Cóż…
Światowa stolica fotografii – Ameryka – jak się przynależy stolicy, ma autorów, którzy od lat starają się uchwycić ducha kraju. Ducha drzemiącego nie tylko w ludziach, ale też rzeczach, plenerach… w kraju amerykańskim.
W historii amerykańskiej fotografii było wiele prób ukazania prawdy o tym narodzie, a może bardziej o tej federacji narodów. Tym razem, o taki charakterologiczny konspekt pokusił się David Eustace. Już o nim pisałem kilka razy i polecałem jego portretowe prace, tym razem spójrzmy na jego wizję amerykańskich charakterów.
Czy w kilkunastu fotografiach uda się w ogóle ująć cokolwiek z prawdy o narodzie? Jak dowodzą “The Americans” Roberta Franka na pewno można przejść do historii fotografii publikując przemyślany album z kilkudziesięcioma fotografiami . Jak dowodzi August Sander, można zrobić setki pojedynczych portretów i starać się złapać fragment społeczeństwa i zyskać miano Mistrza Socjologicznego Portretu. Prób podobnych było wiele. Jedne bardziej powierzchowne, inne zbyt zagmatwane. Czy David odkrywa coś nowego o Ameryce? Nie wiem, nie byłem.
Może warto jednak śledzić jego projekt: “US Highway 50”
Socjologicznie projekt ciekawy, fotograficznie generalnie OK, ale gość chyba pełnej mocy z siebie nie wykrzesał. Na innych portretach pokazuje, że ma dużo większy potencjał.