fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Historia do czytania…


Dzisiaj krótko, ale treściwie.

Polecam Wam gorąco materiał Krzysztofa Jureckiego opublikowany na stronach Culture.pl.
Myślę, że pomimo swej lakoniczności i charakteru bardzo zwartego, każdy szanujący się rodzimy fotograf powinien znać pionierów fotografii polskiej…:)

Polecam “Historia fotografii polskiej do roku 1990” – Krzysztof Jurecki.

“Budowa mostu Kierbedzia”, fot. Karol Beyer
(zdjęcie z okresu: 1859-1863)


12 komentarzy

  • Ta. Robilem juz trzy podejscia do tego tekstu. Czytanie go bez zdjec, to wg mnie strata czasu. W sieci nie ma prawie nic. Co ja potem bede robil z tymi nazwiskami? Blyszczal na forach i w blogowych komentarzach?

  • Jako uzupełnienie wiedzy dla ciekawskich polecam cegiełkę – Ignacy Płażewski "Dzieje polskiej fotografii", Książka i Wiedza, Warszawa 2003.

    Krzysztof Jurecki przytakiwał, gdy na pytanie "gdzie szukać informacji o polskiej fotografii?" odpowiadano – Płażewski.

    Przeglądana przeze mnie od czasu do czasu, lecz wygląda całościowo na = naprawdę warto.

    Co do tekstu Jureckiego i braku zdjęć – nazwiska zawsze można wypisać i udać się do biblioteki w celu pozyskania odpowiednich albumów, katalogów, opracowań i z niektórymi fotografiami się zapoznać. :-)

    Pozdrawiam

  • Jarek – myślę, że jak to uzupełnisz to będzie łatwiejsze do strawienia :)

    A google i Wiki podają wszystkie te nazwiska i fotki :) Sprawdzałem :)

  • Dokladnie sprawdzales? Bo ja tak. Sprawdzalem rowniez nazwiska z podobnego artykulu na fototapecie. Glownie dokumentalistow i reportazystow, bo ci mnie interesuja. Nie ma nic. A jesli nawet cos jest, to jakis szajs 100px i gdybym mial opierac swoje opinie na tych znaleziskach, to smialo moglbym powiedziec, ze polska fotografia na dobrym poziomie tak naprawde nigdy nie istniala. Na przyklad zdjecie, ktore wkleiles powyzej? Jak ono sie ma do Atgeta na przyklad? Co ono prezentuje poza tym, ze jest stare i polskie? Uprzedzam pytania – ja caly czas chce sie poruszac w kontekscie fotografii, a nie czystej dokumentacji/rejestracji – ta mnie zupelnie nie interesuje.

    Mialem plan poswiecic kilka weekendow w bibliotece na poszukiwania. Ale niestety przewaza we mnie coraz wieksze przeswiadczenie, ze nawet jesli cos tam jest, to nie jest to warte wysilku w to wlozonego. Ogladalem ostatnio kilka rocznikow "Almanachu Fotografiki Polskiej". Kiepskie zdjecia kiepsko wydrukowane na jeszce kiepsciejszym papierze.

    Bardzo chcialbym sie mylic i bardzo bylbym wdzieczny, gdyby ktos mnie wyprowadzil z bledu. Tylko prosze mnie nie odsylac do biblioteki, bo ja nie jestem historykiem sztuki, tylko zwyklym czlowiekiem, ktory w wolnej chwili poogladalby troche polskiej fotografii historycznej.

  • Może napisz do Jureckiego… skoro już zaczął to może doprowadzi do końca…?

    Z drugiej strony, może po prostu nie istnieją już te zdjęcia w innej formie niż reprodukcje wykonane dawno, dawno temu i wymaga to pracy bibliotecznej i archiwalnej aby to znaleźć i udokumentować po nowemu.

    Może to jakaś okazja do zrobienia doktoratu i uzyskania dofinansowania na badania ?:)

  • Nic z początku nie jest doskonałe.

    I tak, jak napisał Iczek – może do niektórych fotografii ciężko dotrzeć.
    Kiedyś, jeśli chodzi o książki, w ogóle była inna jakość druku fotografii – nie zawsze można uzyskać wysoką jakość.
    To również tyczy się współczesnych pozycji.

