No właśnie… jak to w końcu jest z tymi organizacjami, które z jednej strony “krzewią” fotografię poprzez konkursy i różne inne działania, a z drugiej po raz kolejny spotykam bezsensowne zapisy w regulaminach ich konkursów.
Np.: rusza VI Warszawski Festiwal Fotografii Artystycznej i w regulaminie konkursu w pkt. 9 stoi jak wół: “Zdjęcia nagrodzone przechodzą na własność kolekcji WFFA.”
I to wszystko… tak po prostu.
Jak to na własność?
Już nie raz o tym pisałem… prawo autorskie w Polsce jest naprawdę nie z tej epoki. A prawnicy (organizatorzy!?) piszący regulaminy nie mają chyba zielonego pojęcia o prawie nawet tym kulawym.
Czy doczekamy się jakiejś równowagi między prawami organizatorów, a prawami uczestników?
Czy ja czegoś nie rozumiem po prostu?
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?"
Ja nie rozumiem już od dawna i przestałem próbować zrozumieć niektóre zagadnienia.
"Program składa się z: części konkursowej kierowanej do młodych twórców do 35 r. życia (…)"
Iczek, to Ty taki młody jesteś? ;)
Pkt 9. jest sformułowany dość ogólnie, ale _zapewne_ chodzi o odbitkę.
Konkurs jest skierowany do studentów. Sam studiowałem na uczelni technicznej i nie wiem jak to jest na uczelni artystycznej – czy też jest tak, że prawa meterialne do prac studentów należą do ich uczelni?
a może chodzi o własność egzemplarza?
Prawo autorskie do dysponowania fotografią, a własność egzemplarza to dwie osobne sprawy. Jak z pocztówką, którą dostaniesz pocztą. Jesteś jej właścicielem, ale nie oznacz to że możesz ją kopiować i wprowadzać do obrotu. Przy takim zapisie pewnie będziesz miał problem, jeśli wyślesz oryginał slajdu, czy polaroida, który nigdy wcześniej nie nie był kopiowany czy skanowany…
;-P
Na własność, jako przedmiot.
Prawa autorskie (osobiste? – chyba dobrze kojarzę) nigdy nie mogą zostać czyjąś własnością, nie można ich komuś oddać, czy sprzedać.
To się dzieli, z tego co się orientuję na prawa osobiste i majątkowe… (jeśli ktoś się bardziej orientuje, to mnie poprawi).
Wiedzy można zasięgnąć np. tutaj: Andrzej Karpowicz, Podręcznik prawa autorskiego dla studentów uczelni artystycznych, Wydawnictwo RTW, Warszawa 2001
Są przykłady, wyjaśnienia różnych sytuacji (film, muzyka, grafika, fotografia, tekst…).
Tak jest na uczelniach – student wykonuje prace, a praca zostaje w szkole, na uczelni – uczelnia może ją wystawiać, reprodukować, ale zawsze jest ona podpisana imieniem i nazwiskiem autora. Ewentualnie uczelnie zwracają niektóre prace po czasie. Chyba, ze ida one na spalenie ;-)))
Taka smutna rzeczywistość…
Zobacz jeszcze punkt 4.
4. Prace powinny być własnością autorów.
Oznacza to właśnie, że Ty masz prawa do swojej pracy, to znaczy nikt nie jest jej właścicielem (no bo nieładnie tak najpierw dawać [sprzedawać] a potem odbierać ;-), więc praca (odbitka) może przejść na własność potem organizatorów i nikt nie będzie miał pretensji do Ciebie, że najpierw sprzedałeś fotę np. koledze, a potem niby pożyczyłeś na konkurs, a oni ją zabrali (a to np. była jedyna oryginalna odbitka nie do powtórzenia; albo któraś odbitka z nakładu).
Jednak zawsze będziesz posiadał prawo do tego, by była podpisywana Twoim imieniem i nazwiskiem – niezależnie, czy będzie własnością kolegi, czy organizatorów konkursu.
Iczek dobrze wiesz lub się domyślasz że chodzi o własność do odbitki , "Np.: rusza VI Warszawski Festiwal Fotografii Artystycznej i w regulaminie konkursu w pkt. 9 stoi jak wół: "Zdjęcia nagrodzone przechodzą na własność kolekcji WFFA." PRZECHODZĄ NA WŁASNOŚĆ KOLEKCJI !!! to nie chodzi rzecz oczywista o dysponowanie fotografią i prawo do niej , tylko zwyczajnie o wprowadzenie odbitki do archiwum kolekcji VI Warszawskiego Festiwalu Fotografii Artystycznej,to tak akurat w tym przypadku i zazwyczaj o to chodzi. Zdażają się jednak ekstremalne i na szczęście niezbyt częste przypadki głupoty organizatorów konkursów , lub ich prawników , mających nas autorów fotografii za kompletnych idiotów. Niestety trzeba czytać umowy , nawet te które wiążą się ze sztuką , a może tym bardziej :)
AK
Ja również zrozumiałem, że chodzi o odbitkę, ale różnie to z konkursami bywa, nie tylko z tymi dotyczącymi sztuki.
