Zapewne wielu z Was zna stronę tej autorki: http://www.qstra.pl/
Zapewne wielu z Was Ją ceni i podziwia.
Poznać więc warto i tę stronę: http://retouch.qstra.pl/
Jakoś tak ciężko się zrobiło mi na duszy…
Bardzo ciężko…
Kąciki ust jak w fotoszopie lecą mi na dół i narzędzie “Liquify…” wydłuża je nienaturalnie aż do samej ziemi….
Czymże jest oryginał w naszych czasach?
Jak bardzo rozjechały się “trójtory”: pomysłu, realizacji i efektu finalnego…?
PS
Czy zwróciliście uwagę, że nie użyłem słowa ‘fotografia’ w tym materiale..?
PS2 (26.01.2009, godz.: 16:46)
Z informacji uzyskanych od autorki, wynika, że strona z retuszami pochodzi z dawnych lat i są to jej (były) pierwsze kroki w fotografii. W chwili obecnej prace, które oglądnąć można na stronie są pracami czysto fotograficznymi i nie poddawane są tak zaawansowanej obróbce.
Czułem się w obowiązku podać te informację, bo faktycznie nie byłoby uczciwe wrzucać całej twórczości autorki do jednego worka z 17 zdjęciami.
Ocenę i tak każdy podejmuje samodzielnie.
To ja już którąś godzinę siedzę w ciemni i pracuje/uczę się osiągać odpowiedni kontrast a tu takie coś…
Całkiem nie tak dawno zaczynałem przygodę z fotografią od cyfry, strasznie się denerwowałem jak zdjęcia które robiłem nie miały tego czegoś… Teraz wiem czego im było – brak PS!!! ;)
To sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy fotografia tradycyjna będzie miała za parę lat jakąkolwiek wartość, poza małym gronem wariatów, zapaleńców.
To sprawia, że myślenie może wyglądać tak – zrobię byle jaki portret, na byle jakim tle, a później się poprawi…
Wiem, że tego też trzeba się nauczyć, ale to nie jest tak żmudna nauka jak w przypadku technik tradycyjnych. Sam dzisiaj robiłem obróbkę rawa, i naprawdę sporo z tego wycisnąłem, mimo, że to był mój pierwszy raz… Trochę to korci, trochę nęci, ale z drugiej strony wolę myśleć o swoich pracach jako o fotografiach, a nie o grafikach.
Z drugiej strony – czy przypadkiem Erwin Olaf nie jest mistrzem photoshopa?
Wiem, że fotografowie jego pokroju jak najwięcej robią wizażem i światłem. Nam się często wydaje, że to głównie photoshop, ale jak się ogląda bekstejdże Recuenco to widać, jak wiele jest tam robione przed naciśnięciem spustu.
Co nie zmienia faktu, że część prac jest ewidentnie przerabianych w photoshopie. Pytanie, gdzie jest granica – czy boli Cię sam fakt śrubowania kolorów, tak, żeby zarówno cienie jak i światła było oddane bardzo dobrze, czy może chodzi bardziej o wklejanie elementów?
Znam strone Asi z retuszem. I chwala jej za to, ze oprocz tego ze jest fotografem jest tez swietnym retuszerem. Dobry retuszer jest w cenie jak dobry fotograf a cyfrografia bez szopa nie istnieje.
Wiec nie ma co sie oburzac tylko przyjac, ze takie nastaly czasy i juz. Polecam ksiazke Katrin Eismann, ktora jest nauczycielka o miedzynarodowej slawie. Wyklada miedzy innymi przedmioty zwiazane z komponowaniem, odnawianiem, retuszowaniem zdjec. Retusz nie jest fujjjj, DOBRY retusz, bowiem nie wystarczy zmienic kolor oczu z zielonych na niebieskie. Trzeba miec otwarty umysl, wiedziec co chce sie osiagnac oraz dar taki jak maja malarze :)
Napisy wyzej od Gosia Barta :)
I czar i ułuda. Czyli fotografia po prostu.
Rozumiem pilnowanie kontrastu i tonów [nie robię na slajdzie]. Rozumiem drobny retusz jeśli jest konieczny, choć powinno się moim zdaniem załatwić to wizażem i uwagą podczas zdjęć. Nie rozumiem i nie chcę akceptować wklejanek. Wiem, że tak się robi, ale na szczęście wolność posiadania własnego zdania daje mi możliwość powiedzenia “fuj, grafika”. Czy to rozsądne i opłacalne? Na szczęście nie muszę się liczyć z odpowiedzią na te pytania. Lubię patrzeć na zdjęcie, które jest zdjęciem i podziwiać kunszt/pomysłowość fotografa, a nie grafika.
Mysle, ze to wciaz fotografia, tylko powinno sie to nazywac fotografia graficzna czy cos w tym stylu.
Nie ma sensu sie obruszac, ze istnie taka technika bo nie jest ona latwa. Kazdy moze sobie dodawac srodkow wyrazu w photoshopie ale nie kazdy umie to robic. I czasami az chce sie plakac jak sie widzi marne retusze itp.
Uwazam, ze trzeba tylko jasno oddzielic te technike od fotografii tradycyjnej bo to zupelnie cos innego. Porownywanie tych technik nie ma sensu.
To tak jakby porownywac film dokumetalny do filmu science fiction
Czy zwróciliście uwagę, że nie użyłem słowa ‘fotografia’ w tym materiale..?
—
Piotrze, fotomontaż jest tak samo stary (dagerotypia) jak i sama fotografia (bez cudzysłowu!). Twoja teoria, jak się domyślam, że jest niedopuszczalny jako środek wyrazu artystycznego, jest absolutnie nie do obrony! Może więc masz na myśli niedopuszczalność fotomontażu w fotografii pewnego rodzaju? Albo co gorsza, masz na myśli niedopuszczalność określonych technik fotomontażu – LOL, ukłony od p. Ryszarda Horowitza.
