Pisałem już o tym, że w fotografii jest pewna granica między byciem artystą z urodzenia, a stawaniem się artystą z rzemiosła. W tym drugim bardzo pomocne jest dopracowanie się własnego stylu. Rozpoznawalnego, charakterystycznego i unikalnego najlepiej. Ponieważ wszyscy wiemy, że już wszystko było – można zrobić założenie, że już nikt nie jest w stanie wypracować swojego artyzmu na tej drodze :) Po prostu własny styl już nie ma prawa istnieć, skoro wszystko już było. Logiczne.
Takim znakiem rozpoznawczym – ekslibrisem fotograficznym – może być cokolwiek. Tło (Penn, Avedon), kadr (Platon), kolor (Lachapelle), materiał (Roversi) i inne. Takim znakiem może tez być po prostu: Jump! NYT przypomniał właśnie pomysł na styl Philippe Halsman’a :)
Więcej skoków Philippe Halsman’a tutaj :)
Skokologia Halsmana była efektownym chwytem medialnym ( i marketingowym ) w społeczeństwie trawionym przez tasiemca próżnej zabawy. Niestety, pomysł – moim zdaniem – nie przetrwał próby czasu, ogląda się to jako nudną dokumentację pajacowania przed kamerą. Ideologia do tego opierała się na fałszywym założeniu, że sytuacja skoku “zmusza do zrzucenia maski”. A gdzie tam!
Piszę o tym tylko dlatego, ze Halsman ma w swoim dorobku dużo naprawdę dobrych zdjęć, na których nikt nie skacze na siłę. Jest autorem dobrych portretów i prac wykorzystujących poetykę surrealizmu.
Coś w tym jest. Ja tez nie uważam, aby skakania, sikanie czy plucie wyzwalało bohatera z maski. No może z sikaniem byłoby najbliżej :)
Generalnie takie zabiegi gówno dają w sensie – odkrywania prawdy. Z tą prawdą to generalnie jest problem, bo co do cholery w portrecie jest prawdziwe, skoro ja sadzam delikwenta na stołku i władowuje mu w twarz szkło z XIX wielu o średnicy przedniej soczewki w rozmiarze jego głowy ?:)
Gdzie tutaj miejsca dla prawdy…?
Przypomina mi się świetną odpowiedź chyba Grynberga na pytanie czy portretuje prawdę – odparł, że nie widzi możliwości pokazania prawdy o człowieku, który spędza w jego studio godzinę czy nawet 5 godzin :)
http://www.denis-darzacq.com
ania@
po obejrzeniu tej bezsensownej produkcji pana Denisa Darzacq, powinienem chyba przeprosić Halsmana ;) Bo w przypadku skokologii Halsmana można jednak mówić o jakiejś hipotezie, pytaniu: “czy znajdziemy sytuację możliwą do łatwego powtórzenia, w której człowiek ukaże nam się – w pełni swojej elementarnej naturalności ?” Poza tym, niektóre z tych zdjęć maja w sobie niewątpliwie jakiś ładunek humorystyczny albo nutkę lyryczną, podczas gdy seryjna produkcja ikarów w supermarketach nie ma w sobie nic.