Ja wiem, że środki nie zawsze pomagają artyście. Wiem, że złej baletnicy itd… Ale kurcze ssie mnie w żołądku, aby w największych halach zdjęciowych Hollywood, znana aktorka zarabiająca parę milionów za film, pozowała mi. Tak po prostu.
Wiem, trzeba być Annie. No cóż. Ponoć Annie wychodzi na prostą po swoich perypetiach finansowych, choć przyznam, że sesja z przebrzmiała gwiazdką pop Britney Spears przyprawiła mnie o mdłości i zdecydowanie wolę te stare, dobre czasy Leibovitz. Oby powróciły…!