Jest coś wyzywającego w portretach Tim’a.
Ten para-reporterski sposób kadrowania, to światło z lampy i te kreowane do bólu sytuacje. Niby zastane, a jednak aranżowane.
Nie muska tych fot. Nie upiększa ludzi. Oddaje ich takimi jakimi są lub (!!!) takimi jakich on ich widzi.
Cytując motto autora: “Every face has a story” – polecam: Tim Gruber