fotopropaganda blog o dobrej fotografii

“Artysto” – pokaż kalekę…!


Od lat męczy mnie coś.
To coś, ukrywa się pod słowem: wykorzystywanie.

A dokładniej – czy artysta ma prawo wykorzystywać innych ludzi i ich ułomności do osiągnięcia jakiegoś celu mniej lub bardziej artystycznego. By zaspokoić swoje ego!?

Kurcze fundamentalne pytanie, które rodzi się za każdym razem gdy widzę banalny portrecik jakiegoś ćpuna pod dworcem lub pijaka lub słynne już zwycięskie zdjęcia narkomanki z WPP kilka lat temu.

Tym razem poruszył mnie (negatywnie) materiał omawiany na SO autorstwa Oiko Petersena, pt.: “DOWNTOWN Collection“, w którym gość przebrał ludzi chorych na Zespół Downa w śmieszne stroje i ustawił ich w śmiesznych pozach.
Jednocześnie czytając uzasadnienie autora krew mnie zalewa:

“W obiegowej opinii zespół Downa kojarzy się z nieszczęściem i smutkiem, jednak w rzeczywistości może być całkiem inaczej. Jeżeli tylko nie będziemy patrzyli na osoby z zespołem Downa przez pryzmat naszej normalności szybko okaże się, że zespół Downa wcale nie musi być smutny i nieszczęśliwy. Odkryjemy, że wewnętrzny świat osób z zespołem Downa może być zaskakujący, śmieszny i wzruszający.”

Czy tylko ja obieram to zdecydowanie jako ośmieszanie ich, bo czy oni zdają sobie sprawę w jakim to niby wspaniałym kontekście ich usadowił autor!?
Dla nich to jest faktycznie zabawa, ale nie rozumieją, że stają się parodią, bo jak znowu pisze autor:

“Korzystając przy tym projekcie z języka reklamy całkowicie będę stosował się do jego reguł. Udając kampanię reklamową nowej kolekcji ubrań, stworzę w rzeczywistości kampanię reklamową dla pewnej idei. Podobnie jak w reklamach komercyjnych będzie to wizja selektywna i przeestetyzowana, mająca na celu zachęcić oglądających do zdecydowanego jej kupna.”

No wkurzyłem się! A może jestem jednak głupi i nie kumam tego, co to ma mi pokazać!?
Ja tego zupełnie nie odbieram, tak jak autor chce mi to wmówić.
Dla mnie to łatwizna.
Pokaż kalekę przebranego w strój batmana – będzie śmiesznie!!
Wow!!!!
Albo gościa grającego w karty bez rąk!!
Żenada!
Normalnie poziom TVN i Faktu…
Ale aby było “artystycznie” podlane to sosem jakiegoś pomysłu, wątek normalności, widzenia świata ma zbudować obraz wielkiego dzieła… ech.


PS
Cytaty zaczerpnięte z materiału na Świat Obrazu.

46 komentarzy

  • A mnie się wydaje, że chodzi tu o to, żeby pokazać tych ludzi w trochę inny sposób. U nas pokutuje przeświadczenie, że zespół down’a to choroba niczym trąd, która dyskwalifikuje zupełnie z wszystkiego. Chodzi o to, że – moim zdaniem – we współczesnej kulturze zachodu jest miejsce na takie rzeczy. To jak pokazywanie zdjęć z paraolimpiady, czy zdobywania szczytów gór przez niepełnosprawnych. Chodzi o to, żeby pokazać, że to też ludzie, choć trochę inni, to tacy sami jak my i, że mają takie same prawa.

  • Stephen Hawking bodajże w książce “Wszechświat w skorupce orzecha” chwali się, że wystąpił w jednym z epizodów filmu “Star Trek”. Grał tam w pokera i jest z tego faktu bardzo dumny. Jak wiadomo, uczony ten jest całkowicie sparaliżowany i ze światem zewnętrznym porozumiewa się za pomocą syntezatora mowy. Swoje wypowiedzi wprowadza przez wirtualną klawiaturę…
    pozdrawiam, Mariusz

  • Myślę, że Iczek ma rację.

