Ten materiał powinien rozpocząć się analizą zjawiska miasta, jako takiego. Klasycznego później civitas. Musielibyśmy sięgnąć aż do Myken i Troi, do tamtych kultur, które rozpoczęły kształtowanie się zjawiska miasta i wskazały pierwsze założenia istnienia tego typu miejsc. Pierwsze definicje.
Nas jednak interesuje już zupełnie inne miasto. Współczesne. A właściwie nie samo miasto fizycznie, ale pewien organizm społeczny i kulturowy, jakim jest miasto i jego poziomy. Te jawne i te niejawne. Te widzialne i te niewidzialne. Tajemnicze, ale i ekshibicjonistycznie wystawiane na widok publiczny. Miasto uwielbia być fotografowane. Robili to praktycznie wszyscy fotografowie. Ci wielcy jak Eugène Atget czy Brassaï (Gyula Halász), ale także każdy amator idący choć raz z aparatem ulicą swojego miasta.
Każde miasto chciałoby zapewne aby fotografowie pokazali jego oblicze, jego charakter, prawdę o nim! Niestety miasto nie wie, że jest to cholernie trudne. Aby pokazać miastu jak trudno je pokazać, czasami organizuje się konkursy, których głównym celem jest pokazanie prawdy o danym mieście. W sumie, to zakładam, że każde większe miasto w Polsce oraz setki mniejszych ma swój konkurs fotograficzny. Tak czy inaczej nazywany konkurs, który ma pokazać oblicze miasta.
No i zgłaszają się tłumy fotografów ze swoją wizją miasta. Fotografują zapamiętale, aby pokazać jak oni widzą miasto i pstrykają ulice uśmiechające się do nich całą szerokością jezdni, cykają zabytki chylące swoje powały, tak aby pokazać to, co w nich najlepsze, a fontanny miejskie tryskają wyżej, by efekt nocnego długiego naświetlania wyszedł najpiękniej. Jednym słowem – miasto mizdrzy się jak pannica na wydaniu na weselu brata do świadków.
I dochodzimy do momentu, w którym ogłaszane są wyniki takich konkursów. I miasto może zobaczyć, co o nim myślą i jak je widzą ukochani mieszkańcy – fotografowie. I jak też wygląda to miasto? Weźmy na tapetę najświeższe wyniki takich konkursów dla Miasta Stołecznego Warszawa oraz ogłoszone kilka tygodni temu wyniki dla grodu nad Motławą – Gdańska.
W tym pierwszym wypadku najważniejszą postacią dla miasta, postacią która oddaje ducha miejsca i wskazuje wszystkim na świecie czym i jaka jest Warszawa jest… deskorolkarz przeskakujący na swoim wspaniałym płaskim pojeździe nad żółto-czarną barierką parkingową, potocznie nazywaną szlabanem. W oddali widać słup ogłoszeniowy, samochody oraz Pałac Kultury. W ocenie jury (każde miasto ma swoje jury – nie wiem jednak czy miasto wie kto zasiada w nimże) to właśnie zdjęcie najlepiej obrazuje stolicę Polski. Niestety nie mam możliwości zapoznania się z uzasadnieniem takiego wyboru, ale zakładam, że cytując za opisem organizatora: “Stworzony został unikalny portret Warszawy. Miasta dynamicznego z interesującymi miejscami, rozwijający relacje międzyludzkie i inne aspekty obrazujące tętniące życiem miasto.”
Tadeusz Rolke, przewodniczący tego jury, którego wykład miałem ostatnio okazję posłuchać w Sopocie, dowodził grupą jurorów i jak rozumiem akceptuje wyniki.
Poza deskorolką w locie, jury nagrodziło także plastyczny obraz (trochę takie piktorialne) będący widokiem z tunelu, na którym znak drogowy zasłania Pałac Kultury (ponownie!). Pałacu Kultury nie ma natomiast na zdjęciach, które obdarzono trzecią nagrodą. Na quadryptyku widzimy wieżowce, samochód i blik świetlny.
