fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Cukier w cukrze…


Dobra..
Na blogu Beaty (Ćwiczenia z patrzenia) trwała ciekawa dyskusja w temacie obróbki i pomocy graficznej w zdjęciach reporterskich. To dość ważne, bo jak słusznie zauważył jeden z komentatorów, rozpatrywać powinniśmy ingerencje w zdjęcie (czy nazwiemy ją zabiegiem estetycznym, czy montażem) w kontekście jego rodzaju i jego definicji.

Fotografia reporterska ma nam pokazywać jakąś rzeczywistość, a nie ją kreować. Stąd wiele uwag do zabiegów graficznych, które w ostatnich latach stają się tak nagminne, że jury różnych konkursów przestało już prawie rozróżniać, czego zabraniają ich własne regulaminy, a co jest dozwolone.

Przykładem pod dyskusję było zdjęcie jednego z ulubieńców wszystkich jury wszelakich ostatnio konkursów w Polsce – Adama Lacha :)
Skądinąd, ja akurat w sumie lubię zdjęcia Adama, co nie zmienia faktu, że “jego styl fotograficzny” (jak wmawiają mi niektórzy) dla mnie jest jedynie graficznym przetworzeniem zdjęć.

Na stronie agencji NAPO (której istnienie jest zbawienna dla polskiego rynku, bo trzyma poziom nieosiągalny dla gazetowych pstrykaczy) jest kolejny materiał Adama i polecam się z nim zapoznać.

Czy jeśli użyję słów: “efekt HDR jest podstawowym narzędziem pracy Adama Lacha” to uznać będzie to można za kłamstwo?
Z tych zdjęć aż bije ciężka obróbka i dopasowywanie kolorów, kontrastów i cieni.
Winieta to już po prostu lepiej by zrobił gdyby sobie założył na szkło za mały lens-shade :)

Czy ten materiał broni się treścią, czy może jest to tylko zgrabnie (lub nie!) obrobiony taki tam kolejny reportażyk ze zrujnowanej sali gimnastycznej?

fot.: Adam Lach (źródło: NAPO Images)

20 komentarzy

  • jesteś pewien ze to HDR?

    Każda fotografia z natury rzeczy przekłamuje rzeczywistość. Choćby wybór techniki czy sposobu doświetlenia. Autor akurat w taki sposób opowiada tą historię, tak mu pasuje. Tak jak piszesz. Taki styl. Się podoba albo nie. Jednak z winietą czy bez – te zdjęcia opowiadają tą samą historię. Mnie cieszy że jest tyle różnych sposobów i stylów. Jest różnorodność. Bogactwo. Tyle w temacie.

    pozdrowienia,
    kacper

  • cyt:

    [Czy jeśli użyję słów: "efekt HDR jest podstawowym narzędziem pracy Adama Lacha" to uznać będzie to można za kłamstwo?]

    Chyba, że zapytanie o HDR chcesz potraktować retorycznie i użyć jako dźwigni stylistycznej? To wtedy cofam pytanie, chowam się w krzaki i ciekawością patrzę kto się potknie i fiknie koziołka :-)

    pozdrowienia
    k.

  • użyć jako dźwigni stylistycznej…

    O ja cie chrzanię…!
    Dokładnie tak chciałem tego użyć… pięknie żeś to ujął. Mniód Panie!

  • Ja dochodzę do wniosku, że coś takiego jak zdjęcie w ogóle nie istnieje. Bo bez względu na to czy używamy velvii, trixa, cyfry czy czego tam jeszcze, to już samym tym faktem 'ingerujemy w zdjęcie'. Dla mnie niedopuszczalne jest ustawianie sceny, lub usuwanie/ dodawanie jej elementów. A to jak nam to wszystko zostanie podane to jest sprawa drugoplanowa. Jeden lubi silną winietę, drugi robi zdjęcia wielkim formatem, trzeci fotografuje cienie na slajdzie itd. Możemy więc mieć co najwyżej do czynienia z odbitką, przedstawieniem, bo zdjęcie jako takie nie istnieje.

  • tylko cicho… są na szczęście tacy jak ja, co najpierw piszą komentarz, a potem czytają inne wpisy, wiec może ktoś się potknie

  • Bez przesady, nie sa te zdjecia az tak obrabiane. W sumie to na pelnej klatce sredni obiektyw taka winiete robi. Co do obrobki, sa setki fotografii tak manipulowanych, w tak doskonaly sposob ze niestety nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy. Kwestia jest w tym czy ufamy autorowi, i czy jego sposob prezentacji nam odpowiada. Jesli nie, nie musimy ogladac czytac jego artykulow itp.