    Maciejewski i Mariusz podają przykłady nieadekwatne do wniosków jakie wysnuł Iczek stawiając zarzuty.

    Główną osią krytyki był tu kontekst.

    Koledzy pisząc o paraolimpiadzie, czy epizodzie aktorskim pominęli ów kontekst. W jednym i drugim przypadku taka aktywność medialna osób niepełnosprawnych jest ich wyborem świadomym w granicach oczywiście ich percepcji. Ze świadomością konsekwencji upublicznienia tej aktywności. Słowem: paraolmpijczycy chcą zaistnieć jako Sportowcy, a prof. Hawking miał pewnie wiele różnych celów do osiągnięcia pokazując swą cielesną (bo nie intelektualną przecież) ułomność publicznie.

    Ale czy macie pewność (bo ja nie), że sfotografowani przez Petersena chorzy mieli świadomość kontekstu wykorzystania tych zdjęć ?

    Nie zgadzam się z tezą, że chorych (zwłaszcza na Zespół Downa) można pokazać tylko jako osoby smutne albo w kontraście jako “pajaców”. Bez przesady.

    Od lat podziwiam i wspieram (symbolicznie, ale jednak) działalność Anny Dymnej i jej Fundacji “Mimo wszystko”. Organizowane przez Dymna imprezy pokazują ludzi niepełnosprawnych intelektualnie jako osoby radosne, tryskające energią i optymizmem. A jednak nie wyczuwam w fotografiach dokumentujących działalność fundacji i życie tych ludzi (w tym również w fotoreportażach o tym traktujących) pejoratywnego kontekstu.

    Można? Można!

    Trzeba mieć tylko trochę dobrej woli i wrażliwości na innych ludzi…

    Pozdrawiam.

  • Wojtek – a ja myślę i myślę jak tu opisać Mariuszowi i Maciejewskiemu…

    A Ty zrobiłeś to dokładnie tak jak ja nie potrafiłem…

    Dokładnie tak to widzę…

  • Jeśli fotograf będzie chciał oszukać kogokolwiek swoją fotografią. To portretowana osoba mu nie zaufa albo widz. Stąd pewnie Twoje wątpliwości Iczku.

  • aż przeczytałem ten artykulik internetowego ŚO, i jakoś nie doczytałem się, że p. Oiko Petersen (artysta) chce kogoś z zespołem Downa ubrać w kostium Batmana i ma być śmiesznie. “pokarz go to palcem, bo chcę uwierzyć, że śnię” jak powiedział jeden “rezyser” filmowy. facet pisze, że chce pokazać, że osoby z zespołem Downa, to ludzie tacy jak my. fakt, wyglądają inaczej, niektórzy są bardziej upośledzeni umysłowo, ale to nadal ludzie, n’est pas? kurza, to tak jak byś napisał, że serial “dzień za dniem” miał wyszydzać ludzi z zespołem Downa, albo np. film pt. “ósmy dzień”.

    a co do tych, których śmieszy Down w stroju batmana, to jest taki cytat “z kogo się śmiejecie? z siebie się śmiejecie”.

    nie wiem, czy się wyraziłem jasno, ale… …ale czasem łatwiej się dogadać z Downem niż z “normalnym” człowiekiem. to tak z perspektywy aptekarza Wam powiem.

    pozdrawiam
    Pioter

  • Obawiam się Wojtku, że twierdząc iż osoby z tych zdjęć nie mają pojęcia w jakim projekcie biorą udział dajesz się wciągnąć właśnie w ów stereotyp i to Ty wygłaszasz opinie, które ich obrażają – dlaczego nie mieliby rozumieć? To tacy sami ludzie jak Ty i ja, skoro zgodzili się na to (a raczej nikt ich nie zmuszał) to należy uszanować ich prawo wyboru.Ja również przeczytałem ten tekst i nie widzę tam (ani w tekście ani na zdjęciach) nic, co mogłoby tych ludzi obrażać. Dajmy im prawo do szczęścia, sławy, by mogli się cieszyć, że kogoś ich los interesuje etc.

    PS. Byłem rok temu na wystawie Petersena ‘Guys. From Poland with love’ – może też trochę przez ten pryzmat patrzę na to.