Pewna duża firma ogłosiła kiedyś konkurs na wykorzystanie jej produktów w innowacyjny sposób. Przeczytałem broszurkę i już chciałem namówić swoich studentów, żeby wzięli udział, ale w regulaminie znalazłem coś w rodzaju "autorzy nagrodzonych prac zrzekają się wszelkich praw majątkowych itd itp, w tym praw patentowych itd itd". Dobrze, może ktoś powiedzieć, jest nagroda, jest 'deal'. Tylko, że o ile pierwsza nagroda była jeszcze jako taka (chociaż nie warta oddania praw do opracowanej INNOWACJI), to były jeszcze jakieś kolejne nagrody w stylu "zestaw gadżetów"…
Oczywiście każdy ma własną wolę i podejmuje się uczestniczenia lub nieuczestniczenia w konkursie. Mnie jednak przykro, że tak wygląda traktowanie kreatywnych ludzi.
Prawa autorskie osobiste są niezbywalne.
Mozna jedynie sprzedac/przekazac autorskie prawa majątkowe i na to trzeba uwazać przy konkursach.
Natomiast sprawa umowy przekazania egzemplarza to jak ktos juz wczesniej przyrownal z pocztówką.
To ze się kupi np fotografię w galerii oznacza ze jestesmy jedynie wlascicielami egzemplarza. Patrz (Art. 52)
Polecam przejrzeć ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
"2. W konkursie mogą brać udział absolwenci, dyplomanci i studenci uczelni artystycznych oraz artyści (ograniczenie wiekowe – do 35 roku życia)"
A kto to jest artysta? Jak to zweryfikować?
Postaw się Waść na miejscu organizatora – wygrywa fota, robisz serię wystaw w całym kraju a potem autor pozywa Cię do sądu i każe płacić kasę za pokazywanie jego fotki. Muszą się jakoś organizatorzy zabezpieczyć. Może powinni to ująć dokładniej, ale rozumiem ich stanowisko.
Jeśli mogę osobisty komentarz, to chciałem powiedzieć, że kiedyś zaglądałem na ten blog bo były na nim świetne zdjęcia, dodałem do RSS i teraz zaglądam poniekąd z rozpędu bo mi się podświetla. Niestety zamiast pięknych zdjęć widzę tu ostatnio tylko czarę goryczy która codziennie przelewa się pełna narzekań autora jak to źle, że fotografia upada, cyfra zjada analoga a pseudofotografowie zalewają rynek tandetą. Panie Iczek – trzeba patrzeć do przodu i robić swoje, przejmowanie się wszystkim co złe nie wiem dokąd prowadzi, ale na pewno nie do niczego ale na pewno nie jest to nic dobrego.
To jest taki festiwal o ktorym szkoda pisac. Plastycy wzieli sie za organizowanie festiwalu fotograficznego, ktory stoi na bardzo niskim poziomie. Kontakt z organizatorka jest niemozliwy (kiedys pisalem na kilka roznych adresow, zero odpowiedzi), zreszta to samo pisal kiedys Gieraltowski w Pozytywie. Placenie za udzial w konkursie i jeszcze odbitka przechodzi na wlasnosc, to naprawde zenujace.
Moi drodzy!
Cieszy mnie ożywiona dyskusja i dziękuje, tym spostrzegawczym, którzy wyłapali ten niuans z odbitką. Słowo "kolekcja" w przywołanym akapicie jest kluczem, ale ja sam dałem się nabrać pierwszemu wrażeniu…
Nie zmienia to jednak faktu, ze tan byle jakiego regulaminu to ja dawno nie widziałem.
A sprawę wykorzystania zdjęć konkursowych moim zdaniem, może załatwiać zapis o licencji.
Zwycięzca podpisuje umowę licencyjną z organizatorem i sprawa załatwiona.
Nie wiem czemu ta forma jest skutecznie unikana przez organizatorów – czy to kwestie podatkowe jakiejś…
Cholera wie.
Licencja może byc chyba nieodpłatna…?
@maciejewski – rozumiem, że prosisz mnie abym poprosił Cie, abyś usunął mnie z RSS?
W takim razie, zadość uczynię Twej prośbie – proszę, usuń mnie z RSS. Pomożesz sobie, mnie i czytelnikom :)
Pozdrawiam…
@Kacper – "artysta" – też mnie to zastanowiło, ale już znam odpowiedź :)
Musisz należeć do ZPAF – jedynej w Polsce formalnej organizacji dającej Ci prawo posługiwać się tytułem artysta-fotografik
:):)
Proste :)
Tylko znajdź w ZPAFie takich artystów przed 35 rokiem życia :) Średnia wieku jak w KC za Leonida Breżniewa.