Przeskoczmy około 300km i popatrzmy jak miasto nadmorskie może liczyć na swoich mieszkańców. Oto konkurs “Album dla Gdańska” i jego wyniki. Zwycięskie zdjęcie przedstawia budynek. Zapewne historyczny, patrząc na jego architekturę. Ludzi nie widać, bo są za mali albo zamazani rozmyciem nieostrości. Kolejne miejsce i kolejne budynki. Inne, ale też pewnie historyczne, trochę już nadjedzone czasem. Użyto różnych kolorów. Dalsze miejsca to budynek rozwalony na działkach i kolejny budynek z perspektywą wody. No i flaga na stadionie, gdzie są ludzie. Dalej są kolejne budynki.
A teraz zacytuje słowa Warszawy, która napisała do mnie wczoraj maila:
“Piotr,
Bywasz moim gościem kilka razy w roku. Narzekasz zawsze strasznie, bo 6 godzin w pociągu sprawia, że na wyjściu na Centralnym masz dość. Ale kiedyś mówiłeś mi, że jako miasto jestem interesujące. Że dostrzegasz we mnie charakter. Wspomniałeś o mojej historii o znaczeniu dla Polaków i mieszkańców. Wierzyłam, że potrafisz na mnie spojrzeć obiektywnie i wierzę nadal. I właśnie dlatego pisze do ciebie skargę. Skargę na twoich kolegów fotografów i na tych, co decydują jak mają mnie widzieć inni. Oto bowiem, zostałam sprowadzona do jednego budynku widzianego z rożnych miejsc, do chłopaka skaczącego na desce przez szlaban, który nie jest nawet mój, tylko właściciela parkingu. Pokazano te okropne wieżowce, bezduszne, puste, które nijak się mają do tego czym chciałam być ja – Warszawa! Dlaczego Piotr?!
Dlaczego oni to robią? Czy nie ma we mnie nic ludzkiego, nic społecznego?! Czy nie ma we mnie na co dzień wspaniałych relacji ludzkich, cudownych spotkań, wyrazu twarzy moich mieszkańców, ich miłości, bojaźni, wariactw, strachu? Gdzie to się podziało?! Czy ja to tylko korki, Pałac i jacyś sportowcy spod budki z hot-dogami?
Gdzie na tych zwycięskich zdjęciach jest ta dynamiczna Warszawa, gdzie są te związki i relację zapowiadane przez organizatorów? Czy jury naprawdę nie może poddać się i nie ogłosić zwycięzcy zamiast serwować mi taki spłycenie tematu? Gdzie jest jakikolwiek charakter tych zdjęć, charakter, który ja przecież mam – Piotr gdzie to jest wszystko!?Mam nadzieję, że chociaż w wypadku Twojego miasta (pozdrów Neptuna i Dwór Artusa) udało się oddać charakter jakże innego miasta ode mnie. Obym się nie myliła i obym doczekała czasów, kiedy organizatorzy konkursów będą potrafili stawić czoła faktom i nie nagradzać zdjęć słabych. Oby przyznali, że po prostu nikt nie potrafił zrobić mi zdjęcia na jakie zasługuje.
Pozdrawiam z 511 kilometra mojego nurtu (mniej więcej Cypel Czerniakowski), czekając Twojego czerwcowego przyjazdu
– oddana Warszawa”
Gdańsk napisał mi tylko treściwego, kąśliwego, zabawnego i krótkiego SMS’a, którego za pozwoleniem miasta cytuje w całości:
“Album dla Gdańska – STOP – Nie rozumiem czemu jestem budynkiem?! – STOP – Czy pomór ogarnął ludzi? – STOP – Nie ufam fotografom widzącym wyłącznie ściany – STOP – Przeraża mnie moje oblicze – STOP – Nic tylko rozebrać się cegła po cegle – STOP – Do zobaczenia na Tkackiej w weekend. Gdańsk.”
