fotopropaganda blog o dobrej fotografii

W czym i jak… portfolio prints


No tak. Temat rzeka. Ale cóż, znajdźmy jakiś bród i przejdźmy choć do połowy tej rzeki.
Tema wraca do mnie co parę miesięcy. W czym, jak i jakie zdjęcia podać, by się pokazać.

Chodzi mi wyłącznie o formę odbitek lub druków – czyli o portfolio prezentacyjne lub muzealne, bo z takim określeniem spotkałem się również.

W Polsce z tym krucho. Zarówno w warstwie samego podejścia do prezentacji swoich prac, jak i w zasobach produktów. Po prostu nie ma firm, które się tym zajmują, bo… nie ma rynku. Bo nie przywiązujemy wagi do tego, jak podać swoje odbitki, jak zapakować, jak oprawić, jak wykończyć, jak dotykać nawet!!
Okazuje się, że dotykać też trza umieć…

Ale, do wody marsz i szukamy brodu.

W czym?
Mamy do wyboru kilkaset opcji :)
– teczka prezentacyjna transportowa (…)
– teczka prezentacyjna zwykła (…)
– pudełko prezentacyjne z luźnymi zdjęciami (…)
– pudełko prezentacyjne ze spinaczem (…)
– pudełko zwykłe otwierane (…)
– segregator
– album

Jaki rozmiar?
Tutaj wszystko uzależnione jest od celu. Generalnie z moich poszukiwań wynika, że rozmiar 30×40 jest podstawą. I możemy iść, ale raczej w górę. Jeśli mamy ambicję udać się do galerii w NY, to zapewne wymagania do prezentacji będą jakieś specyficzne. Niemniej, mam wrażenie, że oddech zdjęcia, szczegóły w cieniach (ulubione powiedzonko mojego kolegi z Poznania) widać tak naprawdę od 30×40. Subiektywna ocena – wiem, ale kogoś słuchać trzeba :)
– portfolio przeglądane na stole od 30×20 do 30×40
– portfolio na ścianie od 30×40 do…..? (ograniczenia ścianą)
– portfolio wglądowe – takie na szybko, zgrabne, małe… ale eleganckie od 15×21 do….

Na czym?
Uuuła. Zaczynają się schody.
– baryt druk
– baryt odbitka
– plastik lab
– druk cyfrowy, naświetlenia cyfrowe itp.

Tutaj nie znajdziecie jednej odpowiedzi. Są tacy, którzy twierdzą, że bez barytu nie ma odbitki. Ci sami maja w domu kilometry taśmy do suszenia barytów i nie mają światła dziennego w domach, bo szyby w oknach maja oblepione schnącymi papierami :)
Ale są tacy, którzy uważają, że delikatność mechaniczna barytu (sprawdziłem organoleptycznie – pyłek kurzu pod foliowym workiem rysuje odbitkę) pomniejsza jego trwałość jako odbitki noszonej i przekładanej w kółko przez różnych ludzi, także tych nie umiejących dotykać odbitki.
Ci sami wybierają dobrej jakości druk cyfrowy wszelakiej maści, którego jakość potrafi naprawdę zdumiewać! Utwardzone powierzchnie gwarantują trwałość. Ja się nie czepiam techniki – mnie interesuje to, jak widzą to moje oczy. Jeśli odbitka z labu wygląda dla mnie (!!!) lepiej niż baryt – to mam w nosie opinie purystów. To moje zdjęcia. Podam je tak, jak uważam,że wyglądają najlepiej. Cóż… ryzyk fizyk. Aczkolwiek, takie myślenie nie należy do poprawnych politycznie…

Naked prints?
Czy powinniśmy prezentować swoje zdjęcia w passe partout? Czy tez podawać je jako “naked prints”? Odwieczny dylemat. Duże odbitki gną się i składają, zwłaszcza wyjęte z pudełka. Nieumiejętnych chwyt załatwi drogą odbitkę w ułamku sekundy. Ten sam print w ramce 5-7cm i podklejony, pięknie da się oprzeć o ścianę.
Ja miałem przyjemność parę lat temu oglądać odbitki podane w pudełku, bez ramek, przełożone bibułką między każdym zdjęciem. To było jak archeologia… :) Cudowne uczucie przekładania tych kartek i odkładanie na druga stronę. I ta szeleszcząca bibułka… tylko, że to były raptem A4.

Ilość?
No cóż. Reguł i zasad jest mnóstwo. Jedni mówią o nieprzekraczalnej granicy 20 odbitek, inni o 12. Są tez maksymaliści… i uzależnieni od liczbologii… i ma być 21 :)
Ja nie mam reguły, znaczy mam je w nosie. Dobrałbym portfolio patrząc jedynie na to jak się ono układa w mojej głowie, w oczach. Jeśli sens portfolio w mojej ocenie zamknie się 8 zdjęciami, to luz. A jeśli i 21 nie wykończy sensu tego, co chciałem powiedzieć – to dam i 25.

