Postać sprawnie kuśtykała do mnie wzdłuż budynku. Szara połyskliwa ściana dawała złudzenie, że to nie biegnie w moim kierunku jedna osoba, ale dwie. W dodatku w mundurze z jakimś tam logo na rękawie. Siwizna skroni i chód zwiastowały starszego jegomościa.
– Co Pan tutaj robi? – pytanie zadane człowiekowi z aparatem przy oku zawsze wzbudzało moją wesołość, ale zawsze i niezmiennie odpowiadam…
– Fotografuję.
– Ale jak to Pan fotografuje? – to kolejne z serii śmiesznych sytuacyjnych pytań.
– No mam aparat i obiektyw i fotografuję. – złośliwość z mym głosie była raczej z tych bezczelnie beztroskich.
– Ale czemu Pan fotografuje biura wewnątrz?
– ?? A czy my jesteśmy wewnątrz budynku, bo ja ma wrażenie, że stoimy na dworze…?!
– Ale widziałem w kamerze, że robił pan zdjęcia w środku budynku. W kamerze widziałem. – chciałem ciągnąć te zabawę, że skoro w środku, a byłem na zewnątrz, to może nie ja, ale szkoda było pary.
– To podejdźmy i niech mi pan pokaże gdzie to fotografowałem biura w środku…
– o, o… tutaj Pan robił, a to jest biuro.
– A co widzi pan w szybie.
– No tam jest biuro…!
– No, ale ja się nie pytam co tam jest tylko co Pan widzi w szybie…
– No…. ten.. chmury teraz widzę.
– A widzi pan! Aparat widzi dokładnie to, co pan.
Konfuzja na skroni Przedstawiciela Ochrony budynku objawiła się lekkim zmarszczeniem czoła, a delikatnie przymknięte powieki sugerowały, że jeszcze coś będziemy wyjaśniali.
– A dla kogo pan robi?
– tak zawsze chciałbym odpowiedzieć, ale wrodzony szacunek dla wieku mnie powstrzymał
– A dla siebie. Na konkurs…
I tutaj zaszła przedziwna zmiana. Wcześniejsze zmarszczki rozprostowały się gwałtownie, powieki uniosły, oprawa oczu otworzyła się, jak zawsze się to dzieje, gdy pozytywnie nas coś zaskakuje i Przedstawiciel Ochrony odwrócił się bez słowa i odszedł.
A ja chciałem tylko sfotografować najwyższy budynek w Polsce – Sea Towers w Gdyni. Zresztą polecam wszystkim, nawet tym, którzy uznają, że to banalne. W ramach ćwiczeń zalecam spacer tam przedpołudniem. Pustka. Szarość ścian, połyskliwość, puste lokale użytkowe, odgłosy pracy stacji Dalmor, mewy… naprawdę można odpocząć fotografując.
Z tego spaceru zapamiętałem jeszcze robotnika gdzieś w okolicy pomnika Abrahama, który czekając na wiadro opuszczane z góry włożył sobie za pasek ręce tak fantazyjnie, że stanowił istną rzeźbę “Przodownik Pracy w czynie Gdyni”. Niestety dźwięk migawki przestraszył pana, a na prośbę aby powtórzył tę finezyjną pozę, pokazał wymowny gest potarcia dwóch palców oznaczający, że miałbym mu zapłacić. No wiecie!:) Naprawdę ludzie potrafią mnie zaskoczyć. Gdyby to było w PRL to by pozował jak ta lala :) Ale mamy “kapytalyzm” i każdy chce zarobić, na fotografii też jak widać.
Jeśli znajdziecie chwilę czasu, polecam Wam fotografowanie banałów. Mam na to jazdę ostra teraz. I kompletnie nie ambicyjnie podchodzę do tego. I jest fajnie. A fotek jeszcze nie ma… wczoraj skończył mi się utrwalacz – cholera!
Mnie zawsze pytają czy jestem z gazety? Stwierdziłem, że zaprzeczanie jest przeciwskuteczne (jak to mawiają nasi wybrańcy narodu) i tylko rozjusza obiekt. Trzeba by zatem spróbować opcji “dla siebie, na konkurs” – brzmi dobrze:) Najlepiej się bawię gdy chodzę z instaxem i pytam “czy mogę pani/panu dać zdjęcie”? Ten wyraz twarzy ….:), no i ciężko rozstawać się z własnymi fotami…ale przynajmniej żyją w narodzie, poza chwilowym obiegiem gazetowym.
Miałem za mały aparat na fotoreportera :(
Mnie kiedyś dopadł jakiś emerytowany wojskowy jak robiłem tą fotę http://flic.kr/p/5Pg7TB na trawniku przed WKU (wojskowa komenda uzupełnień), o zgrozo co to był za wariat :)
do mnie jak latam wołają. Z dołu. Nie słyszę ze względu na ryk silnika i dzielącą nas odległość, ale z ruchu warg czytam:
“panie pilocie dziura w samolocie”
I nic w sumie dziwnego, bo paralotnie to bardzo dziurawe latadła…
pustka? pamiętam z ubiegłych lat okropne wesołe miasteczko tuż obok rzeczonej Wieży.
Już tego nie organizują? Fajnie, bo nie pasowało do okolicy.