fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Mr. Miedziany

Są takie twarze i sylwetki, które zatrzymują mnie w miejscu, jak wzrok Meduzy zamieniał w kamień greckich śmiałków. I dopiero Perseusz znalazł na “babę” sposób  – odbił jej wzrok w miedzianej tarczy. Zresztą miedź sama w sobie, to był w starożytności fajny wynalazek do “potęgowania światła”. Jako, że wypolerowany odbijał promienie, używano go jako odbłyśnik świeczników. Proste.

Miedź cechuje coś jednak zupełnie innego. Specyficzny kolor… zależnie od kąta padania światła wariuje on między brunatną zielenią, a złotą rdzą. W kolodionach jest coś bardzo podobnego. Zależnie od stopnia wypłukania, stopnia uczulenia, ilości światła – tak wariuje kolor. Uwielbiam tą nieprzewidywalność. Bardzo zbliżone wrażenia przy wołaniu,  jak w wypadku Polaroid 55, który nieprzewidywalnie potrafił “oderwać się” od podłoża zostawiając swój “podpis” na brzegach.

Połączenie wybitnie specyficznej twarzy i użytej techniki potrafią się czasami dopełnić. Czasami ja tego nie widzę. Może dlatego, że duża ilość zrobionych zdjęć jakoś upośledza nasze postrzeganie, co w tej masie jest fajne. Warto więc czasami zaufać ocenie innych. Dzisiaj patrzę na to zdjęcie inaczej. Gdy je zrobiłem, nie widziałem w nim nic. Ciekawe to w sumie.

4 komentarze

  • nikt nic nie pisze … to ja powiem tylko … dla mnie to portret najwyższej próby …
    pozdrawiam

  • a ja z czystej, całkowicie bezinteresownej zawiści, która tkwi we mnie jak obrazy Malczewskiego w Muzeum Narodowym – napiszę… albo nie! nie napiszę… a co!

  • Jedna rzecz, którą Ci się udaje robić to zachęcać do zrobienia sobie takiego portretu.
    Kiedyś przejadę całą Polskę i wpadne do Twojego studia.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii