Staram się uczestniczyć w życiu kulturalnym mojego miasta. Oczywiście w warstwach, które mnie interesują. Śledzę wiec przede wszystkim fotograficzne i pochodne fotograficznym poczynania lokalnych artystów i działanie, które mają wzniecać organizacje kulturalne, aby ten ruch w biznesie generować (tych jest żałośnie mało).
Przyznam bez bicia, że od lat z góra pięciu, mam pogłębiające się wrażenie, że to co serwuje mi się w tej przestrzeni życia społecznego jest… nijakie.
Może inaczej… że to, co mi się serwuje jest takie nieładne, że aż warto pokazać,że to takie nieładne.
Piękno, jak wielu z Was lubi uzasadniać jest względne. Nie co piękne, co piękne, lecz co się komu…
No właśnie.
Ale idąc tym tropem, estetyka zaczyna mi być podawana w wymierzę, którego nie pojmuje. Oto bowiem, młody fotograf robi zdjęcie, które usytuowane jest jakoś w kontekście całości wystawy i spełnia wymogi ideowe (tak je nazwijmy). Robi to zdjęcie i wiesza je. Ono wisi. Ono jest częścią Gdańskiego Biennale Sztuki. To zdjęcie to w sumie dwa zdjęcia. Idea jest prosta i banalna. Nawiązuje do głównego tematu biennale – tożsamość miejsca. Oto mamy blok peerelowski sfotografowany z ulicy i skadrowany tak by widać było balkony. Obok wisi druga część projektu, te same prostokąty balkonów zajmują fotki (portrety) osób kryjących się pod bezimiennymi obok balkonami.
Fajny pomysł? No fajny, oklepany, powtórzony już po raz setny, ale w sumie fajny. Prosty. Chwytliwy. Tożsamość miejsca jest? Jest. No to na ścianę w Galerii Miejskiej.
Ale, ale….patrzę ja na to zdjęcie i poza tą ideą , ja nie widzę tam nic ciekawego. A przede wszystkim, wykonanie tych portretów, zdjęć jest po prostu słabe. Pod wielką ideą, kryje się banalny, nieestetyczny i po prostu brzydki przekaz….:(
Czy tak musi być?
Pisałem nie raz o tym, że ja akceptuje sztukę współczesną, akceptuje różne argumenty za pokazywaniem penisa na krzyżu, ale do czasu, kiedy samo dzieło w sobie uwidacznia mi kunszt autora. Że wiem, że ręce autora są coś warte, że ma talent, że potrafi i umie, że poza opisem kuratorskim, ma to jakaś wartość samo w sobie. Kto będzie pamiętał te fotografię bloku za miesiąc?! Nikt!
Bo ona jest nijaka. Pusta. Niedbała. Byle jaka. Ot, był pomysł, ale na realizację talentu nie starczyło…
Co warte jest piękno samo w sobie? Co warte są piękne fotografię bez ideowego podparcia? Czemu płaci się 700tys usd za fotkę Adamsa zrobiona na Polarodzie (banalny księżyc czy słońce nad górami)? Czemu księżyc za drzewami (Edwarda Steichen – “The Pond – Moonlight”) jest najdroższym zdjęciem na ziemi? Może właśnie dlatego, że jest piękne? Poza setką innych argumentów i przypadkowości w wyborze kupującego.
Mam dość uzasadniania, że sztuka byłaby pusta, gdyby nie ukryte w niej idee. Mam dość gdy historycy sztuki wyjaśniają mi, że w obrazach ukryte są znaczenia i że dzięki temu to dzieło jest tyle warte. Guzik prawda. Te dodatki to background dodawany przez badaczy sztuki, który jedynie uzupełnia dzieło jako takie. Samo piękno i kunszt autora jest ważny. Mogę zaakceptować współczesny podejście, o ile zobaczę kunszt i piękno w pracy fotografa w XXI wieku, który nie będzie chrzanił mi o tym, jak mocno uduchowiony jest jego przekaz. Niech portret będzie portretem, a reportaż reportażem. Czy to już nam nie wystarcza? Czy estetyka, “dbalstwo” o piękno naprawdę nie sprawdza się już w fotografii?
Jeśli tak, to czemu!?
Serg, Kumaka Studio 2010
mokry kolodion, Ambrotyp, Itoflex 8×10
Znaczy rzemiosło jest podstawą?; dobry artysta to dobry rzemieślnik. Uff… chyba zbyt często spotykamy w różnych opiniach opozycję:artysta-rzemieślnik (że niby ten ostatni to jakiś gorszy).
Pytanie tylko – jak być dobrym rzemieślnikiem w czasach cyfrowych (w analogu wiadomo- koreksy i te sprawy…) Czy nie ma innej drogi, jak tylko zostać grafikiem komputerowym? Przecież nie tylko treść jest ważna, ale i forma. Ostatnio przeglądając stare notatki przyuważyłem: “temat nie może być piękniejszy od zdjęcia”:)
Hubert – a co świadczy o tym, że autor jest bardziej wyjątkowy niż… np. tzw. niedzielny pstrykacz? I że on wisi w galerii?
Poza znajomościami z właścicielem galerii :):)?
Bo ja nie umiem przyswoić sobie myśli, że sama idea uzasadnia byle co…
Równie dobrze można przestać POKAZYWAĆ sztukę i pozostawić ją WYŁĄCZNIE w formie opisu. Zresztą był takie performance. Powiesić na ścianie kartkę, że tutaj wisi doskonałe zdjęcie księżyca za drzewami… można… tak robiono już.
Może warto zatoczyć koło i wrócić do dzieła jako takiego…? Do fotografii jako takiej… !?
O to to, osobiscie jakby instynktownie odrzucam zdjecia/obrazy/rzezby, w ktorych nie tylko nie widzie odejscia od pospolitej estetyki, a takze gdy nie widze po prostu rzemiosla. Dla mnie jest to zwykly brak szacunku do odbiorcy i robienie z widza idioty. Nie interesuje mnie jak artysta dojdzie do celu, ale lubie miec poczucie, ze to co widze, nie powstalo w ciagu chwili, a wymagalo od danego autora pewnego zaangazowania, bez przypadkowosci i dorabiania ideologii do kiepskiej formy.
Sztuka jest pełna, gdy kunszt formalny łączy się z wyrafinowaniem intelektualnym przekazu. Właśnie umiejętność pełnego panowania zarówno nad formą, jak i treścią dzieła jest cechą mistrzów.
iczek@”Kto będzie pamiętał te fotografię bloku za miesiąc?! ”
A gdzie jest ta fotografia? Bo na razie to powiesiłeś na ścianie kartkę i powiedziałeś, ze to jakaś nieładna fotografia. No i co to znaczy “nieładna”? Lśniąca, gładka, pasująca do jakiegoś ideału ładności?
“Wracać do Piękna” ?
Tomasz – ciesz sie ze złapałeś całe dowcip wpisu. Fotografii nie ma… :)
Znaczy jest, ale musisz pojechac do Gdanska…
A na razie , musisz mi zaufać… taki performace :)
no cóż.. w obecnych czasach fotografia jest także jedynie narzędziem, do pokazania pewnych spraw, po to aby nam unaocznić, pokazać coś, otworzyć w głowie pewne szufladki, sprawić byśmy zastanowili sie nad pewnymi zjawiskami we wspołczesnym świecie. taka fotografia nie służy do podziwiania jej piękna, jest tylko mało ważną formą przekazu.. wiec po co sie jej czepiać..nie o fotografie tu chodzi. w tym przypadku nie jest ona celem samym w sobie jest nim co innego… :)
pozdrawiam
anka roman
Jak rozumiem z tego wpisu, identyfikujesz się z poglądem, że “sztuki się nie rozumuje, sztukę się przeżywa”?
Identyfikuje się z elementarnym estetycznym wrażeniem piękna, które powinienem czuć patrząc na dzieło. :)
@anna – i ja się z tym nie zgadzam, bo właśnie tym uzasadnia się wszelkich nieudaczników artystycznych… Że nieważne jak, ważne co… :(
A czy fotografia z założenia nie jest odejściem od rzemiosła na rzecz treści?
Rzemiosło mamy w malarstwie, a tu…
Można by przyjąć inny pogląd. Jak ktoś nie ma talentu to fotografuje cycki albo na kolodionie.
( Nie będę bronił tego co napisałem ;-) )
Cały ten wpis to albo grubymi nićmi szyta prowokacja albo dowód ociężałego egocentryzmu autora.
1. czy sztuka musi być powiązana z estetyką?
Od Arystotelesa, sofistów, pitagorejczyków, aż do romantyzmu nie. Od lat 20 ubiegłego wieku znowu nie. Więc ten związek zaistniał tylko na chwilę.
2. Warto poczytać o konceptualizmie, medializmie, land arcie, body arcie, performance, happeningu. Wtedy takie działania staną się jaśniejsze. Gdyby nie readymades Duchampa, która również rozszerzyła definicje sztuki fotografia nie mogłaby zaistnieć jako sztuka.
3. Warto poczytać o “sztuce fotografów” i “fotografii artystów”.
4. Nie warto zamykać się tylko na ładne obrazki.