Tia. Żaden tam Canon czy Nikon. Nawet nie Leica czy Contax, ale stary poczciwy Hassellblad został uhonorowany możliwością wykonania zdjęć na ślubie Williama i Kate :)
Tak dokładnie, to zdjęcia wykonał Hugo Burnand z firmy “Andrew Tatler Photography” zajmującej się fotografią ślubną na Wyspach. Na sesję wypożyczono (!) trzy aparaty Hassy H4D-50 i trzy szkła: HC50 mm-II, 120 mm oraz 50-110 mm. Przygotowania i próbne pozowanie z udziałem pracowników Pałacu trwały siedem dni, sama sesja kilkadziesiąt minut. Zdjęcia są proste i bez żadnych ekstrawagancji.
sesja kilkadziesiąt?????? dni??? czy godzin? ;) pozdrawiam
minut of course :)
Na stronie jest cennik, bardzo przystępna oferta.
H4D-50 to raczej nie jest “stary i poczciwy” Hesselblad – toż to cyfrak z 2009 roku :) w tej klasie niemal “świeżak”
To prawdziwy koszmar.
Miałem nadzieję, że może jeszcze tam, w Buckingham Palace używają aparatów otworkowych, albo chociaż korzystają z techniki kolodionowej …
A tu proszę, ta koszmarna cyfrowa plastyka, te nienaturalne kolory, …brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Zenitem na pewno wyszłoby lepiej … prawda Piotrze ?
pozdrawiam
Widze ze niektorym czlonkom ZPAF mocno doskwiera, ze sami uzywaja juz tylko cyfrowych aparatow i z szumnych teorii o wspanialym analogu zostaly juz tylko wpomnienia i uszczypliwosci :)
Mogliby przed zdjęciem poprawić fałdy sukni panny młodej i spodnie pana młodego chociaż.
Mój fotograf ślubny o to zadbał.
:)
kaszanka. ja bym malpa zrobil lepsze. no i nie ma tylka siory, jak na kazdym slideshow z imprezki w necie :)
znaczy sie… tak czy siak foty kotletowe, wiec zwyczajowy ziew. o tyle dobrze, ze nie silone na sztuke przez wielkie G :)
Eee… tam. Jaki Hasselblad – przeciez to Fuji.
(przepraszam, nie moglem sie oprzec)
Oj tam, łatwo jest ulegać różnym modom (w tym sezonie w branży nadal żółty zafarb, spora winieta i podbite cienie?) – ale takie zdjecie powstało z myślą że będzie oglądane i za kilkaset lat.
Wydaje mi się że zrobienie takiego prostego (aż do bólu) zdjęcia to niekoniecznie prosta sprawa… Wprawdzie może to nie sztuka, ale solidne rzemiosło. Od sztuki jest Leibovitz. Pewno za kilka miesięcy przyleci i zrobi jakąś wyjątkową sesję. :-)
no dobra, ale te zdjęcia równie dobrze mogłyby być wykonane ajfonem. Przynajmniej w takiej wielkości nie widzę tutaj nic do czego Hassel musiałby być specjalnie wypożyczany…
Do dzisiaj żałuje, że nikt na moim ślubie nie zrobił mi właśnie takiego – cyt.: “prostego”, “banalnego”, “zwykłego”, “do zrobienia iphonem”, z “fuji” lub z “canona”, “kotletowego”, z “pofałdowaną suknią żony”, “kaszankowatego” zdjęcia.
Myślę, że to kwestia pewnego spojrzenia z dystansu na to, co proponują inni w tym temacie.
A malkontentom polecam sesję w wodzie, w morzu, na rowerze, na bandżi, na stole, w sianie, w gruzach masarni, w starej szkole, w kiblu, pod prysznicem w szpitalu zamkniętym, na murku na Starówce i inne przaśne produkcje naszych lokalnych fotografów ślubnych.
Wypas nie… :)
Oj jak tu swojsko w komentarzach, zupełnie jakbym wszedł na plfoto. “Teraz Polska”, byle się przyczepić! Jest prosto, schludnie i moim zdaniem tak powinno w tym przypadku być. Nie jeden z was focąc tam pewnie kazałby się na królowej matce pobujać na kandelabrze, no ale na szczęście Was tam nie było.
Takie właśnie bym chciał mieć swoje … proste, bez przerostu formy nad treścią itp. Prostota zawsze się broni, wystarczy spojrzeć na zdjęcia sprzed 100 lat – nadal spokojnie nokautują 3/4 potworków współczesnych :)
Tak patrzę na zdjęcia, czytam komentarze i nasunęła mi się myśl: ilu z tych wszystkich profesjonalistów krytykantów potrafiłoby zrobić takie zdjęcia? Nie w sensie nacisnąć spust migawki. Ta prostota ma w sobie elegancję. A jeżeli chodzi o zdjęcie “z jajem”. Widziałem gdzieś zdjęcie W i K na tle portretu, który ma zasłoniętą twarz żyrandolem, a dzieci na drugim planie robią miny.
“Do dzisiaj żałuje, że nikt na moim ślubie nie zrobił mi właśnie takiego”, “A malkontentom polecam sesję w wodzie, w morzu, na rowerze, na bandżi, na stole, w sianie, w gruzach masarni, w starej szkole, w kiblu, pod prysznicem w szpitalu zamkniętym”
Malkontentow jest stety czy niestety wiecej :P
slubne zdjecia takiej pary sa niesamowitym wyzwaniem dla fotografa i nie bede ich oceniac, ale dorzuce tu kilka kamyczkow do ogrodka pana Andrew Tatler’a. Niektore zdjecia w jego galerii sa kiczowate- to moje skromne zdanie – ja wstydzilabym sie wstawic takie zdjecia do swojej galerii.
Wzięli go prawd. dlatego, że jest kumplem królowej Elżbiety ze szkolnej ławki… ;)
Idę o zakład, że przed miał prikaz na 5000 znaków dotyczący tego, co, jak i kiedy…
“Przygotowania i próbne pozowanie z udziałem pracowników Pałacu trwały siedem dni, sama sesja kilkadziesiąt minut.” – joke of the week :)
A moim zdaniem – w swoim gatunku – te portrety nie są proste. Widać w nich precyzję i zamiłowanie do detalu.