Czy doszliśmy do połowy rzeki? Nie.
Rozwój technik, rozwój jakości i form druków pozwala nam przesuwać i zmieniać granice również w tej dziedzinie.
Ważne jest jedno…
Dbajmy o jakość pokazywanych prac.
Oczywiście niekoniecznie ciotkom i wujkom na imprezie między sałatką a kawą, ale jak już gdzieś się pchamy to z fasonem!

Jaki budżet na porządne portfolio na barytach, w pudełku, z grawerką, z nadrukiem, z ok 15 zdjęciami…?
Ja liczę na 1500-2000zł
Oczywiście wariantów są setki. Napisałem o kilku. Zarówno w kwestii nośników portfolio, jak i odbitek.
Ale na koniec mam coś na ząbek… rarytas. Tak wydane portfolio chciałbym kiedyś mieć :)
Hiroshi Watanabe, “Suo Sarumawashi

16 komentarzy

  • spotkałeś się kiedyś z drukowaniem folio w formie albumu? wiesz, składasz sprawę tematycznie, w kilka historii, kulasz całość w InDesignie, eksportujesz do PDF i dajesz drukarni zrobić z tego książkę jakoś na 50 stron? Przyszedł mi taki pomysł do głowy, ciekawe jak by się to sprawdziło.

  • Ah so.. no właśnie, zawsze mam mięszane uczucia bo w internecie tych takich drukarni tłukących na zawołanie jest trochę..ale nie można dotknąć, zobaczyć, "obglądnąć" ;)

  • Jest firma robiaca takie ksiazki z naswietlen cyfrowych na plastiku. To klejone do kartonu. Efektem sa dosc grube strony, ale za to nie jest to druk. Dla mnie pomysl takiej prezentacji portfolio jest mocno chybiony. Nie ten papier, nie ta forma.

  • Iczek, do dzisiaj nie komentowalem ale juz czas cos napisac bo miejsce jest "wymagajace". Pewnie duzo ludzi czyta twoj blog i jest on w pewnym sensie opiniotworczy. A wiec pozwole sobie skontrowac twoja kolejna wypowiedz zachwalajaca wydruk, gdyz dzisiaj przeczytalem, ze jest lepszy niz baryt z ciemni. Zeby nie bylo, ze bije piane bo mam ciemno w pokoju i niedobrze sie poczulem, ze na nic moj wysilek. Otoz poswiecilem duzo pieniedzy i baaardzo duzo czasu na znalezienie druku najwyzszej mozliwej jakosci. Rozmawialem ciezkie godziny z printerami i fotografami w paru miejscach uwazanych z jedne z najlepszych – w Polsce i w Danii. I naogladalem sie wydrukow z najrozniejszych maszyn i na najrozniejszych "barytach" o najrozniejszych powierzchniach. Z drugiej strony mam za soba ilestam praktyki w ciemni, pracuje na wrecz "odlotowym" sprzecie a oprocz wlasnej drogi majacej na celu szlifowanie umiejetnosci, spedzilem troche czasu z jednym z najlepszych printerow w europie (nie weekend, dwa lata po pare razy w miesiacu) Moje wnioski sa skrajne ale mowia za nimi fakty ktore smiem stwierdzic po dokladnym zapoznaniu sie z tymi technikami. Jezeli ktos uwaza, ze wydruk dorownal barytowi z ciemni lub nawet go przewyzsza to sa tylko dwie mozliwosci – albo ma cos ze wzrokiem (i to dosc powaznie), albo (i co bardziej prawdopodobne) nigdy nie widzial porzadnego barytu z ciemni – porzadnego od poczatku do konca, odbitki w ktora ktos wlozyl wszystko co potrafil a potrafil duzo. Zeby nie bylo, ze jestem goloslowny, przyslij mi jakis porzadnie naswietlony negatyw (do 5×7)z ktorego masz wydruk a ja przepuszcze go przez swoje rece i maszynki. Pozniej chcialbym abys publicznie podzielil sie z wrazen i porownal obie odbitki. Zrobie to za darmo, za jakis miesiac bede juz mogl robic na pelnych obrotach.
    Uszanuje twoj werdykt ale jesli bedziesz twierdzil nadal, ze wydruk jest lepszy to poprosze Cie o przeslanie tego wydruku zebym mogl i ja sobie porownac.
    Wchodzisz?

    ps. wyjezdzam za pare godzin wiec moge miec trudnosci z odpowiedzia przez najblizsze parenascie godzin.