W Twojej wypowiedzi nie zostało to jasno sprecyzowane, a ciekaw jestem bardzo, co tak naprawdę na ten temat uważasz… ;-)
Gosia – absolutnie jesteśmy po dwóch rożnych stronach barykady (sądząc po wpisie Twoim). Aż dziw w sumie patrząc na to co robisz.. co robiłaś…
Ja TEGO nie uznaje i nigdy nie uznam za fotografię. Nie ma to nic wspólnego z tym, co ja czuję oczami mymi patrząc przez wizjer.
Retuszer… taaaak.
Niech sobie ktoś będzie retuszerem, ale niech nie aspiruje do rangi fotografa.
Malarzem prędzej być może lub najlepiej grafikiem.
Mnie oburza dodatkowo to, że autorka stara się sama siebie ukazywać jako fotografa… omijając skrzętnie informacje, ze podane przez nią obrazy to w 80% stwór cyfrowy…
To mnie uwiera najbardziej… akurat w tym wypadku.
George – tak samo jak każdy ma granice estetyki ciała, estetyki słowa i estetyki zachowania – tak samo ja mam granice estetyki fotografii. Innymi słowy, mam wewnętrznie zapisane, co mogę uznać za fotografię, a co za obrobioną grafikę.
Przepis:
What you see, what you get.
(w wolnym tłumaczeniu: to co na matówce, to na ekranie)
Proste…
cd…
Co nie znaczy, że nie można bawić się graficznie z fotografią! Można. Sam to robię, ale wówczas to już nie jest fotografia, tylko “zabawa grafiką”.
Mniej lub bardziej oddalone od fotografii, ale jednak.
Ja nigdy nie napisałem, że dagerotypia i fotomontaże są dla mnie fotografią. Są grafiką. Nie wszystkie zabiegi robione 30, 50 i 100 lat temu są moim zdaniem uzasadnione na gruncie fotografii rozumianej jako obraz zatrzymany na jakimś tam podłożu.
iczek pisze…
Przepis:
What you see, what you get.
(w wolnym tłumaczeniu: to co na matówce, to na ekranie)
—
Aha! Czyli to: http://www.manray-photo.com/catalog/index.php Twoim zdaniem nie jest już fotografią.
Ciekawa hipoteza. Tylko nie wiem, czy bardziej zabawna, czy też smutna.
I jeszcze jedno, bo się rozjuszyłem straszliwie…
Jak można nazwać fotografem kogoś, kto robi na białej szmacie nieostre, niedoświetlone i źle skadrowane “zdjęcie”, a potem tysiącem zabiegów doprowadza je do takich efektów…?
Fotograf!??
Plis!
To jakby mnie uznać, za Szmala tylko dlatego, że grałem w ręczną parę lat.
(Szmal – świetny bramkarz reprezentacji Polski w piłce ręcznej – nawiązując do sukcesów polskich szczypiornistów)
George – każdy widzi to po swojemu. Dla mnie to nie jest fotografia.
Przynajmniej te zdjęcia, które są obrabiane w ten sposób. Nie wiem w czym niby jest tutaj problem.. ja go nie widzę!?
W ten sposób można przerzucać się zdjęciami bez końca. Dla Ciebie to fotografia… i ok. Pisz do Joasi :)
“Każdy orze jak może i gdzie może się pcha – jedni do akcji W, a drudzy do akcji H.”
iczek pisze…
Jak można nazwać fotografem kogoś, kto robi na białej szmacie nieostre, niedoświetlone i źle skadrowane “zdjęcie”…
—
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że tym tekstem wpisujesz się w szeregi fotografujących tablice testowe i ceglane mury?
Jeśli zaś idzie o granice ingerencji w pierwotny obraz na kliszy, czy i nawet na (fuj!) matrycy. Dyskusje te toczą się od stu i kilkudziesięciu lat, toteż w tym miejscu do prawdy obiektywnej nie dojdziemy. Ja jestem radykałem z natury i uznawałbym tylko te dwie skrajności: albo najczystsza jak to możliwe odbitka ze 100% kadru, bez żadnego maskowania, zwiększania, lub zmniejszania kontrastu, itp., albo…, albo cała reszta.
Nie można Piotrze być “trochę” w ciąży…
Sarniak napisał: Pytanie, gdzie jest granica – czy boli Cię sam fakt śrubowania kolorów, tak, żeby zarówno cienie jak i światła było oddane bardzo dobrze, czy może chodzi bardziej o wklejanie elementów?
@Sarniak – ja wiem, że trochę przypominam Don Kichota. Wiem. Wiem też, że nie da się tak grubą kreską oddzielić to, co jest lub już nie jest fotografią.
Sam zachwycam się pracami ludzi, których zdjecia przypominają bardziej szaloną grafikę.
Ale tym bardziej cenię tych, co metodami scenograficznymi, własną głową tworzą fotografię “gotową”. Takie prace LaChapella. Może kontrowersyjny przykład, bo gość robi też składanki, ale parę ,at temu on robił to wszystko w scenografii. Siły, środki, talent = efekt!
A taka Leibovitz co kolejna sesja, to więcej komputera. Po jaką cholerę!
Po cholerę ja zatrudniam wizażystkę, skoro można to zrobić w PS!? No po co?
No po ty, aby to było “naturalne”, prawdziwe!!!
PRAWDZIWOŚCI nam potrzeba.
Świat stał się wirtualny… ale nie dajmy się.
Zaczyna się od obrazków, a kończy na uczuciach i emocjach, które są wirtualne.
Trwałe tak długo jak płynie prąd do PC’eta. Jak długo procesor przerabia dane.
A przecież nie o to chodzi.
Chodzi o to, co jest poza pecetem.
Chodzi o prawdę.
O to,że uwielbiam pracować z wizażystką, scenografem i stylistką. Z ludźmi #$#%$% jego mać!
A zabiera się i to.
Proponuje robić portrety na zasadzie: “kolego – zrób sobie foto telefonem i wyślij mi, ja to obrobię. Zrobię super portret.” Przecież właśnie tak autorka mogła zrobić te same portrety. Po co jej obecność…?!
Proste..
Nie można być trochę w ciąży?
Ależ można.. :)
No bo gdzie, podziałbyś szarości w BW..>:)
iczek pisze…
Po cholerę ja zatrudniam wizażystkę, skoro można to zrobić w PS!? No po co?
No po ty, aby to było “naturalne”, prawdziwe!!!