  • Tak odbiegajac od samego Adama – co Cie ostatnio tak kluje w oczy ta winieta? Faktycznie kupa szkiel na malym winietuje jak jasna cholera, a jak do tego podbije sie kontrast – bez czego foty cyfrowe wygladaja jak sprana psia k..a – to efekt jest jaki jest. A w takim razie, czy cyfrowe zdejmowanie winiety tez jest zabiegiem typu "fuj" ? :)

  • Odnoszac sie do wypowiedzi na tamtym blogu, to smiac mi sie chce jak czytam te wypociny jednego z drugim, ktory nic w fotografii nie osiagnal, a krytykuje tak zawziecie Tomaszewskiego, Lacha czy Gudzowatego…

    Cieszmy sie, ze mamy takich fotografow, bo te internetowe byty, ktore tak szczekaja nigdy nawet nie zbliza sie do tego poziomu, i tylko krytykanctwo im zostalo.

    Co do winiety to mowie stanowcze – TAK! I oby wiecej takich, ktorzy poza pokazywaniem czyjejsc upierd@#% glowy, podchodzili do kazdego zdjecia indywidualnie i nie zapominali, ze pstrykniecie zajmuje 1/60 sekundy, ale zrobienie pelnej fotografii to o wiele dluzsza droga.

    pzdr
    M.

  • Ty "M" – nie bądź chamem i pisz grzecznie bo Cie wytnę…!
    Kultury trochę łyknij, potem pisz.
    Zostawiam, ale jak widzę takich komentatorów, to się przykro robi, że pisać umieją…
    Ale odwagi podpisać się z nazwiska to już nie ma… co mądralo?

  • jak to nie miał odwagi – podpisał się M. czyli Mądrala.

    :-)

    szczerze mówiąc dyskusja wydaje mi się trochę bezprzedmiotowa, a to dlatego że NAPO images i ich okropne, kolorowe, wow! obrazki nei warte są dyskusji.

    może i wygrywają konkursy, ale nigdy na ścianie porządnego muzeum nie wylądują, do albumu też żadnego nie trafią (poza jakimiś zbiorczymi katalogami i jakimiś podsumowaniami dekad w fot. reporterskiej) – a czemu? bo to słaba reporterka jest. Tak samo jak większość reportaży drukowanych w prasie nie doczeka się wydania książkowego.

    szkoda że nie ma fotografów dużego formatu u nas, tj np. jarzyna lupa czy warlikowski w teatrze. Prowokujących, ale interesująco. Łączących głębokie przesłanie z perfekcyjnym wykonaniem . Innymi słowy – kogoś, kto nie robi nudnych, pustych!pozbawionych znaczeń obrazków, a potrafi poruszyć.

    Oczywiście teatr nie fotografia, dużo mniej mądrych ludzi chwyta za aparat a i inne tradycje panują. Ale jednak chciało by się ..

    I niech nikt nie wciska kitu, że reportaże Grzędy czy całe NAPO potrafi poruszyć kogo czy cokolwiek..

  • guerilla, nie ma u nas fotoreporterow wielkiego formatu? Nie rozsmieszaj mnie… sa, wystarczy sie tylko rozejrzec, niestety nie wszyscy poswiecaja sie promocji wlasnej osoby i bytnosci w internecie.

  • Odmawianie winiety, zmian saturacji / desaturacji, kontrastu czy jasności na zdjęciu, jest jak odmawianie makijażu kobiecie.
    A dobry wizaż to sztuka czyż nie?

    pozdrawiam,
    Robert

  • @guerilla – przeginasz i to w dośc prymitywny sposób…
    Zachowaj tego typu uwagi na inne blogi…
    Proszę!
    @pojolu – celna uwaga!

  • Adam (z tego co pamiętam) to używał 1d (a teraz pewnie jakiegoś FF) i 50 1.4 , a tam winieta jest potężna i nie trzeba ją poprawiać w PS. A co do kolorów to już sprawa "wywoływania".

    pozdrawiam
    B.

  • :) wiedziałem, że nie wytrzymasz i ruszysz ten temat u siebie.
    Ale ponieważ wypowiedziałem swoje uwagi na blogu Beaty, więc tu tylko jedno zdanie: nie mam nic co do Lacha i korygowanie zdjęć – także fotoreporterskich, dokumentalnych – uznaję na naturalny zabieg (w granicach rozsądku). Fotografowie robili tak co najmniej od połowy XIX wieku. Technika cyfrowa nic istotnego tu nie zmienia.

  • Na youtube jest dostępny film (wywiad) dokumentalny z HCB. W jednej części autorzy filmu rozmawiają z grafikiem, który obrabiał jego zdjęćia na potrzeby albumu czy internetu (już nie pamiętam). Zaznaczał poszczególne części, podbijał kontrast, zmniejszał światło, czy wyciągał cień. A my zachwycamy się, że fotograf miał takie świetne warunki i tylko zrobił pstryk, a nasze zdjęcia są przy tym takie nijakie fe…

    P.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii