Ile znaczy nazwisko rozpoznawane w środowisku, w którym się obracamy wie każdy kto zna np.: nazwisko Szymczak. Otwiera ono prawie każde drzwi świata fotografii.. :) Mam nadzieję, że kolega R. się nie obrazi za ten przykład.
Jest jednak takie środowisko, gdzie nazwisko (rym nie zamierzony) znaczy wiele więcej niż w fotografii. Oczywiście jest to środowisko modowo-feszynowe, jakby to ładnie “zmaślanić”. Tam po prostu zazwyczaj wystarczy mieć nazwisko i już. Pod tym słówkiem ‘już’ kryje się oczywiście zazwyczaj kasa. Mamona. Kapucha. Bo w tym światku wszystko jest za kasę. Mamonę. Kapuchę. A już sesje zdjęciowe, to ho ho… po prostu czysty pieniądz.
Nazwisko można sobie wyrobić samemu. To jednak wymaga czasu, a czasami i zdolności; talentu jakiegoś. To uciążliwe się wydaje jednak. Dlatego najlepiej takie nazwisko już obrobione i przygotowane po kimś odziedziczyć. Na zasadach biologicznych lub prawnych. To obojętne. Ważne by je mieć!
Wówczas można liczyć na to, że będąc nikim (w sensie osobowościowym), a wręcz będąc idiotą najczęściej lub jeszcze lepiej, będąc dzieckiem (!) można zacząć zarabiać i bywać. Czyli po malutku pracować na własne imię. Imię, bo nazwisko przecież już mamy. Ta praca, to szumnie brzmi. Polega to zazwyczaj na byciu fotografowanym lub na piciu w miejscu publicznym, by zostać sfotografowanym, lub na uderzeniu fotografa, który robił nam zdjęcie w miejscu publicznym, w którym piliśmy, aby zostać sfotografowanym… Uff…
Te nazwiska lubią wykorzystywać firmy, które szybko liczą i wiedzą, że nazwisko się sprzedaje. Tak robi marka Eleven Paris. Założenie jest proste. Masz znane nazwisko i jesteś młody… bierzemy cię! Zrobimy Ci sesję i po krzyku.
A najlepiej zróbmy Ci sesje Polaroidem, bo to przecież takie trendy teraz w modzie. I powstaje taka oto sesja z panną, która się nazywa jakoś tak znajomo: Zoe Kravitz :)
fot.: Sune Czajkowski dla Eleven Paris
Jeśli natomiast nazywasz się Lizzy Jagger, to tez możesz liczyć na pomoc w dorastaniu.
A jak masz na imię Miley i nazwisko Cyrus, to sfotografuje cię Annie Leibovitz dla Vanity Fair:
Czy Ty masz znane nazwisko po kimś? W światku foto-feszyn-sreszyn to ważne :)
Ale ten światek mniej nas interesuje niż uznane nazwiska w fotografii. Może znacie kogoś, kto był synem, córką znanego fotografa i potrafi choć częściowo kontynuować dzieło rodziciela?
Ja kiedyś pisałem o córce Diane Arbus.
Cholera, że ja nie pomyślałem. Zostaje fotografem mody, może się uda wypłynąć na nazwisku byłej Miss World :) Zwłaszcza że ją w reklamach niedawno odgrzali.
odpowiadając na ostatnie pytanie pytaniem-córka Sieffa?
borys – jakyś lynk byś dał.. :)
a proszę;)
http://www.soniasieff.com
przyznam,że strona sama w sobie dosyć ciężka w obejściu….
Ja mam niestety nazwisko Piotr Sikora i muszę stosować Borys w środku :)
Sonia Sieff- po przejrzeniu strony mam wrażenie, że tu również sprawdza się reguła “wystarczy mieć nazwisko”.
Te foty to takie wprawki dopiero, zabawy z klasykami, eksperymenty… Dwie różnice dzielące Ją od polskiego amatora – budżet i nazwisko.
fotograf tej sesji też niezłe ma nazwisko – Czajkowski :)
We Wrocławiu fotoreporterami jest cały ród Hawałejów :)
Ja mam na nazwisko Wajda, czy to się liczy? Żeby się pogrążyć dodam że ten portrecik Cyrus zrobiony przez Leibovitz mnie się podobuje… nawet bardzo.
a Brett Weston? ale to chyba inne czasy, mnie się bardziej podobają zdjęcia bretta niż taty edwarda
Roznie to bywa panie kolego, odbiegajac od fotografii – Maciej syn slawnego Jerzego, czy wystarczy nazwisko, a moze jednak jest talent? A na poczatku tez byl oskarzany jedynie o posiadanie nazwiska…
Kosycarz?