—
No toś sobie strzelił w stopę drogi iczku :-)))
Rozumiem, że Twoim zdaniem, Twoje modelki po wyretuszowaniu przez wizażystkę są prawdziwsze niż przed?
Iczku przyznaję Ci całkowicie rację …
Ta miła Pani jest retuszerem, dobrym retuszerem, prawda. Ale fotografia to dla niej dziedzina obca.
Wystarczy chwile popatrzec na jej “retusze”, a w zasadzie fotomontaze, bo granica retuszu w wiekszosci zostala przekroczona. Tylko te obrazki z uproszczonym do czerni tlem sie jakos bronia, bo na reszcie widac, ze tlo jest wklejone z innej bajki. Jak kto nie zwraca uwagi na detale i lubi takie obrazki tak bardzo, ze mu sie podobaja, niechaj zyje szczesliwy. Co innego zbudowac (zmontowac) obrazy jak R. Horowitz (choc nie wszystkie sa rownie dobre), a co innego ratowac lipne fotki wklejankami. Chyba ze potraktujemy te lekcje jako ilustracje hasla “I ty zostaniesz mistrzem fotografii, jak tylko bedziesz mistrzem fotoszopania”.
PS. Widze, ze goraco tu, wiec moj wpis troche sie zdeaktualizowal :)
Pawel Kosicki, zby001, panowie, ja zrozumiałem, że cała dyskusja toczy się na temat dopuszczalności szeroko rozumianego fotomontażu, a nie na temat tego, jak go w praktyce zaimplementowała p. Joanna!
George – idąc Twoim tropem, sprowadzimy wszystko do absurdu, bo sama fotografia też stanie się kłamstwem… :) W końcu wszystko zamieni się w kłamstwo… film, klisza, aparat, czas i przyslona. To przecież też kłamstwo. Fizyczno-chemiczna sztuczka.
Nie tędy droga. Poruszasz zbyt wiele wątków…
Cholera…. smutny jestem.
iczek pisze…
George – idąc Twoim tropem, sprowadzimy wszystko do absurdu…
—
Piotrze, nie o absurd tu idzie, tylko o brak konsekwencji z Twojej strony! Proszę, uwierz mi, takie kobiety, które Ty fotografujesz (makijaż, ubiór), istnieją wyłącznie w Twojej wyobraźni! Na ulicy raczej takiej nie spotkasz.
No więc fałsz to, czy prawda?
Iczek napisał:
“Jakoś tak ciężko się zrobiło mi na duszy…
Bardzo ciężko…”
A mnie zemdliło. Autentycznie zebrało mi się na wymioty. Jakkolwiek efekt końcowy mi się podoba i byłem pod wrażeniem tegoż, to mimo wszystko miałem nadzieję, że prezentowane prace to efekt wiedzy fotograficznej. Zręczne połączenie wiedzy na temat makijażu, oświetlenia, kadrowania i obsługi Photoshopa.
To co zobaczyłem to wyłącznie Photoshop.
To genialny przykład, przyznaję fachowej ale jednak – fekaloplastyki.
Tyle, że z fotografią ma to moim zdaniem nie wiele wspólnego…
Poczekaj Iczku, bo do konca nie zalapalem. Przed znalezieniem strony gdzie pani pokazuje jak retuszuje zdjecia nie widziales w jej zdjeciach, ze sa fotoszopowane? 90% dzisiejszych zdjec mody jest ostro traktowana komputerem i nie ma co sie tym denerwowac. Trzeba robic co sie lubi – w sensie “starych technik” i liczyc, ze znajda sie w koncu ludzie, ktorzy to docenia. A ze takich coraz mniej? Co z tego? Bardziej smuci mnie ostatni singiel U2.
Dla mnie większość zdjęć pani Joanny ani przed ani po jej zabiegach nie jest dobra. Przed są najczęściej gniotami, a po kiczowatymi malowankami.
Po co to wszystko? Nie bardzo rozumiem tę estetykę, która zresztą zadomowiła się na dobre w masowej kulturze. Treści nie wnosi, a tylko fałszuje postrzeganie świata. I nie chodzi do końca o to, że fałszuje tylko w jaki sposób fałszuje. Często, podszywając się pod prawdę.
Można to nazywać fotografią – mnie to w ogóle nie przeszkadza. W naszej kulturze jest jak widać miejsce na wszystko. I na Dodę i na Almodovara. Obydwoje są nazywani artystami i co? Nic. Trochę mnie to wkurza ale jakoś daję sobie radę.
Sztuka broni się sama. Choć nie przed wszystkimi :-)
@[rK] – nie, nie wiedziałem w tym wypadku!
Napisałem chyba gdzieś, że w obecnych czasach NIESTETY nie potrafię odróżnić już praktycznie fotomontażu od niezmienionej fotki.
To, że fotografia mody żyje fotoszopem wie każdy.. :)
Technika i zdolności grafików wyprzedziły mój zmysł percepcji.
Przykład Joanny jest najlepszym dowodem… domyślałem się, że zdjęcia są retuszowane, ale tutaj poziom i zakres tego “retuszu” mnie zaskoczył.
Za kilka dni wrócę do siebie..:)
@George – mam wrażenie, że uparcie mnie wkręcasz w coś , co doskonale czujesz… Naprawdę nie dostrzegasz subtelnej różnicy między tym co stylizowane w naturze, a tym co poprawiane w PS..?
Jeśli nie, to i tak nie załapiemy się na ten sam pociąg :)
Fotografujesz jazz George… czasami używasz długiego czasu… Zmieniasz więc rzeczywistość pod kątem swojej wyobraźni, pomysłu. Ale nie rozmazujesz postaci w PS!!
To TA subtelna różnica… Plis skończmy w tym punkcie George… :)
A ja tylko zacytuje Elliota Erwitta.
http://www.smugmug.com/photos/215883327-M.jpg
Ladny Elliot.
jarek pisze…
A ja tylko zacytuje Elliota Erwitta.
http://www.smugmug.com/photos/215883327-M.jpg
—
Samo zdjęcie, żenada! Link podałeś chyba jako instrukcję dla wszystkich, jak NIE należy zdjęć robić ;-)
Znam wielu grafików którzy robią grafiki na podstawie zdjęć, tak samo jak J. Kustra. Oni są na tyle bystrzy żeby nie nazywać sie fotografami, ale właśnie grafikami używającymi fotografii. J. Kustra nie jest na tyle sprytna – nie potrafi tworzyć grafik z prawdziwego zdarzenia, jak i po prostu fotografii. Jakieś takie hybrydowe stwory tworzy, które właściwie nie sa nikomu do niczego potrzebne, chyba, żeby otworzyć właśnie mały biznes i robić to co ona robi. Ale ani to fotografia, ani grafika ani sztuka – to są takie współczesne “monidła”, kiczowate i przerysowane, z przesadzoną ingerencją PS. Myślę że świetnie by się to wpasowało w fotografię okolicznościową właśnie. I tam jest miejsce takich eksperymentów :-)
Łomatko, co za dyskusja. Szlachetni naświetlacze, miłośnicy czystości form i szuflad, wrażliwi uprawiacze sztuk wyższych, strażnicy świętego ognia. Nie znam Waszych motywacji, ale się ich domyślam, choć nie wiem, czy Wy również. Powiem Wam co sądzę: fotografia nie oddaje rzeczywiści i nigdy nie będzie. Nie jest w stanie, bo ma w siebie wbudowaną konstrukcyjnie nieusuwalną wadę: nie potrafi do rzeczywistości dotrzeć. Mówiąc prostymi słowy: oddawanie przy jej pomocy rzeczywistości nie jest możliwe. Fotografia powstaje w głowie, w chwili naświetlenia błony i w postprocesie, i każdy z tych etapów powinien być twórczy, powinien odciskać swoje piętno na efekcie końcowym, obrazie. I tylko obraz, tylko efekt końcowy się liczy. Mierzenie w nim stopnia zgodności z rzeczywistością jest zajęciem jałowym, z góry skazanym na niepowodzenie.
Przepraszam jeśli uraziłem.
Iczek napisał:’Dla mnie to nie jest fotografia.’
Ale jak widzę jednocześnie nie przeszkodziło Ci napisać na forum proMODELS komentarza, cytat: ‘I przed TAKĄ FOTOGRAFIĄ zdejmuje czapkę i milknę…. ‘
No więć pytam jak to jest, czy Ty naprawdę nie wiedziałeś jak to się robi? Czy Ty tego nie widziałeś w tych zdjęciach/grafikach? Chyba nie powiesz mi, że dopiero po obejrzeniu tej strony z retuszami zorientowałeś się jak to działa.
Ja osobiście nie mam nic przeciwko retuszowi/montażowi i nie uważam, żeby było to coś złego, natomiast takie ‘wklejanki’ elementów które tam nie były napewno nie można nazwać fotografią.
Zdziwiony
Zdarzyło mi się widzieć JK z aparatem. O ile potrafię ocenić to, co widziałem, to było świadome i staranne _fotografowanie_.
Nie wszystkie obrazki JK zaczęły życie jako, jak wyżej napisano, “[zrobione] na białej szmacie nieostre, niedoświetlone i źle skadrowane “zdjęcie””
tm
No to i ja dodam cos o siebie…
Ja nie trawie nadmiernego retuszu- lubie w fotografii naturalnosc. Ale tez nie powiedzialbym, ze jestem jakims strasznym wrogiem PSa – dla mnie to narzedzie, umozliwiajace zrobienie szybko tego, co trwalo dosc dlugo w ciemni. Ale umiar – to piekne slowo. Niezaleznie od tego jaka technika co powstalo – musi byc naturalne. Lubie prawdziwych ludzi, a nie sztucznych. Jesli ktos robi zdjecie, doklada duzo w PS, ale zdjecie wciaz pozostaje naturalne – to chwala mu za to. W przytoczonym materiale tak nie jest. Te “zdjecia” od razu wala po oczach photoshopem. Czy sa fatalne przez to? W swoim gatunku sa pewnie dobre – nie mi to oceniac, bo takie potraktowanie zdjec nie trafia w moja estetyke – ale jedno jest wg mnie pewne, wypadaloby sie podpisac “grafik” a nie “fotograf”. Albo – w produktach wyjsciowych przed obrobka – pokazac, ze sie jednak jest fotografem (i rowniez dobrym grafikiem). A kolezanka tym dzialem na stronie udowadnia niestety tylko to, ze jest swietnym grafikiem.
A ja coz – owszem lubie naturke, ale zgadzam sie w duzej mierze z twierdzeniem, ze nie wazne sa uzyte narzedzia, a wazny jest efekt koncowy. A stwierdzenie to jest mi tym blizsze, ze efekty koncowe prac nadmiernie retuszowanych nie sa naturalne ;)
No i jeszcze jedno – wszystko fajnie kiedy mowimy o zrobieniu jednego, dwoch zdjec. Ale w koncu sa takie dziedziny w fotografii, gdzie wykonuje sie znacznie wiecej zdjec ;) No i przy duzej ilosci fotek nie ma zmiluj – niech ktos sprobuje tak obrobic 300 zdjec ;) Braki FOTOGRAFICZNE zawsze wyjda… i to jest moje swiatelko w tunelu :D
A tak na sam koniec, zabawne jest to, ze czasem wszyscy sie gubia w tym, co jest zdjeciem, a co jest juz przerobka w PS. Np. czlek strzeli zdjecie prosto z aparatu, a tu kto mu kaze usuwac blura :D
@Kraftsman – uprawiasz mątniactwo, używając pojęć których znaczenia nie znasz. Nie wszystko się sprowadza do chłopskiego filozofowania.
@Dor: oświeć mnie zatem. Albo w ogóle powiedz coś na temat. Co do mojej skromnej osoby – pomińmy ją w tej dyskusji – ja obiecuję nie szafować ocenami na Twój temat.
Kochani…
Rzadko, coraz rzadziej się zdarza dyskusja internetowa, gdzie ludzie zachowują poziom i szacunek.
Jak dotąd się udaje..
