Znajomi podpytują mnie czemu nie poświęcam więcej czasu reporterce i fotografii prasowej.
A ja niezmiennie odpowiadam, że powód jest jeden.
Zawód fotoreportera w Polsce doprowadzono (doprowadzili głupi właściciele koncernów i głupi wydawcy) do skraju debilizmu.
Fotografię prasową i prace reportera sprowadzono do “zrób mi fotę na Nasza Klasę”. Upadek wartości pracy reportera, a co za tym idzie i dostępność tego zawodu dla każdego idioty posługującego się aparatem jest przerażająca.
Jeśli zabierze się fotografowi czas, pieniądze, przestanie się szanować go jako twórce (tak fotoreporter jest twórcą!), to otrzymamy w krótkim czasie stado pstrykaczy, którzy już sami nie wiedzą dlaczego nadal uprawiają ten zawód i dlaczego jeszcze nie klepią ślubów wyłącznie.
Choć i tak 90% z nich musi dorabiać (!) na wszelkiego rodzaju imprezach. Nie jest to może aż tak wyjątkowe, bo “boki” reporterzy robili zawsze i była to właściwie jedna z zalet tego zawodu, że służbowym sprzętem (przynajmniej kiedyś służbowym) można było dorobić.
Czytam o nagrodach dla polskich reporterów: Grzęda-blogo, Kacper-latawiec, Gudzowaty-bogaty (tez robi reporterkę, tylko trochę inną) i pierwsze pytanie się nasuwa: jak to jest możliwe, że my słyszymy o nich dopiero jak zagraniczne jury przyzna im nagrodę!?
Gdzie do jasnej cholery są te reportaże, na które część z nich jeździ za własną kasę, bo żadna zasrana redakcja nie da im pieniędzy!? No gdzie są ci wszystkowiedzący redaktorzy, wydawcy, edytorzy…?
Za to zrobić takie “zdjęcie” na czołówkę, jak wczoraj ukazało się w Gazeta Trójmiasto… o tak! To są pierwsi!
Jak patrzę na gazetę, w której ktokolwiek (edytor, wydawca, reporter) dopuszcza publikowanie na jedynce takiego gówna, to się za głowę łapię!
fot.: Rafał Malko (nie mam papierowej wersji bo bym pogratulował wydawcy)
Nie miałem dobrej opinii o nagrodach dla wymiennych wcześniej fotografów, bo zarówno reportaż Grzędy był dla mnie po prostu jednym z dziesiątek takich fot zrobionych w tamtym momencie, a zdjęcia Kacpra nie wywołują u mnie jakiś nadzwyczajnych uniesień. Fotografia z góry jest tak samo fajna jak fotografia rybim okiem – raz zrobisz i potem szkło leży trzy lata w szafie. Ot… po prostu się to przejada po kilku razach. A szukanie tych faktur to już nie jest reporterka, tylko jakie formalno, typologiczne zabawy z silnikiem na plecach i aparatem na brzuchu. To nie reporterka.
Fotoreporter to zło konieczne. Tak widzą ich koledzy z redakcji. Ci, którzy niby wiedzą czym jest współczesna prasa papierowa, czym jest wiadomość, czym jest reportaż.
Fotoreporterzy w Polsce wyginą sami.
Szybciej niż się nam wydaje, a reportaż prasowy i polska szkoła reportażu już chyba umarła.
Spokojnie możemy złożyć kwiaty i odtrąbić na sygnałówce “Pożegnanie”.
Tak widzę reportaż prasowy w Polsce. Kwatera nr 10, czwarta alejka.
Ktoś w komentarzu do poprzedniego wpisu zapytał o opinie na temat fot Gudzowatego – chodziło o portrety naszych sławnych olimpijczyków.
No co ja am powiedzieć… ja uwielbiam taką fotografię!!!
Udało mu się nie tylko postawić ich na scenie, ale złapał emocje… A ponieważ wygląda to na robione wielkim formatem i na moim cudeńkim Polaroid 55, to tym wiekszy szacunek, bo naprawdę niech ktoś spróbuje złapać emocje gdy matówkę zasłania kaseta :)
Cenię Tomasza… naprawdę uważam, że facet robi świetną robotę z pogranicza reportażu, fotografii społecznej i przede wszystkim portretu! Autorskiego! I to jest mała iskierka nadziei. Szkoda tylko, że dostępna ludziom zamożnym… :(
Wszystkie nagrodzone prace Tomasza pod TYM adresem.
