskie, to polecam albumy Taschena, ostatnio widziałem duże formaty za niecałe 10 euro.

  • Ło matko, droczo się jak gimbusy. Rudolf, wrzucaj to zdjęcie Roderyka i nie piergol.

  • Witam!
    Od dawna czytuję na tym blogu to i owo, więc dzisiaj nieudolnie zadebiutuje jako komentator.
    Cóż każda moda ma swoją granicę. Trwa dłużej lub krócej. Niedawno wróżono śmierć książek, płyt winylowych oraz fotografii analogowej. Dobrze, że nie dałem zastraszyć się owej modzie, a te stare przetrwały i mają się całkiem dobrze. Nie odstrasza mnie także większy koszt filmu, bo myśl o cenie rolki zmusza do myślenia nad tym co fotografujesz, czego niestety w dobie cyfry nie uświadczysz, no bo karta pojemna, itp.
    Chętnie bym to cholerstwo wyrzucił, ale niestety nie jest to możliwe. Jednak w ramach protestu przeciwko pędzącej technologii kupiłem kolejnego analoga, by cieszyć się rysowaniem obrazu na filmie. Czego wszystkim życzę…

  • Takie semi digitalne rozwiazania oczywiscie, ze beda mialy swoje wady. Jakis prosty tablecik na ktorym mozanby napisac odpowiednie dane i po sprawie. A! koniecznie ekran z odpowiednim filtrem coby obok stojacy ludzie w kolejce nie mogli podejrzec tychze danych.

    Mam wrazenie, ze byloby to nawet lepsze rozwiazanie od tej karteczki…

  • A może taki pokój dźwiękoszczelny na środku poczekalni. Wchodziłyby tam tylko pacjent i rejestratorka i on jej by to szeptał… ?

  • Za dużo zachodu na takie zabawy. Nie wystarczy na ucho ?? :)

  • Nawet nawet. Za duzo analogowosci jednak stwierdzam w tych na-ucho rozwiazaniach. Chociaz ciagle trwa moda na PRLowe klimaty…

  • A zapomniałem dodać w sumie, że stojący przede mną facet po podaniu danych na kartce został poproszony już oralnie o podanie nr telefonu i podał go oralnie. Czy recepcjonistka oralnie prosząc go o te dane popełniła wykroczenie?

  • Zgodnie z procedurą….popełniła. Telefon to dane wrażliwe.

  • To u Ciebie musi byc jeszcze stary system bo Ja 10 lat temu mialam juz karte z tzw chipem do lekarza I nikomu nic nie musialam dyktowac, na podstawie tej karty drukowane sa tez recepty :) ale to slaska kasa chorych…

fotopropaganda blog o dobrej fotografii