Jestem zszokowany Waszym zaangażowaniem, ale proszę… napijmy się wszyscy wody.. :)
Bo emocje urosły i mam wrażenie, że już następne wpisy mogą być zbyt ostre :)
Dor – Kraftsman – szanując Wasze opinie i Was samych – godze Was niniejszym :)
Wiecie sami najlepiej, że nie rozstrzygniemy tego tutaj..
Świetne są Wasze głosy w dyskusji.. dlatego wodę grzać i kawę robić.. :)
Proszę…
@Zdziwiony – a może tak zobaczysz daty moich wpisów na forum..:)
Poza tym, ja piszę o konkretnych zdjeciach Joanny, które sa na stronie Retusz. Jej ostatnia seria Paintings jest OLŚNIEWAJĄCA.
Dlatego poprosiłem o pliki oryginalne… chcę zobaczyć na ile Paintings to grafika, a na ile zdjęcia.
i po co ta wojna toż to nie fotografia dokumentalna :)
Iczek napisał:
‘Dlatego poprosiłem o pliki oryginalne… chcę zobaczyć na ile Paintings to grafika, a na ile zdjęcia.’
Mam nadzieję, że podzielisz się nimi na Twoim blogu. Myślę, że wszyscy jesteśmy tego ciekawi.
Iczek napisał:
‘Zdziwiony – a może tak zobaczysz daty moich wpisów na forum..:)’
Tak widzę ale to nie zmienia faktu, że napisałeś to co napisałeś :-), a tak swoją drogą to wszyscy mamy coraz większy problem z rozpoznaniem w różnych pracach, różnych autorów, co jest przerobione a co nie.
Miłego dnia
Zdziwiony
Odnosnie 2 poprawki do wpisu – mozna sie domyslac, ze tak jest. Ale czlowiek nieraz traci wiare ;) Seria Paintings naprawde swietna – milo byloby, gdyby bylo wiecej zdjecia w zdjeciu ;) Niezaleznie jednak efekt koncowy jest naprawde bardzo dobry.
Jestem jednak pewny jednej rzeczy – ta seria zyskalaby jeszcze, gdyby nabrala trojwymiarowosci wiekszego formatu…
O rany ! Ale dyskusja. Masz talent Iczku do wywoływania burz w szklance wody, o którą tak w konsekwencji koncyliacyjnie nawołujesz :)
A co do meritum, to mam i ja swoje przemyślenia w tej kwestii (nie jestem zwolennikiem nadmiernej modyfikacji cyfrowej zdjęć – choć niektóre przeróbki – w kategoriach grafiki – oceniam bardzo pozytywnie, ale też nie zwalczam użycia PS, czy Gimpa), jednak szanując propozycję zakończenia dyskusji milknę.
Chcę tylko zauważyć, że najbliżej mi do stanowiska Kikura [wypowiedz z godz. 12.04] oraz guerilli [godz. 13.54].
Pozdrawiam.
Iczku – z całym wielkim szacunkiem dla Ciebie. Jak pisałem w poprzednim poście w komentarzu – net jest pełen różnych dziwnych miejsc, zbyt wiele rzeczy, przeciw którym można się buntować, czasem lepiej po prostu sobie odpuścić. A może ta Pani swoje zdjęcia robi bez PS’ucia, a ta stronka, to tylko żeby dorobić, bo pewnie nieźle płacą za takie robótki, łotewa. Nie obrażę się, jeśli nie odpiszesz na ten komentarz, nie żebym chciał mieć ostatnie słowo, po prostu może nie warto dyskutować. Wolałbym jakieś Twoje nowe zdjęcie, tak bardzo je lubię i to właśnie dla tego mam Cię w RSS’ie. Pozdrawiam
Oj widze zrobilo sie male polowanie na czarownice w osobie Asi Kustry. Z tego co wiem ta strona powstala gdy Asia szukala pracy jako retuszer, czyli dla potencjalnych pracodawcow. A jak wiadomo pokazuje sie wtedy wszelkie posiadane umiejetnosci. Dalej – te zdjecia sa stare gdy Aska uczyla sie dopiero foto i robila na maupie. Daleka wiec jestem od przykladania rownej miarki do wszystkich jej zdjec i isnynuowania, ze wszytkie jej prace ociekaja szopem. Nie wiem w jakiej ilosci stosuje postproces – wie to pewnie tylko ona sama. Ale nadal twierdze, ze cyfrografia nie istnieje bez szopa i retuszu. Celnie ujela to Karolina.
Gosia Barta
I jeszcze jedno. Strasznie nie lubie publicznego pietnowania bez poinformowania osoby bedacej glownym tematem. Czy zasiegnales Piotrze jezyka osobisie zanim wysmarowales ten temat ? Czy dales mozliwosc aby Asia osobisie mogla sie ustosunkowac do tematu ? Jeszcze raz powtarzam – nie wiem ile uzywa szopa ale uwazam, ze powinna miec tez prawo zabrania glosu lub powinna chociaz byc poinformowania, ze taka dyskusja sie toczy. Inaczej jest to czarny PR.
Gosia Barta
Mala uwaga, tak swoja droga. Trzeba miec tupet, drogi autorze, zeby po takim osobistym ataku wysmarowac jeszcze tekst pod tytulem : “domagam sie zobaczenia oryginalnych zdjec z sesji, , ktora mi sie tak kiedys spodobala.
Jezeli mi je pokazesz i ja w swojej madrosci uznam, ze sa one wystarczajaco dobre, to byc moze dam Ci szanse i nie bede pisal o Tobie tak zle na swoim i innych forach. To twoja jedyna szansa na zrehabilitowanie sie.” Jezeli to przejdzie, to zazdroszcze pozycji w blogosferze.. to MUSI byc autorytet..
mimo wszystko pozdrawiam
Obserwator
@Obserwator (-rko) :) – niegdzie nie napisałem, że sie domagam wiec prosze o poziom dyskusji panujący ogólnie na tym blogu, a nie insynuacje… :)
Ten blog tym różni się od politykówi sejmu, że spotykają się tutaj ludzie na wysokim poziomie morlanym i estetycznym..
Napisałem,że “chętnie bym zobaczył” – a to zasadnicza róznica.