  • Wojku, piszesz że w tekście Iczka główną osią krytyki był kontekst.

    …tak wszystko zależy od kontekstu…

    Otóż ja nie widzę w pracach Oiko Petersena tego “niewłaściwego” kontekstu. Nie widzę też w jego pracach ośmieszania ludzi z Zespołem Downa. Dla mnie przedstawiona przez niego idea jest klarowna, stroje, pozy i taki a nie inny sposób fotografowania wyjaśniony. Te 2 zamieszczone fotografie odebrałem ciepło.

    Przyznaję rację, że problem wykorzystywania czyjejś ułomności, kalectwa, nieszczęścia w różnych dziedzinach sztuki istnieje, ale jak dla mnie nie w tym przykładzie.

    pozdrawiam, Mariusz

  • Wszystko mozesz pokazac bez braku szacunku. Starych ludzi, dzieci, kobiete, meszczyzne, niepoelnosprawnego, cygana, osobe chorą, czrnego, bialego, żyda czy gościa z Pragi banku czy sklepu mięsnego.

    Pytań, przez które patrzysz na projekt jest kilka:
    czemu to służy i co dało to ludziom biorącym udział w projekcie?
    jaki przynosi efekt w trakcie oglądania?
    czy na moment chociaż kogoś to uszczęśliwiło?

    niepełnosprawni i chorzy ludzie często najbardziej nienawidzą litości, żalu i pominięcia.

    pozdrowienia,
    KM

  • Jesli cos jest tam osmieszone to jest to fotografia mody…tacy ludzie z checia biora udzial w najrozniejszych projektach i sprawia im to wieeeeeeelka radosc, wiem bo sam to robilem. Oczywiscie mozna zalozyc, ze ow gosc chcial ich osmieszyc ale nie wydaje mi sie zeby tak bylo. To ociekajaca pieknem, bogactwem i ekskluzywnoscia moda jest tam osmieszona a zarazem ukazaniu ludzie o ktorych sie pamieta tylko gdy ich widac. Tak w ogole to wiele mozna sie nauczyc od ludzi z zespolem downa, sa niesamowicie skupieni na aktualnej chwili i pochlonieci zyciem a nie gwonianymi problemami z ktorymi boryka sie 90% z “nas normalnych”. Zamierzam ich ponownie odwiedzic, po paru latach, teraz jestem bardziej dojrzaly i chce to zrobic i przezyc na nowo.

  • Najpierw trzeba się zastanowić nad istotą problemu który to autor chce poruszyć i na który chce w mniejszym bądź większym stopniu wpłynąć. Od tematu przechodzimy dopiero do metody i tutaj moje zdane jest bardzo krytyczne gdyż metoda przypomina próbę zawrócenia rzeki łyżeczką do herbaty. Fotografie są odcięte od emocji i osobowości. Autor skupił się na własnej wyobraźni a nie na temacie. Potem musiał wynik jakoś uzasadnić. Chciał pokazać normalność a pokazał sztuczność i pewne ubezwłasnowolnienie – bardziej ich wykorzystał niż cokolwiek pokazał. TAKIE OT mam wrażenie.

  • Zgadzam się z Piotrem; ten projekt to naginanie rzeczywistości do filozofii artysty.
    Oczywiście, że tak być nie musi, czego najlepszym dowodem wyśmienity film dokumentalny Tomka Wolskiego “Złota Rybka” o realizacji przedstawienia teatralnego pod takim tytułem w domu niepełnosprawnych umysłowo mężczyzn. Oglądając ten film odnosi się bowiem niekiedy wrażenie, że to wręcz chorzy wykorzystali reżysera (sic!), a nie odwrotnie.

  • Taki odbior siedzi w waszych glowach. Widzicie osobe z zespolem Downa pozujaca w przebraniu i dorabiacie sobie historie. Oni nie sa w ten sposob smieszni “obiektywnie”. To tylko wasze stereotypowe doswiadczenie tak wam podpowiada. Te osoby maja swoja chorobe wypisana w rysach twarzy, ale to sa caly czas ludzie z ludzkimi potrzebami. Oni nie sa ubezwlasnowolnieni i nie wykonuja polecen pana fotografa jak lalka na sznurkach.