    Co się tyczy biblioteki, nie chodzą tam tylko historycy sztuki – również zwykli ludzie, studenci, pasjonaci, którzy właśnie chcieliby poszukać informacji, może lepszych reprodukcji (bo może właśnie znajduje się tam album, o którym nie ammy pojęcia?).

    Wystarczy zagadać w bibliotece, choćby na Akademii Sztuk Pięknych – zaraz do czytelni dadzą albumy.

    Zresztą w internecie ciężko np. docenić piktorialistę Tadeusza Wańskiego – również niełatwo docenić jakość jego fotografii z reprodukcji w książkach. Dopiero przyjrzenie się im na wystawie jest mostem, po którym przechodzimy. Wcześniej stoi się nad przepaścią wynikającą z niemożliwości zreprodukowania takich fotografii (choć może są nieznane mi albumy, które choć trochę mogą zbliżyć do "ducha" tej techniki).

    Coś takiego jak prawdziwa fotografia w internecie po prostu nie istnieje :-)

    W książkach – ewentualnie…

  • Jarek, sorki, że się wtącam ale trochę mnie poruszyło Twoje stwierdzenie, że nic wartościowego nie ma w dokumencie i reportażu polskim. Może ja nie zrozumiałem jakiego okresu tyczy się dyskusja ale w księgarniach pewnie są jeszcze albumy Zbigniewa Kosycarza "Niezwykłe zwykłe zdjęcia" fotoreportera "Głosu Wybrzeża". Dla mnie te zdjęcia to mistrzostwo świata. Marek

  • z tą polską historią fotografii jest naprawdę coś dziwnego. brak dostępności starych albumów…czemu nikt nie wpadł na wznowienie wydawnictw? to co można upolować (tak, upolować), to ma taką jakość druku, że zęby bolą. Jest na pewno parę nazwisk, które warto wydać na nowo…ale właśnie, czy rzeczywiście tych nazwisk jest tak dużo??? jak to można sprawdzić? pewnie jestem wygodny, bo są biblioteki powie ktoś, ale przecież żeby zobaczyć europejskie, czy amerykańskie fotografie do żadnej biblioteki nie musiałem jeździć…jeszcze jedno, kupiłem na chybił trafił daw roczniki almanachu fotografii polskiej z lat sześćdziesiątych…no i jakoś nie widzę tego, jako hit w reedycji…

  • W sprawie wydawania, archiwizowania, publikowania jest problem. Właśnie natknęłam się na wypowiedź Jureckiego, który przeprowadzał wywiad z Jerzym Lewczyńskim:

    "[…] Zgadzam się, że w Polsce brakuje profesjonalnych instytucji zajmujących się gromadzeniem i opracowywaniem historii fotografii. Przede wszystkim państwo, i powołowane urzędy, jak Ministerstwo Kultury, powinny stworzyć i wypracować mechanizmy ochrony i promowania fotografii polskiej. […] To także sprawa dla ZPAF-u, który powinien sam troszczyć się o wydawanie almanachów, profesjonalnych opracowań historycznych, monografii, bo kto inny mato czynić?!"

    Krzysztof Jurecki, Krzysztof Makowski, Słowo o fotografii, ACGM Lodart SA, Łódź 2003, s. 164

  • @Kamila Rondo "Coś takiego jak prawdziwa fotografia w internecie po prostu nie istnieje. W książkach – ewentualnie…"

    Chyba tylko w takim samym znaczeniu prawdziwości w jakim nie ma w internecie "prawdziwych" stołów i "prawdziwych" ludzi. ( A czy status ontologiczny Wańskiego w pudle na strychu nie jest bardziej podejrzany niż jego najgorsza nawet reprodukcja w internecie? :)

    Tomek Pawłowski

  • @Tomek Pawłowski

    Być może jest bardziej podejrzany ;-)

    Wiadomo, że tutaj nic prawdziwe nie jest w takim znaczeniu. Chyba użyłam zbyt dużego "skrótu" :-)

    Oczywiście rozchodzi się wciąż o odbiór jakości druku/prezentacji – internet, a książka, a kontakt rzeczywisty.

  • Jarek. Pamiętasz album wydany przez Jurka Piątka "Polska lat 70"? Czasami coś się pojawia. Wiem , że to za mało, ale zawsze to coś więcej niż "nic".

fotopropaganda blog o dobrej fotografii