@Gosia Bata – nie rozumiem dlaczego mialbym kontaktowac sie z kimkolwiek piszac cokolwiek o stronie w internecie, na ktorej widnieja zdjecia ogólnie dostepne..!?
Przesadzasz Gosia…
Poza tym… ten blog jest otwarty dla każdego. Dla autorów także.
I po trzecie i koejny juz raz powtarzam – to Wy, a nie ja zwracacie uwage na wszystie prace Joanny, ja tylko podalem dwa linki… każdt wysnuwa własne wnioski.
Czy wyobrazasz sobie aby pytac autora czy dana pracę robil w okresie fotoszopowym czy juz może post-fotoszopowym.
A moze był piajny?
co to ma do rzeczy.
Strona jest i fotki pokazywane onegdaj i nadal na wielu portalach sa podane jako FOTOGRAFIA, a nie grafika..
Poza tym, myslę, ze adwokatów u nas dostatek :) Z całym szacunkiem Gosiu :)
*przepraszam za literówkę – Barta.
Acha – no i jeszcze odnosnie tego, że zarzucasz mi “czarny PR” – chyba troche przesadziałaś!? PR musi miec jakis cel.
Czarny PR zwłaszcza.
Coś sugerujesz…?
Nazywanie argumentu insynuacja to najlepsza insynuacja. Ja odnosze sie nie do fragmentu “chcialbym zobaczyc” tylko do tego co napisal Pan do Zdziwionego, czyli
(..) ostatnia seria Paintings jest OLŚNIEWAJĄCA.
Dlatego poprosiłem o pliki oryginalne… chcę zobaczyć na ile Paintings to grafika, a na ile zdjęcia.
po prostu bardzo spodobal mi sie zabieg retoryczny. Ustawia dyskusje. Daleko mi do adwokatury.. to tak apropos tego sejmu.
Obserwator
Ponieważ różnie pojmujemy znacznie podstawowych słów: “domagam się” a “chciałbym zobaczyć, poprosiłem” to nie widze sensu ustalać wspólne zdanie dalej..:)
:-) zgadzam sie.
Oczywiscie nie musze pisac, ze zabieg retoryczny ma to do siebie, ze nie trzeba powiedziec czegos wprost, zeby zostac odpowiednio zrozumianym. Jezeli taki Lukaszenko prosi obserwatorow miedzynarodowych o opuszczenie kraju, to z pewnoscia CHCIALBY zobaczyc, jak z niego wyjezdzaja :-)
skoro tak sobie lingwistycznie debatujemy, to w kontekscie rozmawiania o prawdzie – pierwsza z brzegu definicja – czarny PR:
to wszystkie rodzaje komunikacji, które podejmowane są w celu wprowadzenia odbiorcy w błąd, oparte na nieprawdzie bądź zmanipulowanej prawdzie i dotyczące podmiotów innych niż strona komunikująca.
Obserwator
Piotrze sugeruje jedynie odrobine empatii. Latwo zdyskredytowac czlowieka za jego plecami.
Zauwazylam PS2 – szacun !
Gosia Barta
Gosia… empatia to moje drugie imię… :)
Zdziwiony:
To co piszesz w swoim pierwszym komentarzu jest bardzo romantyczne, ale nijak się ma do rzeczywostości.
Tak, fotografia nie może oddać rzeczywistości. Już na poziomie rejestrowania zdjęcia mamy ten problem, że oko po prostu widzi inaczej niż obiektyw + materiał światłoczuły.
Tyle. że zabawa kolorami to co innego, a doklejanie ręki, czy jej ucinanie itd. to już co innego.
Dla mnie o wiele większą wartość mają prace Iczka, które robi swoim polaroidem na ten przykład – wiem, że to co widzę nie jest zlepkiem poskładanym na komputerze i dobrze mi z tym.
Ktoś tu napisał, że go zemdliło jak przejrzał tą galerię retuszy – ja też miałem podobne odczucia, autentycznie mi się zrobiło niedobrze.
Wszyscy, którzy starają się wytłumaczyć, że granice są jedynie w głowie itd. mogą mi to wpajać po 20 razy, a ja i tak patrząc na zestawienia zdjęć przed/po będę tak samo przytłoczony.
Zawsze będę bardziej cenił ludzi, którzy więcej robią przed, niż po (no chyba, że z tego wychodzą gnioty).
Sarniak napisał:
‘Zdziwiony:
To co piszesz w swoim pierwszym komentarzu jest bardzo romantyczne, ale nijak się ma do rzeczywostości.’
Ale ja to wiem, to była ironia.
Zgadzam się z Twoją wypowiedzią.
Zdziwiony(chwilowy pseudonim)
@Sarniak: Jeśli wczytać się w to co piszesz, można dojść do wniosku, że nie obraz jest najistotniejszy, ale sposób jego wykreowania. Rozumiem, że wyróżniasz techniki o “większej wartości” oraz takie, które powodują “mdłości”. Jakkolwiek w same mdłości nie chce mi się do końca wierzyć i poczytuję to raczej za symbol dezaprobaty, której przyczyn w istocie w żaden sposób nie wyjaśniasz.
O ile rozumiem logikę tych, którzy dążąc do poszufladkowania świata, oddzielają fotografię (w najwęższym rozumieniu) od działań z gatunku grafiki komputerowej, po to aby i jedno i drugie ponazywać, pooddzielać i pewien pozór porządku na własny lub cudzy użytek wytworzyć. Sam potrzeb tego rodzaju nie posiadam, ale zgoda – definiujmy, jeśli ktoś ma taką potrzebę: dotąd fotografia, odtąd grafika. O tyle nie zdolny zrozumieć dlaczego jedna z tych technik miałaby być mniej “szlachetna” od innych, a już zupełnym zdumieniem napawają mnie wspomniane “mdłości”.
Co do mnie: każdy sposób jest dobry! Jeśli zatem zgadzamy się, że fotografia nie pokazuje rzeczywistości, co różnica w jaki sposób powstała? Mistrzowie światła i chwili kontra mistrzowie fotoszopa? Którzy szlachetniejsi? Nie wiem. Wiem, którzy czują się szlachetniejsi.
@Kraftsman
Szacunek dla rekodziela i swiadome narzucanie sobie ograniczen technicznych, to od poczatku ludzkosci katalizator kazdej dziedziny sztuki. Dlatego grafike odbija sie recznie z matrycy, a nie drukuje na plujce z Corela, muzyke wykonuje sie na akustycznych instrumentach, a nie syntezatorach, a fotografie maluje sie swiatlem na materiale swiatloczulym (jaki on by nie byle – chemiczny, czy elektryczny), a nie stemplem w photoshopie.
Za nazwami kryje sie znaczenie. Domalowywanie wlosow, przesuwanie dloni i tworzenie odrealnionych postaci, to nie jest fotografia.
A jesli juz tak chcesz ograniczac sie do efektu, to gwarantuje Ci, ze gdybys obejrzal obok siebie klasyczna odbitke z negatywu 5×7″ i taki szopowany wydruk o takich samych rozmiarach, to wnet zrozumialbys skad to przekonanie o szlechetnosci.
Kurna Jarek – uwielbiam te Twoje podsumowania..!
@jarek: Litości, nad zdjęciami J. Kustro wszyscy się rozpływali dopóki nie obejrzeli strony o retouch’u. Wtedy co poniektórych ogarnęły nagłe mdłości, wnet przypomniały im się odbitki 5×7 i szlachetny zapach chemii z łazienki. Fałsz z tego bije, bo gdyby J.K. nie pokazała warsztatu to nikt by nawet nie dostrzegł z jak “nieszlachetną” robotą mają do czynienia.
Każdy znamy mi świadomy fotograf ingeruje w zdjęcie post factum. Baaaardzo niewielu pokazuje surowiznę z matrycy. Jak czytam niektóre komentarze, to rozumiem dlaczego.
Porównania muzyczne i drukarskie mają się nijak do fotografii w czasach cyfry. Jak by nie obszył – mamy do czynienia z paronastoma milionami pikseli, wszystko jest zamknięte w liczbach i łatwo do przetworzenia praktycznie bez utraty jakości. Rezygnacja z takich możliwości byłaby głupotą toteż nikt z tego nie rezyguje. No ale w dobrym tonie jest czasem udać obrzydzenie i powspominać jak się nockę nad wanną zarwało, sztukę prawdziwą uprawiając.
Zeby tu chociaz jedna osoba z wypowiadających sie miala taki dorobek jak J K, i choc polowe skilla do obrobki (bo oczywiscie kogo obchodzi, pomysl, kadr…), to bysmy mieli na tym blogu istna elite :)
a tak zebralo sie kilku amatorow, co to nawet publikacji, czy wystwy nie zrobili (i nie mowie o pubie, tylko galerii), ale uzywja oczywiscie sprzetu analogowego i robia trzesienie ziemi w obronie prawdziwej fotografii… ktora potem wystawiaja na swoich taram taram BLOGACH, ehhh.
pozdrawiam
Cezary
Proponuje czytac ze zrozumieniem, a nie przez ideologiczne okulary. Podalem przyklad z odbitka z wielkiego formatu, bo porownania z ekstremum sa bardziej nosne. Moze gdybym byl napisal o dobrej odbitce prawdziwego zdjecia z jakiegokolwiek materialu, najlepiej z matrycy, to wtedy potrafilbys wyjrzec chociaz o 5cm ponad swoja cyfrowa barykade. Napisze zatem wprost, bo zaraz znowu ktos sie wzburzy. Nie ma znaczenia, czy zdjecie jest z cyfry, polaroida, filmu, czy dupy Maryni. Chodzi o to, zeby przy ograniczonych srodkach, namalowac swiatlem – niewazne na czym – na halogenku srebra, czy na impulsach elektrycznych. To jest ta mieszanka inwencji, wyobrazni, wiedzy, techniki i przypadku z ktorej sklada sie fotografia. Manipulacja cyfrowa niszczy te harmonie. Zacytowalem Elliota tylko z koszulki, ale powiedzial on jeszcze cos innego. Fotografia, mimo, ze od jej zarania srodki manipulacji byly powszechnie dostepne, z definicji kryla w sobie prawde. Teraz, nawet laik komentuje co drugie zdjecie – “to Photoshop!”.
A zreszta, dla swojego dobra skoncze juz. Inteligencja objawia sie umiarem w mowieniu o rzeczach oczywistych.
@Kraftsman: Kiedyś myślałem, że liczy się efekt finalny. Gdybym nie zobaczył jak mocno te zdjęcia były przerabiane, to pewnie nie zastanawiałbym się nad tym. Ale zobaczyłem. I nie potrafię tego uznać za wartościowe.
Może ludzie z forum retouchpro, czy coś w ten deseń uznaliby to za dzieło sztuki. Ale ja nie chadzam często na to forum i po prostu spycham to na bok, brutalnie, według Ciebie pewnie niesprawiedliwie.
To kwestia indywidualnych odczuć, mnie to odrzuca, jeżeli Tobie nie przeszkadza, to zachwycaj się takimi zlepkami, ja na szczęście nie muszę, nie potrafię. Grunt, że to pierwsze kroki autorki, jakaś zamierzchła przeszłość.
BTW: Nie zastanawia nikogo z broniących tych prac, czemu autorka się od nich niejako odcina pisząc, że poszła inną drogą?
@Cezary: Kocham takie argumenty :) Nie mieliście wystawy w galerii to siedzieć cicho!
Przecież fotografie nie są robione dla innych fotografów tylko dla szeroko rozumianego odbiorcy. Jeżeli zakładasz, że mogący się wypowiadać świadomi odbiorcy to tylko tacy, którzy mają wystawy w galeriach, to rzeczywiście powinniśmy siedzieć cicho :)
Nie chcę oceniać wartości prac Pani Joanny, nie czuję się kompetentny w tej materii.
Chcę odnieść się do kilku – kilkunastu wypowiedzi jakie tu padły.
Fotografia to obraz malowany światłem i nośnik (czy to slajd, czy negatyw, czy matryca) tego nie zmieni. Ale … i tu zaczynają się schody. Mamy pozytyw czy negatyw więc poddajemy go obróbce w ciemni i tu jestem skłonny porównać to do wywołania np. RAW-a z matrycy w programie do obróbki RAW-a. Ale idziemy dalej. Pod powiększalnikiem możemy dokonywać jakiś dodatkowych zabiegów ale dalej używamy do tego światła. Natomiast używając już PS używamy tylko i wyłącznie komputera i grafiki. Więc obrazów tak obrobionych nie nazywajmy fotografią tylko grafiką lub może fotografią komputerową. Ktoś oburzał się na szufladkowanie ale przecież to już istnieje od dawna. Różne dziedziny “sztuki” różnie są nazywane i dlatego wiadomo, że jak chce się obejrzeć rysunek to idzie się na wystawę rysunku a nie malarstwo (przecież można powiedzieć, że rysownik maluje ołówkiem lub malarz rysuje farbami).
I mimo, że wielu z nas podobają się prace tworzone w najprzeróżniejszych technikach to jednak gdy dowiadujemy się, że dana rzecz była stworzona nie całkiem tak jak mówi nam nazwa danej dziedziny sztuki to pozostaje niesmak.
Piotr
LOL, a czego się spodziewałeś w zakładce retusz, która istnieje po to aby zaprezentować pewne konkretne umiejętności?
Jeśli Ty nie znasz współczesnych technik oraz usiłujesz je odrzucać, jako przekłamujące rzeczywistość, to nie znaczy, że ww. autorka nie jest dobrym fotografem. To znaczy, że o pewnych rodzajach fotografii nie masz bladego pojęcia.
“Czymże jest oryginał w naszych czasach?
Jak bardzo rozjechały się “trójtory”: pomysłu, realizacji i efektu finalnego…?”
A jeśli jedynym założeniem było zaprezentowanie umiejętności retuszu komputerowego (jak wół zdjęcia podpisane są RETUSZ, a nie MOJE PIĘKNE ZDJĘCIA), to co? Wyszedłeś na niemądrego…
Nie wiem co bardziej żenującego możesz wymyślić, ale może zarzuć Monetowi, że w swoich obrazach przekłamywał kolory.
Weź się w garść i prezentuj dobry dokument swojego autorstwa, zamiast doszukiwać się czegoś, na czym się nie znasz w czymś o czym nie masz pojęcia.
Nie ma co, wyskoczyłeś z tym jak Filip z konopii, bo jeśli ciebie interesuje fotografia jaką sobie wyobrażasz, to podawaj przykłady adekwatne, a nie prace, które w założeniu nie pokazują rzeczywistości tylko pokazują, jak można ją zmodyfikować.
Dyskusja z fanami Joanny K. jako fotografa nie ma dla mnie sensu. Jestem tylko ciekawy czy J.K. pokaże jakiś oryginał z sesji Paintings. Chciałbym zobaczyć ile z tego to efekt umiejętności zrobienia zdjęcia, a ile jego obróbki.
guerilla pisze…
“Znam wielu grafików którzy robią grafiki na podstawie zdjęć, tak samo jak J. Kustra. Oni są na tyle bystrzy żeby nie nazywać sie fotografami, ale właśnie grafikami używającymi fotografii.”
A kim Ty przepraszam jestes, zeby komus mowic jak ma kwalifikowac swoje prace ? Jakis autorytet ? Moze zrobisz liste 10 miliardow zabiegow w PSie, ktore kwalifikuja fotografie pierwotna do grafiki/fotografii ? Czy zmiana koloru oczy i podciagniecie kontrastu to grafika czy fotografia ? Czy kadrowanie lub ostrzenie jest dopuszczalne aby nalezec do tego elitarnego grona fotografii ?
To o czym piszesz to subiektywna ocena, ktora kazdy sobie wyrabia sam i nie powinien jej nikomu narzucac.
—–
Caly ten wpis, iczku, to nic innego jak ankieta, co i jak ktos kwalifikuje.
iczek pisze…
“Czy zwróciliście uwagę, że nie użyłem słowa ‘fotografia’ w tym materiale..?”
Ale jakie to ma znaczenie ? Caly ten material to zacheta do bicia piany, a wnioski pokaza jedynie ile procent ludzi postrzega fotografie jako szeroka dziedzine sztuki, a ile ludzi widzi ja jako waska dziedzine sztuki…
Nie ma sztywnych-wytyczonych ram co JEST, a co NIE jest fotografia. Bo fotografia to zarowno reportaz – wiec mozliwie najczystsza prawda, ale takze fotomontaz.
iczek pisze…
“…”kolego – zrób sobie foto telefonem i wyślij mi, ja to obrobię. Zrobię super portret.” Przecież właśnie tak autorka mogła zrobić te same portrety. Po co jej obecność…?!”
Pojechales ze skrajnoscia totalnie, tak jakby grafika zadaniem bylo jedynie RATOWANIE zdjec. A tak wcale nie jest.
PS: 10000 razy wole, zeby fotografia byly nazywane takie prace jak sesja “Paintings”, niz nieswiadome pstryki z komorki nie posiadajace zadnej wartosci poza “PRAWDA”, bo nie dotkniete szopem.
fotografia czy tez nie, stane w obrobie JK
kim jest wobec tego Andrzej Dragan, ktorego zdjecia to w 90% PS ? Przeciez nazywaja go fotografem a nie grafikiem…
poza tym wszyscy fotografowie mody uzywaja ps, czy sami obrabiaja czy tez nie to juz inna sprawa. Tyszka sam obrabia bo moze nie chce pokazywac innym zdjec bez ps ?:D
autorzy tej samej kategorii prezentowani w Twojej galerii rowniez uzywaja ps co widac na pierwszy rzut oka.
Kiedys widzialam zdjecia bez obrobki jednego znanego fotografa, czesto publikuja jego edytoriale w polskich magazynach i wiecie co…kazdy amator zrobilby podobne a pewnie nawet lepsze. Zdjecia wygladaly oczywiscie cudownie po obrobce wykonanej przez grafika ;)
pozdr
Retusz istnieje od zarania dziejów a i tak przechodzi do historii jako fotografia:
http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14073453
i oryginalny link:
http://www.cs.dartmouth.edu/farid/research/digitaltampering/
pozdrawiam
historyk