  • Dadan – wchodzę, ale… ja nigdzie nie napisałem, że druk jest lepszy :)

    Napisałem, że są tacy co tak uważają, a ja kieruje się moją estetyką i nie wszystkie baryty, które mam zrobione pod powiększalnikiem mi odpowiadają :)

    Tak długo, jak sam nie wejdę do ciemni, tak długo moje oczekiwania będą zawsze wynikową mych pragnień, umiejętności printera i jego estetyki :)

    Nie podważam Twojej opinii… cieszy mnie, że to napisałeś i że masz czas na dopieszczenie pracy w ciemni…. zazdroszcze wręcz…! :)

  • Hola hola, nie ma czegoś takiego jak najlepszy sposób na utrwalenie zdjęcia na czymś barytopodobnym, plastikopodobnym itp.

    Dadan, a co powiesz na założenie, że tradycyjne tradycyjnie a cyfrowe nie?
    Klisze naświetlać, o tak. Bo co, skanować? Kolejny etap który pogarsza jakość.
    Ale wydrukowaną cyfrę na barycie słyszałem na własne uszy, że profesorstwo na egzaminie do filmówki nie odróżnia od wywołanego negatywu.

    Bo drukowanie negatywów i wywoływanie cyfry to… coś nie tak?

  • wlasnie leza przede mna rozne probki druku… zalamac sie idzie. Zalamac, jak ktos jest zboczony i oglada to pod mikroskopem i szuka wszystkich mozliwych wad. Ja sie zalamalem. Dochodze do wniosku, ze zwyczajna odbitka na byle papierku z lightjet'a mnie tak nie drazni jak druk. A druki mam naprawde dobre. eh…

  • Chyba na "a photo editor" przeczytałem że dużo ludzi zastanawia sie nad technologia portfolio, druku oprawy itd poswiecaja dużo czasu i pieniedzy na to zamiast…

    …poświęcic czas na to by mieć co do tego portfolio wlożyć. mnóstwo ludzi ma wypaśne portfolia ypełnione gównem :^)

  • Takie Hahnemuehle ma w swojej ofercie papiery celulozowe, bawełniane czy barytowe, wszystko z rożnym połyskiem, sa tez płótna, o różnej fakturze i grubości.

    Wszystko to poszło do przodu w ciągu kilku ostatnich lat, i każdy fotograf używający cyfry ma wreszcie możliwość przedstawić zdjęcia na pięknych jakościowo wydrukach.

    A od dłuższego czasu można zaobserwować trend, gdzie wielu którzy 'robią analogowo' przesiadło sie z procesu mokrego na proces suchy i nie ma to jakiejś większej różnicy (choć może właśnie przez większą kontrole nad kontrastami, tonalnością i ostrością), bo ceny odbitek pozostały na tym samym poziomie i sa sprzedawane obok dziel mistrzów z poprzedniej epoki.

    Pzdr,
    M.

  • Hmmm.. no to jak już, po 10 latach .. zebrałem 20 prac.. do tego aby zrobić portfolio, to zdałem sobie sprawę, że je chyba zrealizuję tak za rok, może dwa.. jak się nauczę w miarę porządnie odbijać na papier. :] nie jest łatwo.

  • wrocilem
    @Iczek – fajnie, dam znac jak bede gotowy, wybierz cos na spokojnie :)
    @Zbigniew Leśny Gnuśniarz – nie chce wnikac w najrozniejsze zestawienia. z rzeczy "martwych" fotografia jest dla mnie najwazniejsza, poswiecam jej tyle czasu i srodkow, ze zdecydowalem robic wszystko na najwyzszym poziomie. a ten daje mi recznie zrobiona odbitka. nawet gdy zdjecie jest nieostre, szaro-szare albo czarno-biale. nie fotografuje imprez sportowych i nie musze sie liczyc z czasem wykonania odbitki ani jej kosztem (chociaz tak na prawde to koszty sa porownywalne w druku a czas spedzony w ciemni to moj ulubiony sposob na spedzanie czasu. ciagla nauka, doskonalenie sie, sama przyjemnosc konczaca sie odbitka z ktorej jestem zadowolony.
    nie jest to raczej droga dla tych ktorzy zarabiaja na fotografii albo maja tendencje do chodzenia na skroty z malymi lub wiekszymi kompromisami. dla mnie relacja odbitka-druk jest jak obraz-reprodukcja. efekt jest "podobny" ale druk nie ma w sobie nic ze sztuki.nic. a taka fotografia chce sie zajmowac.
    @wujek db – mozemy porozmawiac ironicznie jesli masz ochote. tyle, ze ja juz w pierwszym komentarzu wyjasnilem jak ja to "widze". nie chodzilo mi o ogladanie pod lupa, z normalnej odleglosci widze jak druk siada w glebokich cieniach i delikatnych swiatlach. i to mnie delikatnie mowiac irytuje. skoro Tobie nie przeszkadza to ok, twoje zdjecia, twoja droga. mi przeszkadza i to mocno, nie po to wkladam tyle wysilku w calosc od pomyslu poczawszy, zeby na koniec ogladac cos co ledwo dalo rade pokazac to co bylo na negatywie czy slajdzie…

fotopropaganda blog o dobrej fotografii