    Z wiekiem wzrasta sklonnosc do swietego oburzania sie. Warto sie nad tym zastanowic drogi Piotrze :-)

  • I jeszcze dodam. Obejrzyliscie backstage? Polecam. Szczegolnie tym, ktorym wydaje sie, ze modele nie bylis swiadomi w czym uczestnicza. I jeszcze jedno – Projekt trwal 2 lata.

  • @jarek – a ja myślę, że to nie jest też tak proste, jak piszesz.

    Niekoniecznie miałem na myśli zupełne, bezwolne poddanie się fotografowi. Ale skomplikowany sposób umieszczenia ich w autora pomyśle raczej uzasadniałby, że “zostali użyci” do jakiejś tam idei, którą autor chciał wyrazić.

    Więc byli jedynie narzędziem, a sam wiesz, że osoby te łatwo “użyć”.

    Tutaj narodziły się moje pytania, zastrzeżenia.

    Trudno mi odpowiedzić na ile te osoby, z tym schorzeniem są świadome, bo nie znam się na tym, nie mam żadnego doświadczenia z nimi.

    Uważam jednak, że niewiele idei uzasadnia “używanie” osób, które nie do końca rozumieją zamysł autora.

    Postawmy sprawę odwrotnie… czy Ty podpisujesz umowę bez jej przeczytania i zrozumienia?

    Jako petent w banku, mając przed oczyma umowę na 10 stron jesteś jak osoba z ‘Downem’… pragniesz kredytu i podpiszesz to nie do końca kumając jak zostanie to wykorzystane…

    Karkołomne, ale chyba trafne…

  • @jarek – a gdzie ty znalazłeś ten backstage?, bo na flickr pod adresem podanym na stronie nie ma żadnych zdjęć z tego tematu?

  • Iczek, ale dlaczego zakladasz, ze oni nic nie rozumieja? Obejrzales ten backstage? Ten czlowiek poswiecil 2 lata na ten projekt. Poznal wszystkich bohaterow swoich zdjec. Umozliwil im doswiadczenie czegos zupelnie nowego. Gdy ty robisz zdjecia ludzim na ulicy, skad masz pewnosc, ze ich nie “wykorzystujesz”. Skad krawiec z ulicy Grobla III moze wiedziec w jakim kontekscie uzyjesz jego zdjecie?

  • Zakładam to na podstawie ogólnej wiedzy na temat tej choroby i związanych z nią elementów poznawczych tych ludzi…

    A jakby poświecił 3 miesiące to co…? ;)

    Wiesz, tak postawione pytanie stawia mnie pod sciana, bo sam iesz, ze rozmawiamy tutaj nie o krawcach, tylko ko konkretnym kontekscie… ludzi z “pewną ułomnością”. Skad wiec to porównanie..?:)

    Moj przyklad banku służył pokazaniu idei samego braku wejścia w przestrzen w ktorej porusza sie druga strona…

    Ech… robi sie psychologicznie zbyt…

  • oglądnąłem backstage… jakoś niewiele mi pomogło..

    Żebym został dobrze zrozumiany.
    Być może ja nie rozumiem tej idei i nie wiem w jaki to sposób ten człowiek chce “pomóc” tym ludziom lub pomoc mi zrozumieć zakłamany świat mody i stereotypów na temat ludzi z downem…

    Czym dłużej patrze, tym bardziej nie rozumiem.

    Natomiast doceniam zaangażowanie i doceniam to, ze dla tych ludzi to mogła być i jest jakaś forma “terapii” ? – sam nie wiem jak to nazwać…?

  • Iczek, chyba niepotrzebnie koncentrujesz sie na slowach “ulomnosc”, “choroba”, “uposledzenie”. To jest wlasnie stereoptypowe postrzeganie zespolu Downa. Przynajmniej w Polsce. Ten projekt moze pomoc im w ten sposob, ze byc moze przynajmniej czesc opini publicznej zrozumie, ze oni sa tak naprawde normalnymi ludzmi – choc moze niezreczenie to brzmi. Ten projekt to najzwyklejsza w swiecie aktywizacja, walka z wykluczeniem. Wiekszosc z tych ludzi mogloby prowadzic w miare normalne zycie, ale nie moze, bo wszyscy sa wrzuceni do jednego wora – “uposledzony z zespolem Downa”, a szczytem szczescie jest praca jako kolporter Metra. W Stanach osoby z zespolem Downa koncza college. Ja mu po prostu wierze. Gdyby chcial ich jedynie wykorzystac, nie angazowalby takich srodkow (emocjonalnych) i energii w ten projekt.

