Dzisiaj w Gdańsku pogoda iście fotograficzna. Najlepsza jaką znam. Tak koło 5-8 stopni, kapuśniak, ciemno – tak akuratnie na TRI-X 400. I wszystko byłoby pięknie i wszytko byłoby idealnie gdyby nie ta mącąca spokój nuta trwogi rodząca się podczas tego jednego kadru. Nutka wybrzmiewająca skutecznie gdzieś pod czaszką, że latka lecą. Pewnie dla większości byłby to powód do domu. Dla mnie też. Dla mnie też… :)
Ale nuta wybrzmiewa cały dzień. Ech.
Tyż to macie tatowie fotografowie? Jakoś tak łza się w oku kręci. Jeszcze tak niedawno bawiłem się otwierając i zamykając aparat DRUH na ten sam szeroki film, który używałem dzisiaj. Jeszcze tak niedawno odkrywałem zalety Smieny i Zenita. A tu nagle ktoś mnie goni. Się wyrywa do tych samych kadrów, które ja w Stoczni Gdańskiej robiłem dobre 10-15 lat temu. Wow…. Dokładnie te same kadry. Ten sam rowerzysta. Ten sam kask.
Przerażające ;)
potrzeba Ci jakiegoś tripu na fjordy :)
swietny pomysl, niech Ci sie lezka w oku nie kreci ja nie chcialabym znow miec pietnastu lat 30 plus vat jest Ok :)
Tatka, lecą latka.
Mam to samo.
8 lat i już zdobył książkę w gminnym konkursie fotograficznym.
Trochę im współczuję. Taaaka konkurencja przed nimi. Inny świat, inne reguły gry niż u nas.
Edukować, przyuczać i inspirować dzieciaki trzeba od kołyski.
No, ale pożyjom-uwidim. Może tak źle, jak mi się zdaje nie będzie.
Spadkobierca talentu :)