W Tokfm jest taka poranna audycja ekonomiczna EKG prowadzona przez Tadeusza Mosza, a w niej część pt. “Co mnie dziwi”. No i tam padają przykłady dziwnym, idiotycznych często sytuacji w życiu gospodarczym i nie tylko w Polsce. Zamierzam wprowadzić coś takiego do bloga na temat zdziwień około-fotograficznych. Dzisiaj pierwsze z pogranicza fotografii.
W zeszły czwartek wylicytowałem na hamerykańskim eBay obiektyw. Portretówkę do 4×5 cala. Wyszło mnie to jakieś 1200zł. Przesyłka za darmo, bo sprzedającym jest Chińczyk z Chin. Wysyłka też z Chin. Sprzedawca nadał paczkę w piątek. Więc spokojnie ustawiłem się na dwa tygodnie czekania. Dzisiaj rano przed 9.00, miły pan przyniósł mi zgrabny kwadratowy kartonik pod drzwi. Obiektyw. Szedł 4 dni robocze z Chin. Oczywiście bez żadnego cła, bo Chińczycy są ludźmi interesu :)
W tym samym czasie, mój syn postanowił zaprosić swoich kolegów na urodziny i koniecznie chciał wysłać zaproszenia pocztą. Dla 6 -latka to sama przygoda ta poczta :) Tak się składa, że jeden z kolegów mieszka w sąsiedztwie i obsługuje nas ta sama poczta. Placówka poczty znajduje się w linii prostej 56 metrów od domu kolegi syna. Kartka szła te 56 metrów 5 dni. Śmiechu co niemiara, bo pani w okienku wyraziła zdziwienie, że nadajemy kartkę na drugą stronę ulicy. Sama ostrzegała, że w takiej sytuacji kartka musi przejść cała procedurę :) Tak więc okazuje się, że teoria względności ma zastosowanie również do poczty. Odległość 56 metrów do domu mojego kolegi do okienka poczty, jest równoznaczna z trasą do Chin :)
phi!
a w Urzędzie Skarbowym sprawy załatwiasz? albo w Zus’ie? przy nich Poczta Polska to pączek z lukrem :)
Spraw fotograficznych nie załatwiam w ZUS :) Tak na wszelki wypadek. A US to akurat mam przez płot z atelier więc śledzę z okna urzędników :)
Niestety nie zawsze jest tak różowo. W końcu października zakupiłem w Chinach przystawkę 6×17. Po 4 dniach była w Wwie. Po następnych 4 w Zabrzu w celnym. Do mnie dotarła 8 grudnia. Z cłem.
Słyszałem kiedyś o kartce, która doszła do adresata po ponad 20 latach nadawca już dawno nie żył. Także 5 dni to jeszcze nie tragedia :)
ja kupilem glowice do Beselera w USA. szla tydzien, kolejne 7 lezala w urzedzie celnym…7 tygodni oczywiscie…