  • Jarek, no wiesz co!

    Przecież właśnie dlatego pisze to w cudzysłowie…!
    A Ty mi to wytykasz…!?

    Bosz….:)

    A ja nie do końca….

  • A w dupe z tymi internetowymi dyskusjami. Przy stole bysmy sie dogadali po trzech zdaniach :-)

  • Iczku, a nie pomyślałez, ze te dziewczyny np marzą o tym, zeby załozyć na siebie fajne ciuszki i byc gwiazdą? Chociaz przez chwile? A jesli te zdjęcia zrealizowały chociaz część tego marzenia?

    Przeciez nasz świat robi się chory!
    Pokazywac masz tylko ładne szczupłe zdrowe dziewczyny? Przeciez jak pokazesz otyłą, tez ktos Cię moze posądzić, ze się “naigrywałes” albo, ze wykorzystałes.
    Co zdrożnego w pokazaniu osób chorych w sposób estetyczny, bez epatowania chorobą, bez “pochylania się z litosci”?
    Odnosze wrażenie, ze na tych zdjęciach modele sa potraktowani normalnie.

  • za Malwiną, właśnie chciałam to samo napisać

    nie widzę w tych zdjęciach niczego epatującego, niczego ośmieszającego, po prostu są normalne

    nienormalność polega właśnie na tym, że w samym fotografowaniu kogoś “innego” widzimy z miejsca “epatowanie”

    to, co artysta chciał przekazać i jak zgrabnie o tym opowiada w gazecie, interesuje mnie w ograniczonym stopniu, widzę zdjęcia, które nie wywołują żadnych negatywnych uczuć, a wręcz przeciwnie

    i chyba mało wiesz, iczku, o samoświadomości ludzi z ZD

  • W dzisiejszych Obcasach jest wywaid z autorem. Po lekturze tym bardziej nie wierzę w to, co zrobil… pomieszanie z poplątaniem…

    Kompletnie mnie nie przekonuje!

  • Malwina, ja nie uważam aby to bylo pokazywanie estetyczne. To jest pokazywanie karykaturalne…

    Bo taki był zamiar autora… jak rozumiem. Karykatura naszych stereotypów, bo on wie jakie one są. I koniecznie musiał użyć downów… i koniecznie musiał ich przebrać i wciskać mi kit o tym, ze oni tego chcą, a ja jestem ograniczony, bo nadal widzę w nich osoby normalne-inaczej.

    Powtarzam!

    Nie przekonuje mnie to! Kompletnie!
    Niech zrobi im warsztaty z fotografii,niech pracuje z nimi… tak normalnie, bez potrzeby lansowania swojej idei… dla mnie głupiej…

  • i jeszcze jedno….

    Osłabia mnie gdy każda próba dyskusji lub odmiennego zdania w takich kwestiach kwitowana jest zarzutem stereotypowości i ograniczenia.

    Przypomina mi to oburzenie środowisk pedałów za używanie słowa pedał, bo to obraża pedała… :)

    Żałosne…

  • bo ja to odczytuję jako myślenie stereotypami, ale w białych rękawiczkach – że niby taki jestem szlachetny i że wykorzystywanie i w ogóle, ale tak naprawdę idzie o to, że Down, więc nienormalny

    i to mnie osłabia równie mocno, jak ciebie osłabia moje

  • A najlepszy numer jest taki, że mi chodzi nie o tych downów,ale o autora…

    A ostatnie zdanie jest juz w ogóle komiczne w tym wywiadzie…

    Musiał podkreślić, że jest gejem… bez tego wywiad nie dalby chyba jego zdaniem pełnego obrazu jego bezstronnego, gejowskiego widzenia rzeczywistości.

    Swoja droga dziennikarski poziom tego dodatku jest masakryczny…

    Dobrze ze tak rzadko kupuje te gazete… totalna porażka.