Chyba nie umiem nic dodać… :(
Obawiam się wyników z innych miast. Obawiam się kompetencji jury, obawiam się, że po prostu nikt już nie robi dobrych zdjęć miasta. Trzewi miasta. Nie fotek ze spaceru, ale mięsa miasta. Jego krwi.
Łódź niestety też wpisuje się w ten schemat (obliczalodzi.pl, zakładka “Galeria” – są tam też moje prace). Przekonałeś mnie żeby wybrać się na Rynek Bałucki i zrobić kadry z ludźmi.
Każde dzieło człowieka wynika w pierwszej kolejności z namysłu, a w drugiej z realizacji. Właściwie jak już mamy przemyślane co chcemy powiedzieć, to dobór kadru, EV i naciśniecie migawki jest mechaniczną formalnością.
Postęp technologiczny odwraca kolejność. Musimy zatem budować ideologię do naszych dzieł. I stąd się biorą konkursowe, banalne fotki…portret, architektura, krajobraz, człowiek, wydarzenia. Mój ulubiony obrazek z każdej imprezy plenerowej na mieście – fotograf z długim, białym…szkłem:)
Iczek, ludziom nie chce się widzieć w mieście organizmu, to raz.
Dwa, że konkursy to takie specyficzne byty, i chyba nie powinieneś przez ich pryzmat patrzeć na to, czy fotografowie generalnie potrafią robić fotografie miast.
Trzy, naprawdę nie wiem, co chciałeś tymi dołączonymi zdjęciami pokazać.
Rudolf@ “co chciałeś tymi dołączonymi zdjęciami pokazać.”
Ja też nie rozumiem , ale tekst bomba, uśmiałem się po pachy i o mało z deskorolki nie spadłem ;))
Iczku, takie czasy. Nie ma szacunku i podziwu dla zwykłego człowieka, zwłaszcza tubylca. I vice versa, można nawet oberwać.
Rudolf, ale Iczek nie pisze o tym, czy fotografowie potrafia fotografowac miasto, tylko o tym jak wladze miast chca, zeby je widziano.
@jarek – dziękuje… :)
@Rudolf – zacznij patrzeć sercem przez ten swój kwadratowy wizjer :) Za bardzo chcesz wszystko zrozumieć :)
A tak generalnie – zauważyliście, że obecnie wszystkie miasta chcą (władze) aby miasta były nowoczesne?
Zastanawiam się dlaczego?
Całkiem poważnie – dlaczego miasto w XXI wieku musi być nowoczesne – czego synonimem na fotografiach najczęściej jest deskorolkarz lub hiphopowiec…?
O co w tym chodzi?
Dlaczego musi być nowoczesne? Żeby nie było zacofane. Nowoczesne centrum brzmi lepiej niż historyczna starówka. Nowoczesność przyciąga młodość, dynamizm, pieniądze, a tradycja?
Na co dzień obcuję ze Śląskiem. Nie brakuje tu tradycji, kamienic, familoków jakże zakorzenionych w tym krajobrazie i myśleniu ludzi. Ale kojarzą się niestety nie za szczególnie.
Tradycję można rewitalizować, odnawiać, malować, ale ludzi tak łatwo nie zrewitalizujemy, ani tych którzy mieszkają na tradycyjnych osiedlach, ani tych którzy o tych osiedlach myślą.
Więc jeśli więcej zyskamy budując coś nowego, zamiast babrać się w starociach, to nie dziwi, że władze miast przy przyklasku przedsiębiorców i mieszkańców biorą się za nowoczesność.
Weźmy taki Bytom. Piękne miasto, urbanistycznie i architektonicznie. Ale miasto, które się wali, co dostrzegają ci którzy tam mieszkają i ci którzy miasto odwiedzają. Ale w środku Bytomia buduje się nowoczesne centrum handlowo-rozrywkowe, które tchnie w miasto życie.
Ludzie to kupują.
Czy to czasem nie w Bytomiu właśnie działa fotograf (czy grupa fotograficzna), który jest ścigany przez władze miasta za to, że dokumentuje walące się kamienice? Czarny PR.
Miasto może być wielokulturowe, kulturowe, zabytkowe, nowoczesne, imprezowe, zacofane, niebezpieczne, nudne, tętniące życiem. Może być wciąż tym samym miastem.
Zrobić zdjęcie mieszczące te wszystkie twarze, trudna sprawa. Ale zrobić takie, które obrazuje jedną z cech? Czemu nie. Jury potem dobierze wartość, która mu najbardziej odpowiada.
A my ciągle o budynkach martinez :) Nowoczesność chyba może mieć też charakter bardziej społeczny, ludzki, humanistyczny. Niekoniecznie w czapce z daszkiem i z krokiem na kolanach..?
Ja po prostu zakładam, że 80% zdjęć wysłanych na ten konkurs nie nosi znamion przemyślanego “reportażu”, przemyślanej wizji. I ok. Tak jest zawsze gdy konkurs organizują prywatne firmy licząc przede wszystkim na PR.
Dlatego myślę, że konkursy pokazujące ujęcie ambitne, z zaangażowaniem powinny być organizowane przez takie byty jak ZPAF czy inne stowarzyszenia, gdzie nieprzyznanie nagrody jest też wynikiem :)
Tylko tutaj w jury zasiadali członkowie ZPAF…? I wybrali taką fotkę… aż się boje pomyśleć co odrzucili ?:)
Poruszam wiele aspektów, chaotycznie dość, ale mnie wierci takie szafowanie określeniami w stylu: “Portret Warszawy”, “Oblicze miasta”…. jakiż to portret?!
Jaki portret? Subiektywy :-)
Zaczynam się zastanawiać, jakby wyglądał taki konkurs, gdyby chodziło o oblicza mojego Olkusza.
Jest naturalne, że fotografuje się ikony miasta (na pierwszym planie, bądź w tle), ludzi jako przedstawicieli generacji, pokolenia, ludzi charakterystycznych (jeśli tacy są),
Jeśli chcemy dotrzeć do trzewi miasta, to wiele ryzykujemy: że nie spodoba się to sponsorom nagrody, że jury stwierdzi, że odbiorcy nie są na tyle świadomi, by zrozumieć werdykt jury, więc wybierają bardziej stereotypowe prace. Poza tym czy trzewia zasługują na takie konkursy? Albo inaczej, czy konkursy zasługują na trzewia?
Troche offtopicznie, ale siedze wlasnie 300 metrow od takiego centrum handlowo-rozrywkowego, ktore nic nie tchnelo, tylko wessalo w siebie resztki uslug, handlu i gastronomii w dzielnicy, ostatecznie zabijajac podupadajacy Wrzeszcz, oddajac jego ulice w rece blyszczacych pleksi bankow. Chromole taka nowoczesnosc.
Chyba powinieneś popatrzeć na ten konkurs o Warszawie przez pryzmat organizatora. Skoro złote tarasy wydały jakieś tam pieniądze na organizację to zapewne liczą że te zdjęcia przyciągną dodatkowych klientów. A że klientela w ZT jest, jaka jest, to i wyniki konkursu są dostosowane do odbiorcy. Nie możesz liczyć na to że czysto komercyjne przedsięwzięcia nagle zabłyśnie głębią i artyzmem :)
Może zajrzyj do Galerii Jabłkowskich, gdzie można zobaczyć imho sporo ciekawszy portret miasta niż w ZT ( nieskromnie mówiąc ;) ).
he, he. miałem coś wkleić z Warszawy, ze Starego Miasta, ale żem nie warchoł, to nie. jakby co na Aparatach to znajdziecie.
w Rzeszy też ostatnio był jakiś końkurs, ale już nawet nie pamiętam co tam było. znaczy to samo.