Oczywiście przypominam, że olimpijczyków fotografował wcześniej dla miesięcznika “Pani” – Rafał Milach i zrobił to chyba nawet lepiej…?! :) I też na Polaroid 55…. uparli się chłopaki :)
nic dodać, nic ująć…
i czy nie wychodzi na to, że reportaż ślubny to jedna z nielicznych gałęzi reportażu, która w Polsce się rozwija?
co Ty tak musisz wrzucac do worka? z silnikiem czy bez, za kase czy nie, chlopaki robia dobre foty. Liczy sie obraz ktory moge ogladac, a nie perypetie finansowo, nomenklaturowo techiczne.
pozdrowienia i szacun za ciekawy blog, Ada
bo Polaroid 55 robi ładne ramki:))
Ada – popatrz na temat…
Malwina – no ba! :) Pisałem kiedyś, że są kozackie! :)
o to wlasnie chodzi, jak jestes dobry, nie musisz byc pstrykaczem z gazety. Sluzbowy sprzet nie jest juz warty grzechu. To tak samo jak w szkolnictwie. Jak sie nie potrafisz utrzymac na rynku, to pracujesz na uczelni i uczysz (poza wyjatkami ludzi z pasja i powolaniem).
Tak wiec chlopaki (Gudzowaty, Kowalski itp) sa dobrzy i dzialaja sobie w swojej waskiej specjalizacji. Konsekwentnie realizuja sie w swoim stylu.
A moze to jest tak, ze nie daja swoich zdjec do prasy, bo im szkoda ze ktos je butem potraktuje?
Ada
Ada – idealizujesz… nie w tym bieg, ze oni sa dobrzy lub nie. Bieg jest w tym, co jest tematem tego wpisu….
A tematem nie jest ich lepszość lub “gorszość” (!?), a usytuowanie reportażu we współczesnym świecie prasy w Polsce.
Niestety, ale dobrze napisales… Poziom fotografii prasowej osiagnal dno, a to dokladnie dzieki temu, ze pracy fotoreportera sie nie docenia.
Kilka lat temu chciałem robić zdjęcia dla jakiejś mniejszej gazety, czy magazynu. Pytałem się znajomej, czy dałoby radę robić jakieś reportaże dla pewnego darmowego magazynu, którego targetem są studenci.
Usłyszałem, że fajnie fajnie, ale teraz redaktorka ma dostęp do jakiejś agencji i jest zachwycona, bo sobie wchodzi i wyszukuje zdjęcia a już po chwili je ma.
Poczułem ciężki oddech globalnej wioski na plechach… Nie opłacało im się zatrudnienie młodziaka, który wkładał by w to serce, bo mogą mieć szybko zdjęcia od ręki.
Nie wiem jak to działa na w innych miejscach, ale zakładam, że to samonapędzający się potwór. Dostęp do sprzętu fotograficznego sprawił, że byle głupek, który opanuje 1D mk III i technikę może trzaskać kotlety do woli.
A co jest dobre? Dobre jest to, co później się sprzeda. Smutna prawda…
i w kontekscie znaczenia tego co napisales sarniaku, jestem ciekawa wynikow polskich konkursow fotografii prasowej.
Ada
PS. Moze wlasnie konkursy powinny kreowac trendy, skoro są oderwane od prasowej bidy z nędzą.
Mialem nic nie pisac, bo po przeczytaniu tego tekstu zrobilo mi sie niedobrze. Ale pewnie to zbieg okolicznosci – wczesniej jadlem ogorkowa przegryzajac czekolada.
Oczywiscie w temacie tego co na wierzchu masz calkowita racje – ciezkie dzisiaj jest zycie fotografa prasowego. Podobnie jak tego trzaskajacego foty modelek do kobiecych magazynow.
Zamotales pieknie doczepiajac sie do kilku konkursow, konczac na pochwaleniu zdjec repotrazowych, ktore reportazowe sa najmniej.
Ale ja o tym co przez Twoj tekst przebija. Skrzywiasz sie coraz bardziej zupelnie tego nie zauwazajac. Wpadasz w pulapke wiedzenia-wszystkiego-najlepiej, nie dajesz innym mozliwosci odbierania fotografii w swoj wlasny sposob. Dzisiaj chcesz wydawac certyfikaty dla tych co fotografuja, jutro bedziesz wymagal tego od ogladajacych.
Znowu onanizujesz sie polaroidem, nie dostrzegajac, ze w tym rodzaju zdjec forma ma znaczenie przynajmniej drugorzedne. Czytajc podobne teksty trzymam kciuki za to by fotografia analogowa, wielkie formaty, polaroidy i pinhole w koncu trafil szlag.
Z biegiem czasu, im wiecej zrobiles zdjec, stajesz sie bardziej doswiadczony i bardziej madrzejszy. Wiesz coraz wiecej. I zazdroszcze Ci tego. Tej pewnosci. Bo ja z roku na rok, zauwazam, ze wiem o fotografii coraz mniej.
rK – zdecydowanie masz depreche …
Szkoda.
Ech… Każdy kij ma dwa końce: nie zawsze (albo nawet rzadko) fotograf ma wpływ na ostatecznie wybrane zdjęcia do druku. To na obronę fotografów.
Ale… nigdy nie zapomnę kilku przygód, które powinny spowodować trwały uraz to tej grupy zawodowej ;). Szczytem było oddanie zdjęć robionych do innej gazety (muszę pisać, że ten drugi raz sprzedane były bez wiedzy babeczki na zdjęciu? Jakieś dwa lata po "pierwszym razie"). Poszło do tematu: panie po mastektomii. Oczywiście fotograf nie jest odpowiedzialny, tylko red. nacz. Zdjęcia były całkiem dobre, szkoda tylko, że trochę pan zapomniał o tym, że ktoś może to zobaczyć… wrrr… Brak słów.
Do szaleństwa doprowadzały mnie zamówienia zwykłych packshotów. Nie dało się. Słowo! Prawie nigdy nie dało się zrobić nic z "jajami".
A dlaczego mi się uśmiecha do tej pory, gdy przypomnę sobie jak któregoś razu fotograf oddał do redakcji zdjęcia gałązek świerku na białym tle (bardzo dokładnie opisane w zleceniu). Ciężki temat? chyba nie… ;P a jednak. Da się nawet to spieprzyć.
I nie pomagały szczegółowe opisy zamówień. Przynajmniej połowa zdjęć zlecanych do foto nie nadawała się do publikacji. W pewnym momencie obowiązkiem fotoedytora było uczestniczenie w każdej, nawet najgłupszej sesyjce.
Łatwiej jest foty kupować z agencji. Często jest taniej – a w dodatku wiadomo co się dostanie. Wydawanie gazety, to przecież walka z czasem. Tylko w wyjątkowych sytuacjach można mieć komfort poprawki.
I ten przynudny wywód to po to, że kurcze, chyba znowu muszę przyznać Ci rację. I niewygodnie mi z tym, bo ja nie lubię się zgadzać. Z nikim. :>
A poza tym trochę w obronie pani X opisanej przez Sarniaka. Ta cyniczna połowa mnie wcale jej się nie dziwi.
A zdjęcia reportażowe? Na szczęście jeszcze do niedawna było kilku "pewniaków", którzy robili to świetnie. I mam nadzieję, że nie przepadną w tym morzu przeciętności.
[rK] pisze…
Oczywiscie w temacie tego co na wierzchu masz calkowita racje – ciezkie dzisiaj jest zycie fotografa prasowego…
…Zamotales pieknie doczepiajac sie do kilku konkursow, konczac na pochwaleniu zdjec repotrazowych, ktore reportazowe sa najmniej…
…Wpadasz w pulapke wiedzenia-wszystkiego-najlepiej…
—
Robert, Ty też nieźle nakręciłeś w swoim poście, poruszając kilka wątków jednocześnie.
W pierwszej sprawie mylisz się oczywiście. Oglądając takie zdjęcie jak to, które Piotr zamieścił – słynny i nagrodzony fotoreporter cyknął, fotoedytor łaskawym okiem zaakceptował, a czołowy dziennik w pewnym pięknym 40-milionowym kraju leżącym nad Wisłą, wydrukował na czołowej stronie; wniosek dla każdego czytelnika może być tylko jeden! Fotografia prasowa jest zajęciem lekkim, łatwym i przyjemnym, bowiem tej “klasy” zdjęcie potrafi zrobić rzeczywiście każdy!
Zdjęcia zamieszczone przez Piotra do gatunku reportażowych nie należą – to oczywista oczywistość! Znaleźć obecnie fotoreportera, który cyka jeszcze na błonie filmowej, nieomal nie sposób, a przecież z oczywistych względów, zdjęcia z cyfraka Piotr na blogu nie zamieści ;-)
Co do ostatniej sprawy, to masz rację, ale z drugiej strony Piotr ma też i swoją – to jego blog, nikt mu nie każe być skromnym i obiektywnym, a klawiatura jest cierpliwa i wszystko przyjmie. Ty sam wielokrotnie, na grupach newsowych chociażby, wygłaszałeś mało skromne teksty, więc rzucanie kamieniem w Piotra jest o tyle niebezpieczne, że rykoszet może trafić w Ciebie samego.