    Bosz…

  • …bo jakby powiedział “żona” to wcale nie byłoby to epatowanie heteroseksualizmem ;)

  • iczek napisał: “bo nadal widzę w nich osoby normalne-inaczej.”

    oczywiście Iczku, że jesteś tolerancyjny, ale niestety inaczej.

    poza tym sam się pogrążasz. piszesz że gościu nie wie jakie są “nasze stereotypy”, ale Ty to udowadniasz, pisząc, że osoby z zespołem są tak niedorozwinięci, że każdy może ich wykorzystać itepe. no i skoro zdjęcia “modowe” z nimi odczytujesz jako śmieszne (karykaturalne i śmieszne to nie to samo, n’est pas?).

    pozdrawiam
    Pedro

  • nie kumam… to obłudne mowic ze oni sa tacy jak ludzie bez tej ulomnosci!!

    Smieszy mnie taka postawa…

    Sa inni, ale ja nie wartościuje czy gorsi, lepsi, normalniejsi, ale nie boje się powiedzieć ze sa inni, a Ty (wy) chcecie mi wmówić, że to iż o tym mowie już stanowi przejaw nietolerancji. Nawet słowa się Wam ie podobają…

    To tak jakbym chcial byc megatolerancyjny i na drzwiach mojej knajpy napisał…

    ” Otwarte dla wszystkich. Dla gejów, lesbijek, samotnych matek i polityków też!”

    Aby wykazać swoja tolerancje…!?
    Bzdura i obłuda…

  • @Pedro – proszę wskaz dokładnie gdzie napisałem to co mi przypisujesz: “ale Ty to udowadniasz, pisząc, że osoby z zespołem są tak niedorozwinięci, że każdy może ich wykorzystać itepe.”

    Jeśli nie wskażesz to oczekuje sprostowania, bo tak sobie możesz dyskutować w sejmie,a nie na moim blogu… :)

  • nie są tacy sami

    ale mam wrażenie, że ty przez pochylanie się ze współczuciem nad biednymi wykorzystanymi, robisz z nich bardziej innych i biednych, niż są

    mam wrażenie, że traktujesz wzmiankę o partnerze fotografa jak epatowanie homoseksualizmem i wymuszanie u odbiorców poprawności politycznej (fi donc!), znaczy zauważasz i nie przechodzisz nad tym do porządku dziennego, przypisujesz od razu jakieś głębsze znaczenie, podczas gdy to jest jedynie wzmianka, taka, jak o żonie czy dziewczynie, gdyby autor taką posiadał, ale tej zapewne byś nie wyłuskał i znaczenia nie przypisał

    być może tylko mam wrażenie, ale jednak

    generalnie klasyczne zigływidły

  • Niekoniecznie miałem na myśli zupełne, bezwolne poddanie się fotografowi. Ale skomplikowany sposób umieszczenia ich w autora pomyśle raczej uzasadniałby, że “zostali użyci” do jakiejś tam idei, którą autor chciał wyrazić.

    Więc byli jedynie narzędziem, a sam wiesz, że osoby te łatwo “użyć”.

    17 kwietnia 2009, 12:23

    okej, piszesz łatwo użyć, ja użyłem (też łatwo), wykorzystać, powiesz, że to nie to samo? semantyka w białych rękawiczkach. bo sam sugerujesz, że byli ubezwłasnowolnionymi, nierozumiejącymi tego w czym biorą udział. czyli pozwolisz, że zacytuję Starego Gangstera z Ghost Doga: “Indians, Nigers, same s#$t!”.

    i byś chłopie popracował nad tym blogiem, bo nie po polsku pisze, bo 17 kwiecień to uwierz mnie nie jest po polsku.

    to byłem ja
    Pedro
    gołąb pocztowy.

  • i w ogóle kręcisz kota ogonem jak Ci się podoba. bo skoro zostali użyci, to jak nie bezwolnie? jeśli się zgadzają, to nie mogą być użyci, jeśli nie to tak.

    możesz mnie skasować z bloga. nie zależy mnie.
    baj!

    szczękoblaszakowiec Dżon

  • i jeszcze jedno, drogi Piotrze. napisz jak według Ciebie przedstawić osoby z zesp. Downa aby im nie ubliżyć, ale jednocześnie pokazać, że są ludźmi, którzy mają pasje, marzenia (choćby o szczęce na bazarze lub o byciu farmerem, pielęgniarką, diwą…) dawaj, dawaj.

    Sam-Wiesz-Kto

  • Byłam dziś na otwarciu wystawy Oiko.
    Zdjęcia super!
    Sam kontekst zdjęć także – osoby z zespołem Downa są tu modelami, ot i tyle. Mają do tego prawo, tak jak każdy z nas. Sama chciałabym się znaleźć w takiej roli. Zupełnie inaczej odbieram osoby z zD niż przeciętny “Kowalski” (z osobami niepełnosprawnymi stykam się zawodowo od prawie 10 lat).. Dla mnie to ludzie, tak jak każdy inny, ot tylko mają o jeden chromosom za dużo.

    Do sesji zdjęciowej Oiko przygotowywał się bardzo solidnie, cały projekt trwał 2 lata. Nie odbieram jego projektu jako nadużycia.
    Dobra robota!
    Jeżeli tylko choćby jedna osoba zastanowi się nad tym to już wiadomo, że było warto!

  • Przypominam ze należy sie podpisać, takie sa zasady blog! Komentarz zostawiam , bo wartościowy :)

    I odniosę się do ostatniego zdania – tak, warto!:)
    Oczywiście, że warto!
    Zwłaszcza jak dyskusja na ten temat wyzwala w Was tyle emocji… :)

    Ja tam polecam te wystawę. Koniecznie!

  • “Ja tam polecam te wystawę. Koniecznie!”

    polecasz coś z czym się nie identyfikujesz, coś co (jak odczytałem z postu i dalszej dyskusji) uważasz za niemoralne, nieetyczne itp.? chyba jesteś niewiarygodny.

    homme perdu

    ps. a jak się odnosisz do zdjęć modelek, które ocierają się o anoreksję, która jest CIĘŻKĄ chorobą psychiczną? też są tylko NARZĘDZIAMI służącymi prezentacji, takiej lub innej idei (najczęściej merchandisingu tekstyliami).

  • wg mnie problem leży w tym, czy ludzie zaproszeni do projektu wiedzieli, że zostali wytypowani na modeli z powodu swojego kalectwa, a nie z powodu urody czy umiejętności, czy wyjątkowej osobowości. Czy zdawali sobie sprawę z tego, że tylko ich choroba uczyniła ich atrakcyjnymi w oczach fotografa.
    jeśli to wiedzieli i rozumieli- to jest w porządku. jeśli jakiś, załóżmy, człowiek bez nog godzi się na zdjęcia, ktore będą oparte o jego kalectwo- i wie, że to brak nóg jest atrakcją dla artysty- to OK. Ale musi to wiedzieć. inaczej jest to wykorzystywanie moim zdaniem.

    j.a.wroński

  • Iczku, nie zgadzam się z Tobą (przynajmniej nie do końca) w kwestii złych intencji Oiko. Myślę, że seria jest całkiem ciekawym spojrzeniem – może jego własnym ale nadal. Mi osobiście zdjęcia się podobają, może taki był zamysł, aby po obejrzeniu zdjęć pierwszym co nam przyjdzie na myśl nie było “Ci z Downem to mają pecha…. i mi ta forma odpowiada. Piszesz, że wywiad Cie nie przkonuje, może i zamysł fotografa rzeczywiście był taki jak twierdzisz, może po prostu sam fotograf nie jest specjalnie ciekawą osobą a może osoba robiąca wywiad cos namieszała…ale ostatecznie wyszło wszystko na tyle subtelnie (mówię o zdjęciach, nie roztrząsając kwestii autora która akurat jest teraz drugorzędna), że dyskusja na Twoim blogu zajeła wiele miejsca i poruszyła wielu ludzi, jedni za, inni przeciw a jeszcze inni gdzieś po środku – osobiście uważam, iż ta dyskusja jest potwierdzeniem tego, że zdjęcia warto obejrzeć, nie ważne po której stronie się opowiadamy:)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii