fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Era foto umiera

Przykro mi.
Założyłem wprawdzie zbroję i wziąwszy do ręki szpicę wsiadłem na rumaka swego zwanego “Analogiem”, jakiś czas temu, ale jak widać krucjata ma jest równie skuteczna co te sprzed 800lat.
Dobre duchy podesłały mi dzisiaj linkę do sesji fashion wykonanej Nokią :) No i co? Czy coś jest nie tak? Wszystko jest ok. Trudno się przyczepić. Niczym się te zdjęcia nie różnią od innych dziesiątek sesji tego duetu autorów :) Niczym! Powiedziałbym nawet, że powinni oddać swój sprzęt i zostać przy tym telefonie.

Po jaka więc cholerę inwestować w Hasski po 40mln piksli, lampy Profoto za kolejne 100.000zł? Ja nie widzę sensu, naprawdę! Przecież te fotki w rozmiarze 8x10cm zostaną wepchnięte gdzieś między kolejne takie pstryki i żaden z tysiąca czytelników nawet nie zająknie się, że coś z nimi nie jest tak.

Kuriozalne jest to, że tydzień, dwa temu rozmawiałem z kolegami feszynowcami i zastanawialiśmy się kiedy w Vogue pojawi się pierwsza profi sesja robiona iPhone z pluginem polaroid :) To kwestia miesiąca, dwóch…?

No a teraz wyobraźmy sobie rycerza w zbroi z aparatu analogowego, owiniętego opończą z masy celuloidowej, unoszącego nad głową miecz w postaci światłomierza… :) Piękny widok. To muzeum techniki w Londynie za lat kilka :)

60 komentarzy

  • Akurat taki telefonik lamp Profoto za 100.000zł to potrzebuje jeszcze więcej niż Hasski.

  • hasski, lampy, asystenci asystentow, czesto sa tylko zaslona dymna dla klienta, aby wiedzial za co placi. show musi byc!!!

  • Przecie napisali:
    “Przy okazji oglądania zdjęć warto sobie uświadomić, jak duże znaczenie dla końcowego efektu ma światło, pomysł, obróbka i duże doświadczenie. ”
    Bo nie ważne czym, ważne jak :)

  • ps.
    A całą tą krucjatę analogową o chusteczkę można wytrzeć. Zachowując skalę i tempo postępu technologicznego za 100 lat mało kto będzie moczył palce w chemii (czy będzie w ogóle jakiś jej producent?)
    Fotografia istnieje przecież 170-180 lat, a w co się przerodzi za kolejne 170? (bo w to, że umrze nie wierzę:)

  • Też tak myslę, że ta krucjata o analoga i umieranie fotografii to trochę na wyrost, pozwolę sobie przytoczyć tu pewien cytat: “…. Jestem pewien, że w erze elektronicznej zostaną stworzone techniki skanowania pozwalające na uzyskanie z oryginalnych odbitek o nadzwyczajnej jakości. Mam nadzieję, że gdybym mógł wrócić za 20 lat, zobaczyłbym wspaniałe interpretacje moich najbardziej ekspresyjnych dzieł. możliwe, że środkami elektronicznymi można będzie wydobyć z negatywów jeszcze więcej. Jakość obrazu nie jest produktem maszyny, ale osoby, która kieruje maszyną, a ograniczenia wyobraźni i ekspresji nie istnieją” KTO TO POWIEDZIAŁ? jakieś 30 lat temu…..

  • Analogowa czy cyfrowa, jakie to ma znaczenie dla treści? Według mnie nic tu nie umiera, miałem wcześniej takie dylematy, ale diliżansem też pewnie nie jeździsz do pracy? Treść zostaje, zmieniają się tylko narzędzia.

  • @kolay – sęk w tym, że są dziedziny, w których “narzędzie” ma znaczenie :):) Na szczęście.

    W fotografii (!!fotografii!!) moim zdaniem narzędzie jednak ma znaczenie… ale to rozległy temat.

  • Niewątpliwie, diliżansem w kosmos nie polecisz, wszystko ma swoje miejsce i sposób użycia. Analog to będzie nisza, być może elitarna… Tylko wyczuwam nutę rozgoryczenia, dlaczego ktoś drukuje foty zrobione nokią, a ja tu wielki format ćwiczę i nie jest to docenione. Z jakiegoś powodu czytam i wielu innych Twojego bloga, to powinno zaspokoić “znaczenie” tego co robisz.

  • Sądzę że Leica, w czasach gdy powstał pierwszy jej model, była tym, czym teraz aparat w Nokii. Właściwie streetowcy powinni przesiąść się na komórki. Kto tego nie zrobi, ten snobem.
    A fotografia modowa żyje dla reklamy. Ma promować. Niekoniecznie tylko ciuchy, ale styl. Również styl polegający na fotografowaniu Nokią.

  • Iczku lubisz całą tę otoczkę wokół zdjęć, papiery, chemię, matówkę, ten cały teatr fotograficzny, owszem to jest przyjemne, ale ktoś kto będzie oglądał Twoje zdjęcia, raczej bedzie myslał o tym co tam pokazałeś, a nie czy naswietlałeś na płycie szklane czy czymś innym, nie poczuje tego teatru, a to że Twoje zdjęcie jest wyjątkowym wytworem, tak z pewnoscią jest, ale mozna tego doswiadczyć trzymając je w ręce, pokazując to samo zdjęcie w sieci, 70 % jego wyjątkowości ulatuje…
    rzemiosło fotograficzne jest piekne i ciekawe, ale ciekawsze jest dla fotografa życie… p.s. powyzszy cytat jest z Ansela Adamsa

  • A tu jak przyjemnie, swojsko. Wszystko wraca do “normy”. Kopię w dłoń, Don Kichocie! Walcz, jestem z Tobą ;-)

    A tak ciut poważniej, wydaje mi się, że mylisz fotografię z nękającymi Cię fetyszami, umiłowaniem przedmiotów, nie obrazu. W istocie jesteś największym gadżeciażem jakiego udało mi się odnaleźć w fotograficznej blogosferze.

    Pozdrawiam z uśmiechem. Fotografia nie umiera.

  • Myślę, że kolejnym przełomem w fotografii będą szkła kontaktowe działające niczym migawka. Zakładasz i już żaden ciekawy stritowy kadr ci nie umyka. Marzenie…

  • na szczescie nic nie zastapi efektu fotografii analogowej

  • Jam widział, dotykał i “pieścił” te szklane płyty. Pieściłem też iPhona. Znamienne, że iPhonem nie można się pokaleczyć, szklaną płytą tak. Uwielbiam to ryzyko.

  • -Prosze niech Pan wejdzie…..
    -Mam taki problem przesladuja mnie mysli ze to co robie niema przyszlosci i umiera. Niewiem jak z tym sobie poradzic…
    -Spokojnie, niech Pan usiadzie i sie odprezy, prosze opowiedziec dokladnie o co chcodzi…
    -(tu wklej to ci napisales)

    Jakos taka sytuacaje widze:D
    Czy naprawde nie ma juz tematow do pisania tylko takie tanie sensacje (prowokacje), przepelnione narzekaniem na prace innych?

  • Napisałeś to dokładnie w momencie gdy puściłem swoje ostatnie cyfrowe graty do ludzi..

    Masz te wyczucie.. :)

  • Przedmioty są ważne. Obcowanie z róznymi przedmiotami to częsc anturażu fotograficznego. Podswietlarka, lupa, kaseta, negatyw, akcesoria do przechowywania prac, odczynniki, zapachy, zmysły. Bez tego, fotografia jako rzemiosło jest nudna. Komputer i zapach kurzu wydmuchiwanego przez wentylator. Prawie jak księgowy. Nuda. Nie rozumiem problemu choru Kraftsman i spolka. Iczek ma taki poglad jaki ma. Woli takie obrazowanie od innego. Dlaczego tak was to boli? A moze w glebi duszy, macie po prostu dosc losu ksiegowego? :-)

  • ;))) ja mam dość losu fotografa z “anturażem fotograficznym, po latach spędzonych w ciemni, tylko dlatego że nie było innego sposobu na zdjęcia BW, chcę się cieszyć nieskrępowanym szukaniem obrazów, a zapach chemii, trzask migawki, wszystkie te gadżety ciemniowo-negatywowe może i cieszą nowo nawróconych, ale mnie nie, bo to była zwykła codzienność każdej osoby fotografującej i dla mnie nie było w tym jakieś szczególnej “duszy”. Oczywiście całą tę dyskusję trzeba traktować z przymrużeniem oka. Zasługą wielką Iczka, jest umiejętność przyciągania ludzi i stwarzania ciekawych tematów,,,,,,

  • Ależ te tematy Wy rozwijacie. Cieszy, że ktoś znajduje jeszcze czas na napisanie czegokolwiek sam. A nie tylko klika w button “Lubię to!” na jakimś elektronicznym państwa bez granic :)

    Jako bojownik -podjąłem ważną decyzję ostatnio, która ma wpływ na ekonomie budżetu domowego, ale również i ekonomie światową – chce zaprenumerować jakieś papierowe, dobre pismo fotograficzne, magazyn. Może być w tym pogańskim języka angielskim – polecicie coś?

  • Iczku i pomimo naszych czasem “zajadliwości” chwała Tobie za to… a czasopismo, hmmm nie wiem czy jeszcze sie ukazuje w formie papierowej,ale to było “B&W Magazine” z 10 lat temu dostępne w empikach za około 40 zł, ale czy teraz jest??? A tu strona http://www.bandwmag.com/

  • Nowonawrocony? Wczoraj robilem porzadki w ksiazkach i znalazlem “Portet fotograficzny” Burzynskiego z dedykacja: “Za aktywność i stałe postępy w dziedzinie fotografii. Instruktor. Gdańsk, 24.06.1989” :-) Pewnie gdyby mial z tego zyc, to bym mial dosc, ale na szczescie zyje z czegos zupelnie innego.

  • @jarek:

    (cyt.) “Iczek ma taki poglad jaki ma. Woli takie obrazowanie od innego. Dlaczego tak was to boli? A moze w glebi duszy, macie po prostu dosc losu ksiegowego? :-)”

    Jakie obrazowanie woli iczek to my wszyscy od paru lat wiemy i żadnego problemu z tym nie mamy i wcale nas to nie boli ;-). Osobiście bardzo cenię tę fotografię. Ale nie o tym mowa przecież …

    O “losie księgowego” to już nic nie wiem, więc nic nie powiem ;-)

  • ano jedni wolą antyki, a inni regał z Biedronki, tam też da się książki poustawiać, no chyba że są w pdf’ach

  • @Arek: ano jedni wolą ipady a inni ciuchy z lumpeksu, je też się da nosić, chyba że się skurczą w praniu.

    Podoba Ci się taki głupkowaty komentarz? W takim samym stopniu jak Twój zdradza słabo ukrywane poczucie wyższości i brak głębszego zastanowienia.

  • @Kraftsman: ja wolę ciuchy z lumpeksu, zaręczam, że nie kurczą się w praniu, ale to nie o tym dyskusja.

    Odniosłem się do tego, jak wg mnie ma się ‘robienie zdjęć’ komórką do fotografii. Dla mnie różnica jest kolosalna, czego nie ukrywam, i nie ma się nad czym głęboko zastanawiać.

    Antyki – powinienem sprecyzować, że chodziło mi o regał antyczny, co niniejszym czynie.

    Nawiązanie do książek w pdf’ach jest celowe. Może niektórzy muszą się nad tym zastanowić.

    PS. Nie zamierzam się wdawać w dyskusję wyższości fotografii analogowej nad cyfrową, bo to do niczego nie prowadzi.

  • >Po jaka więc cholerę inwestować w Hasski po 40mln piksli, lampy Profoto za kolejne 100.000zł? Ja nie widzę sensu, naprawdę! Przecież te fotki w rozmiarze 8x10cm zostaną wepchnięte gdzieś między kolejne takie pstryki i żaden z tysiąca czytelników nawet nie zająknie się, że coś z nimi nie jest tak.

    Sprzęt każdy dobiera pod swoje potrzeby i upodobania przy jednoczesnym uwzględnieniu ograniczeń finansowych i akceptując wiążące się z tym wyborem niedoskonałości narzędzia.

    Jak ktoś ma fundusze to zainwestuje a jak nie ma to będzie robił zdjęcia komórką. Tak czy inaczej “da się”, a uzyskany efekt i tak w pewnej mierze zależy od talentu.

  • oj Jarek, domyślam się że na tym blogu nie pojawiają się “nowonawróceni”, a Tobie gratuluję pamiątki i dedykacji, bo to jest z pewnością miłe, swoja drogą, jak juz wymieniłeś tytuł tej książki, to sobie pomyślałem, jak bardzo zmieniła się forma książek-poradników, zmieniła się tez trochę ich treść, dziś już nie ma podręczników do fotografii w stylu Adama Słodowego, no chyba że coś o otworkach ;)))))))

  • Dlaczego fotografia cyfrowa tak szybko podbiła świat? Większość fotografów z braku innego miejsca swoje odbitki wykonywała w kiblu, fotografia cyfrowa to radość wyzwolenie z kibla, nawet weterani ZPAF wzdychają radośnie a na odbitki barytowe patrzą z nostalgią, schizofrenia?

  • pewnie to nic nie zmieni ale co tam… :-)
    czas pogodzic sie z podzialem. fotografia “zwyczajna” czyli taka jaka uprawia wiekszosc ludzi zyje swoim zyciem i nie ma to znaczenia czy odbywa sie cyfrowo czy analogowo. natomiast fotografia artystyczna ktora przynajmniej aspiruje do sztuki wysokich lotow musi odbywac sie analogowo. powod jest bardzo prosty, jak kazde dzielo-arcydzielo, musi zostac stworzone przez czlowieka. czyli zrobione recznie. wydruk nigdy nie bedzie sztuka, wydruk bedzie wydrukiem. tak jak opera na zywo i opera z radyjka. w Polsce jest to szczegolnie ciezkie do zrozumienia gdyz ciezko bylo zobaczyc prawdziwe odbitki najwyzszych lotow. dzisiaj to praktycznie niemozliwe a zaloga ZPAF (no, 90%) i jej postepowanie sa takim samym odnosnikiem jak PZPN i poziom pilki noznej ktora pielegnuja od 50ciu lat. im faktycznie zadna roznica czy to wydruk czy fatalnie wykonany baryt, odbiorcom rowniez. niedoskonalosc nie musi trzymac poziomu, tu forma jest dowolna. czy sie myle? wydruki Adamsa sa po 100$, baryty po 100 tys$…
    poza tym proponuje najpierw gdzies “skoczyc” i obejrzec baryty z prawdziwego zdazenia a potem na zimno skonfrontowac je z high-endowymi wydrukami. niech kazdy wybiera narzedzie dla siebie odpowiednie, niech je piesci i bedzie zadowolony. i niech nie blebla (bo ciezko mi to inaczej okreslic) ze wydruk jest pelnowartosciowym zamiennikiem odbitki z ciemni. bo nie jest, jest sztucznym, wyplutym (doslownie :-) obrazem z plastikowej maszyny. na “zachodzie” ten podzial jest naturalny i funkcjonuje dobrze, jak zwykle na naszym podworku obraca sie kota ogonem i szuka usprawiedliwienia dla wlasnego lenistwa czy braku mozliwosci. glusi nie beda spiewakami ale tez nie gloryfikuja ciszy. wiec jedni dociemni a drudzy do kompa. osobnym zagadnieniem jest robienie wielkoformatowcami w technikach szlachetnych lub i nie a pozniej drukowanie tego. to juz prawie sztuka, cos jak prawie uleczone rozdwojenie jazni :-) czasami wystepuje u dosc popularnych osob, ktore to juz gdzies zaszly ale jeszcze troche bladza, motajac sie na ostatnim skrzyzowaniu. trzymam za nich kciuki :-))
    mam nadzieje, ze moj “letko” ironiczny wpis nie spowoduje zagotowania sie kogos kto juz wiedzial, ze cyfra jest jedyna sluszna przyszloscia. robcie swoje i nie gryzcie chleba ktory sie Wam nie nalezy. :-))

    uklony… dadan :-)

  • Nie wiem czy to sie nie wyda nie na temat, ale polecam artykół “Za długie nie przeczytam” Jacka Dukaja w Tygodniku Powszechnym. Gdzieś z boku głównej tezy artykułu pojawia się stwierdzenie, że przyzwyczajenia wielkich autrów literackich związane z fizycznym aktem pisania mają jakieś uzasadnienie w ludzkiej konstrukcji psychicznej i niektórzy nie potrafią robić dobrych, przemyslanych zdjęć bez rytuału związanego ze światłomierzem czy innym bromem. Ja nie potrafię. I nie sugeruję tutaj broń boże, że zdarza mi sie robić dobre zdjęcia, twierdzę tylko że bardziej zgadzają się z moim założeniem poczatkowym te robione blaszakiem z wkładką niż te z automagicznego cacka. Your milleage may vary.

  • dadan – pozamiatałeś…
    dodałbym jeszcze to, że każde ręcznie wykonane powiększenie jest wyjątkowe i odmiennie niepowtarzalne.
    cóż za wartość w reprodukcji, którą można powielać w nieskończoność?

    siedziałem wczoraj w ciemnicy, zrobiłem dwa powiększenia z tej samej szitki, dwa zupełnie różne, choć podobne. dziś też zejdę do pracowni i znów z tej samej szitki zrobię powiększenie… i nawet gdybym założył, że ma być takie samo jak te z wczoraj – nie będzie.

    wpisując się w to, o czym napisał Dadan – analogowe powiększenia noszą znamiona niepowtarzalności, a to ważna cecha, kiedy mówimy o sztuce.

    alle!

  • Zgadzam sie z dadan:) Zazdroszczę yansoon :) kilka dni temu był u mnie Stefan Chwin. Zobaczył swój portret na szkle. Jedyny. Kruchy. Ujęło go ze ludzie się tym zajmują. Dla takich momentów warto zostać w niszy!

  • Zaciekawił mnie wpis dadana pomimo pewnego chaosu intelektualnego, który się do niego wkradł. Padła teza o tym, że “fotografię artystyczną” (czymkolwiek jest – o tym za moment) można uprawiać wyłącznie analogowo. Przeczytałem uważnie dwa razy uzasadnienie tego poglądu i muszę przyznać, że wydał mi się w całości błędny z wielu powodów.

    Pomieszaniem pojęć jest utożsamianie “artyzmu” z samą tylko techniką fotografowania (jakakolwiek by ona nie była). Żeby uporządkować pewne pojęcia zgódźmy się, że każde dzieło sztuki, w tym fotografia, ma swoją : (a) treść (meritum – temat), (b) formę, wynikającą zwykle z użycia przez twórcę określonej techniki twórczej oraz określonego nośnika. To co twierdzi dadan sprowadza się do twierdzenia, że efekt “prawdziwie” artystyczny można osiągnąć jedynie określonymi technikami, natomiast inne techniki w istocie uniemożliwiają jego osiągnięcie. Jest to pogląd zwyczajnie błędny.

    Oczywiście nie ma tu miejsca aby spierać się o definicję sztuki, w tym definicję “fotografii prawdziwie artystycznej”, jest ich wiele, a każda z nich na swój sposób ułomna. Jednak nie można rozpatrywać sztuki bez jej meritum, bez treści i uzależniać ją wyłącznie od rodzaju użytej techniki. Wtedy myli się “sztukę”, ze “sztuką obsługi aparatu”. Czasami słowa “sztuka” wykorzystuje się, gdy mowa o biegłości warsztatowej i talencie twórcy. Jest to rozumienie potoczne. w istocie sztuką jest (albo nie jest) sama fotografia jako efekt kilku wypadkowych, w tym talentu, intelektu, narzędzia, tworzywa i… choćby przypadku.

    Nie przekonuje mnie argumentacja o charakterze sentymentalnym jakoby fakt istnienia tylko jednej “kruchej” płyty kolodionowej warunkował “prawdziwość” uwiecznionej na niej sztuki. Powtarzam się, ale zdradza ona bardziej zamiłowanie do przedmiotów niż do sztuki jako takiej. Bez urazy wszyscy mamy swoje małe fetysze i jest to fajne. Należy jedynie powstrzymać się z twierdzeniami, że poza nimi “nie ma prawdziwej sztuki”. Zgodzę się natomiast, że forma ma znaczenie przy eksponowaniu i odbiorze sztuki. Wysokiej jakości odbitka, wysokiej jakości wydruk i prawidłowa prezentacja dzieła to narzędzia służące do tego aby wzmocnić oddziaływanie.

    Na koniec o artykule Dukaja, o którym wspomniał Didimos, bo warto. Dukaj pisze o tym, jak sposób myślenia człowieka, w tym również np. jego zdolność absorpcji wiedzy, czy moc twórcza, determinowane są przez przez narzędzia, którymi się posługuje oraz pośrednio rozwój techniczny. Nie ma tam mowy o fotografii jako takiej ale pewne opisane zjawiska daje się na grunt fotografii przenieść. Jest to pierwszy quasi-naukowy wywód z jakim się spotkałem, który może posłużyć do podparcia popularnej tezy o tym, że “cyfra sprzyja bezmyślnemu cykaniu zdjęć”. Coś w tym jest, jednak błąd popełnił by ten kto by tę technikę z tego powodu wyłączył z grona narzędzi przydatnych do tworzenia sztuki. Polecam ten artykuł i Dukaja w ogóle.

  • @Kraftsman

    Twoja spostrzezenia dotyczace mojego wpisu sa bledne. To wlasnie te obracanie kota ogonem, rozumujac w ten sposob mozemy udowodnic wszystko. I tak np. wydruk polany woskiem, z kolorowa akwarelowa ramka, wpleciony w jakas instalacje staje sie “dzielem”. Natomiast jesli bierzemy pod uwage tylko zdjecie, tylko i wylacznie, czyli samoistny obraz, nieuzalezniony od zewnetrznych przedmiotow i innych okolicznosci, to musi byc to odbitka. Tu nie chodzi o dobrabanie warsztatu do sztuki, pewne dziela sa uwarunkowane w taki czy inny sposob. I w przypadku zdjecia tym warunkiem jest “wyprodukowanie” czy tez stworzenie jego a nie posluzenie sie jakims zamiennikiem. Tak jak wydruk grafiki stworzonej w komputerze nie moze byc alternatywa dla obrazu olejnego, tak wydruk nie moze byc alternatywa dla odbitki zrobionej w ciemni. Nie na poziomie ktory uwazamy za tworczosc artystyczna, to sie wyklucza. Sama nazwa – dzielo – juz mowi o tym, ze jest to cos zrobione, stworzone. Oryginalnosc i niepowtarzalnosc o ktorej napisal yoonson rowniez maja duze znaczenie, ale u podstaw calego zagadnienia lezy forma wykonania owego dziela. I mimo totalnej rozpierduchy jaka jest zarazony caly swiat i nasze zycie, te rozroznienie do dzisiaj funkcjonuje i ma odbicie w cenach. Rzezba kosztuje milion a jej odlew 30zl. Tak jak wydruki i baryty Adamsa czy innych wielkich.

  • Kraftsman – chyba zbyt powierzchownie potraktowałeś wpis dadana. Jakkolwiek trudno sie z Twoimi spostrzeżeniami nie zgodzić, to jednak odbiór fotografii dadana jest mi zdecydowanie bliższy. Tak samo jak bliższe jest mi pojecie fotografii artystycznej przez niego jakoś zaznaczone.
    Aby nie pozostać gołosłownym i trochę sie połechtać…

    Nigdy nie postrzegałem swoich prac umieszczanych w sieci jako artystyczna fotografia. Kompletnie nie. Natomiast, czuje wewnętrznie, że jak przygotuje wystawę tak jak chcę i będą to ręcznie robione odbitki, albo po prostu kolodiony “na żywo” – to może ktoś się pokusi uznać to za dzieło! Czyli coś jest w tym, co pisze dadan. COŚ jest.

  • “Rzezba kosztuje milion a jej odlew 30zl.”

    A wiesz ze zdjecie robione cyfrowa Leica D. Miedwiediewa z zostalo sprzedane za 1,75 mln$, cena nie ma tu nic do rzeczy. I nie oznacza to napewno ze teraz pan prezydent zrobi sobie 100 wydruków i kazda sprzeda za 1,75 mln$. A moze zaczniemy sie sprzeczac ze pewnie to nie sztuka, bo do tego trzeba stowrzyc wlasna legende i byc HCB albo Aselem?

    “Tak jak wydruk grafiki stworzonej w komputerze nie moze byc alternatywa dla obrazu olejnego”

    napewno choc nie oznacza ze nie moze byc sztuka:P
    i to o tym jest rozmowa…

    Sadze, ze kazdy artysta chcialby byc niepowtarzalny i oryginalny a cyfrowa fotografia mozliwe ze wedlug was odziera go z tego, to jasne, ze z tego powodu szukacie i skupiacie sie wiec na formie. Swoje problemy natury “sposobu widzenia” przenosicie na sprzet, ktory to niby sygnuje wasza tworcza niepowtrzalnosc(ten wpis na bloga to taki przyklad). ..udowadnianie pozatym na sile komus ze nierobi sztuki bo ma nieodpowiedni sprzet jest co najmniej zalosne, a mieszanie do tego polskich komleksow o nizszosci i zasciankowosci jest ponizej pasa. Nie ma chyba fotografow cyfrowych ktorzy uzupuja sobie prawo do gloszenia prawdy, ze tylko cyfra jest prawdziwa.
    Cala sytuacja jest conajmniej smieszna, to tak jakby woda wyciagana recznie ze studni miala byc lepsza od tej w kranie. Jeden lubi wygode a drugi rytual, wrazenie to moze robic na ludziach z zewnatrz ( i napewno robi), ale smieszne jest klocic sie o wsrod ludzi ktorzy doskonale znaja temat i tak jak ja uzywaja obu technik(fotografi a nie wyciagania wody). Dla mnie roznicy w jakosci niema (kosmiczny pedantyzm a wlasciwe juz czepialstwo to wg mnie choroba), jesli bede wiedzial ze analogiem zrobie wieksze wrazenie to zrobie analogiem i tyle.

  • “A wiesz ze zdjecie robione cyfrowa Leica D. Miedwiediewa z zostalo sprzedane za 1,75 mln$, cena nie ma tu nic do rzeczy.A moze zaczniemy sie sprzeczac ze pewnie to nie sztuka, bo do tego trzeba stowrzyc wlasna legende i byc HCB albo Aselem?”

    A wiesz, ze zostalo sprzedane tak drogo z innych powodow niz z takiego, ze bylo dzielem sztuki? A rozmawiamy o sztuce, nie o politycznym pr. Rozmawiamy o calkiem innych sprawach i to jest wlasnie problem o ktorym wspomnialem w pierwszym wpisie – na zachodzie jest to oczywiste a w Polsce udowadnia sie, ze jest inaczej…

    “Dla mnie roznicy w jakosci niema”
    No wlasnie, o tym tez pisalem…po prostu nie widziales jeszcze dobrej odbitki, tylko ze to Cie nie usprawiedliwia. Drukuj i badz zadowolony, nie wpychaj tylko wydrukow na miejsce nalezne barytom.

  • czyli podsumowujac twoje odpowiedzi:

    odpowiedz a) to nie sztuka
    odpowiedz b) nieznam sie

    “nie wpychaj tylko wydrukow na miejsce nalezne barytom…”

    uspokoj sie, tylko tyle moge napisac…niewkladaj mi nieswoich slow.
    czlowieku gdzie napisalem ze chce wpychac gdzies cokolwiek? sami tworzycie debilne argumenty(cyfra automatycznie to niesztuka!?), na ktore ja sie nie irytuje…

  • sorry ale nie bede sie wdawal w takie przepychanki. mysle, ze moja poprzednia odpowiedz jest extremalnie czytelna dla logicznie myslacych. jak delikatne swiatla na barycie :-)

  • To ja tez uciekam ciao:) szkoda ze niepotrafisz przyjac racji innych, odrazu dykredytujac rozmowcow, niezbyt uczciwe moj drogi…

  • moj drogi, twoj post byl tak naprawde nie na temat. nie moja wina, ze ktos musi miec zdjecie zrobione przez prezydenta, nie o tym tu rozmawialismy. i nie moja wina, ze dla Ciebie nie ma roznicy w jakosci miedzy barytem a wydrukiem, to swiadczy tylko o tym, ze jeszcze takiego barytu o jakim pisze, nie widziales.
    ciao…

  • heh “moj drogi, twoj post byl tak naprawde nie na temat” to to juz przegiecie wileki cenzorze…

    “takiego barytu o jakim pisze, nie widziales”
    na pewno w takim razie, a moze nie jestem poprostu przerwazliwony na niektore niuanse, o czym zapewne niedoczytales 5 postow wyzej.

  • ta “wymiana zdan” jest tylko potwierdzeniem spraw o ktorych pisalem wczesniej. odwracanie kota ogonem – wydruk Miedwiediewa. co on ma wspolnego z tym o czym pisalem? nic, zero absolutne. tyle co pocztowka za 1zl.

    to, ze nie widzisz roznicy w jakosci to raz, ze najwyrazniej nie miales kontaktu z takimi barytami jakie mam na mysli, dwa ze to tez nie ma znaczenia dla swiata sztuki – czy to Tobie sie wydaje tak czy nie inaczej. moj wywod to nie tylko moje wlasne przemyslenia, to przedstawienie faktycznego stanu jaki jest ogolnie przyjety w swiecie sztuki i z jakim sie zgadzam. a, ze w Polsce wielu ludziom wydaje sie inaczej – niestety “trudno”. twoje wpisy sa na to najlepszym dowodem.
    jesli sie nie zgadzasz to zacznij walke od gory, jedzi do jakiejs szanowanej galerii i wyloz swoja racje, moze wtedy zrownaja ceny wydrukow z barytamii zapoczatkuje to nowa ere wsztuce w ogole a nie tylko w fotografii.

    klawiatura mi siada, sorry za pozjadane przecinki i spacje.
    i teraz juz naprawde koncze ta polemike, reklamacje do marszandow i galerii prosze…

  • @dadan:

    (cyt.) “Natomiast jesli bierzemy pod uwage tylko zdjecie, tylko i wylacznie, czyli samoistny obraz, nieuzalezniony od zewnetrznych przedmiotow i innych okolicznosci, to musi byc to odbitka.”

    Dlaczego musi to być odbitka? Dlaczego np. wydruk na papierze barytowym lub wizerunek fotografii na ekranie komputera nie ma zdolności zostania “prawdziwą sztuką”? Nie znajduję wyjaśnienia mimo, że staram się zgłębić meandry Twoich wypowiedzi.

    Zgoda: grafika komputerowa nie będzie nigdy obrazem olejnym. Ale czego to dowodzi? Z pewnością obraz olejny nie stanie się sztuką tylko dlatego, że jest obrazem olejnym, a grafice komputerowej nie będzie można odmówić przymiotu sztuki tylko z tego powodu, że jest grafika komputerową (tzn. nie jest obrazem olejnym :-). Mogę tylko odpowiedzieć, że zarówno grafika, jak i obraz olejny mogą być sztuką i mogą nią nie być i nie ma to nic wspólnego ze sposobem utrwalenia.

    (cyt.) “Sama nazwa – dzielo – juz mowi o tym, ze jest to cos zrobione, stworzone. Oryginalnosc i niepowtarzalnosc o ktorej napisal yoonson rowniez maja duze znaczenie, ale u podstaw calego zagadnienia lezy forma wykonania owego dziela. I mimo totalnej rozpierduchy jaka jest zarazony caly swiat i nasze zycie, te rozroznienie do dzisiaj funkcjonuje i ma odbicie w cenach. Rzezba kosztuje milion a jej odlew 30zl. Tak jak wydruki i baryty Adamsa czy innych wielkich.”

    Wybacz ale nie tak. Piszesz tu nie o “sztuce”, ani nawet nie o utworze fotograficznym tylko o egzemplarzu (mityczne “dzieło-odbitka”). Mówisz, że prawdziwą sztuką może być tylko konkretny egzemplarz, i to jeszcze stworzony określoną metodą? Dlatego, że egzemplarze prac niektórych fotografów mogą osiągnąć dużą cenę na rynku? Ale przecież trudno zgodzić się z taką definicją “prawdziwej sztuki”. Zgoda co do jednego: w niektórych dziedzinach sztuki oryginalny egzemplarz utworu ma dużą wartość rynkową dlatego, że jest unikalny i “wyszedł spod ręki artysty” (malarstwo, rzeźba). W innych jednak tak nie jest (literatura, film, teatr). W fotografii jak wiemy tak może być ale nie musi. Stare techniki nie zapewniały możliwości łatwej reprodukcji egzemplarzy – kiedyś egzemplarz utworu fotograficznego utrwalony na światłoczułej płytce, czy szkle mógł mieć walor niepowtarzalnego “oryginału”. Ale tak już nie jest nawet w fotografii analogowej, o której piszesz. Masz negatyw, który możesz reprodukować do tylu egzemplarzy, ilu chcesz, dowolnymi technikami (optycznymi, cyfrowymi, drukarskimi). I nie jest prawdą, że tylko produkowanie odbitek na powiększalniku uczyni ze zdjęcia “prawdziwą sztukę”, zaś jego wydrukowanie spowoduje, że straci ono ten walor. Nie jest nawet prawdą, że zrobienie odbitki na powiększalniku zapewni “najlepszą jakość” egzemplarza. Digitalizacja w odpowiedni i wydruk (np. na papierze barytowym może dać w konkretnym przypadku wyższą jakość egzemplarza odbitego. Ale co najważniejsze – nie ma to znaczenia dla naszej dyskusji! Ale o tym było już w moim wcześniejszym, także zbyt długim wpisie.

    I jeszcze jedno: prawdziwej sztuki nie czyni “cena”. Nie zmienia tego prawda, że oryginały wielkich dzieł osiągają czasem wysokie ceny. Skąd w ogóle pomysł, że wysoka cena (sukces komercyjny) dowodzi wartości artystycznej dzieła?

  • wyjasniam moje nawiazanie do ceny:
    posluzylem sie przykladem zeby uzmyslowic jak jest postrzegany wydruk i tradycyjna odbitka w miejscach ktore zajmuja sie handlem sztuka od ilusdziesieciu lat, sztuka wysokich lotow, nie tylko fotograficzna. zeby bylo widac jakie zdanie na tema wydrukow maja ludzie obcujacy z nia i jak doceniaja ja potencjalni klienci. ludzie z krajow i miejsc ktore sa z tym obyte i ktore mozna wziasc za punkt odniesienia. bo w Polsce ten rynek nie istnieje w ogole, miedzy innymi rowniez przez to, ze malo kto przyklada uwage i ceni zdjecia. w Polsce zdjecie to zdjecie, najlepiej jak by bylo zabawne i duze, i w zadnym przypadku nie kosztowalo wiecej niz 4 tys zl. a “wielkie” aukcje fotografii szczyca sie na portalach i wlasnych stronach informacja, ze dnia tego i tego sprzedano az 6 odbitek po 2 tys zl. wiec nie naszym klientom, artystom i galernikom wyznaczac standarty jakosci i wyglaszac poglady na temat wydrukow (vide przywolany ZPAF)

  • Pięknie Panowie, pięknie…
    Czuję to zaangażowanie i wiarę mi przywracacie w zdolność Narodu do dyskusji :)
    Ech, szkoda, że nie przy winku…I to w dodatku sie podpaliliście nie strzelaniną w Łodzi, nie polityką, i meczem Realu, ale czym!? Fotografia! Wow!

  • to co sie dzieje w polityce ma bardzo duzo wspolnego z tym co sie dzieje w fotografii. ogrom bylejakosci ubrany w piekne slowa, ze technika jest malo wazna, ze forma, koncepcja to 99% sukcesu. a nawet, ze niechlujnosc jest zamierzona i jest samodzielnym srodkiem wyrazu. to dlatego poziom jest taki a nie inny i dlatego tez fotografia jest tak postrzegana i doceniana w Polsce. taka nasza natura i jeszcze dlugo tak bedzie. ludzie nie szanuja wlasnej pracy, wlasnej tworczosci a wiec i odbiorcow a odbiorcy tak wlasnie wyceniaja ich prace. flejowatosc-bylejakosc to nasza domena + bleblanie o wielkiej sztuce. i nie chodzi mi teraz o wydruki czy fotografie cyfrowa, ogolnie jest biednie, prac analogowych tez jest malo. tych wartosciowych oczywiscie.
    w Berlinie wlasnie sie rozkreca miesiac fotografii, warto pojechac jak ktos ma mozliwosc. wybieram sie na dwa dni…

  • I. Kiedy patrze na te niekonczace sie krucjaty – mam ochote sprzedac wszystkie analogowe graty i kupic cos cyfrowego; albo zupelnie dac sobie spokoj z fotografowaniem. Naprawde – przepraszam za to dosadne okreslenie – ale rzygac sie chce. Nie wiem jak znajdujecie jeszcze czas na fotografowanie. Skad bierzecie tyle energii?

    II. Chora sytuacja, ktorej nie bylo kiedys gdy wszyscy uzywali negatywu i nikt nie czul sie przez to wyjatkowo. Wszyscy skupiali sie na tresci i nie bylo grona onanistow trzepiacych na baryt, oczekujacych z tego powodu zachwytu innych. Czym mam sie zachwycac? Jakoscia papieru Orientala? Cudownoscia Pyro? Niesamowitoscia Lithu? Innymi wspanialymi produktami koncernu fotograficznego? Przestaliscie byc fotografami a zostaliscie fotolaborantami.

    III. Parafrazujac klasyka – Jak powstaja moje zdjecia, gdy mnie ktos tak spyta. Zakurwie z laczka i poprawie z kopyta.

    PS. Nie irytuj sie Iczku i nie bierz personalnie. Musialem gdzies to wylac, a byles najblizej. I wiem, ze to zupelnie nie na temat. Wiem.

  • oj! przesadzasz Robercie…
    napiszę tylko, że kiedy jadę na plener i po iluś-tam-kilometrach chodzenia. kiedy już słyszę co do mnie mówi ta przestrzeń – wtedy zadaję sobie pytanie: jak to pokazać?
    i nie idzie mi tu tylko o kompozycję kadru – ale także o to na jakim materiale, jak wywołać, jak powiększyć, jak na samym początku myśleć o finalnym, oprawionym i dobrze wyeksponowanym powiększeniu.
    dlatego dla mnie bycie fotolaborantem jest ważnym elementem, ważnym etapem. ech…. być jak M. Kenna…

  • “Przestaliscie byc fotografami a zostaliscie fotolaborantami.”

    A Ty skad niby to wiesz? Chyba po lebkach przeczytales dyskusje albo automatycznie (bo po raz ktorys) wylozyles swoje tylko w dosc agresywny sposob…

    Na swiecie zawsze byli idealisci. To dzieki nim mozesz robic Hasselbladem, mozesz korzystac z internetu i mozesz drukowac swoje zdjecia. To nie sa produkty krzykaczy czy ksiegowych. Wiec spusc z tonu i uszanuj to, ze ktos ma wieksze wymagania niz skan i sporadyczny wydruk.

  • Pax panowie, jak to powiedzial Zagloba. Laczy nas fotografia. Zaniechajmy jezyka agresji :)

  • Dadan – “…To nie sa produkty krzykaczy czy ksiegowych…”

    ej! a co chcesz od księgowych? ;-)
    ja na ten przykład znajduję wiele cech łączących dobrego księgowego z dobrym fotografem.

    o!

  • sorry, nic nie chce. znaczy nie chce zeby produkowali aparaty i wplywali na oferte Ilforda :-)

  • księgowy nie wpływa na oferty, księgowy tylko liczy – a decyzję podejmuje ktoś ważniejszy…
    wiem co piszę, bo jestem człowiekiem od liczenia :)

  • Oj Yansoon, wiesz, ze nie mam na mysli Ciebie i doskonale rozumiesz o co mi chodzi.

    Dadan – szanuje, smuci mnie to jedyni bo naleze do tych z wiekszymi wymaganiami. Jak widac nie potrafie wyrazic sie dosyc jasno.

    I czy w agresywny…? Rozpaczliwy raczej.

  • Yoonson, nie Yansoon – przepraszam.
    A swoja droga skoro ktos, kogo zupelnie nie znam pisze “(bo po raz ktorys) wylozyles swoje tylko w dosc agresywny sposob” to widac najwyzszy czas bym powstrzymal swoje udzielanie sie w internecie. Chyba nikomu nic dobrego z tego nie przydzie, a mi moze tylko zaszkodzic.

  • Keek – wiem, wiem…

    odwyki od netu dobrze robią.
    ja raz na jakiś czas robię sobie takie przerwy. pozwalają zdystansować się…

  • Keek, masz charakterystyczny nick i po prostu pamietam, ze parokrotnie zabierales glos w dyskusjach cyfra-analog, druk-ciemnia. A, ze akurat temat odbitek jest dla mnie dosc istotny to jakos mi sie w glowce to zapisalo. Nic poza tym.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii