Co jest najbardziej socjalną częścią naszego ciała?
Twarz.
To ją najczęściej wystawiamy na widok publiczny i to ona odgrywa kluczową rolę w naszych relacjach społecznych. A jak wiadomo, nasze role odgrywamy zależnie od sytuacji i uzależniamy naszej twarz wygląd od stanów emocjonalnych i od warunków w jakich się znaleźliśmy. To okoliczności warunkują w 100% to jak wygląda nasza twarz, co pokazuje i jak chcemy się zaprezentować innym.
Portret fotograficzny, tak czy inaczej robiony, zawsze ma jedno podstawowe zadanie – pokazać twarz portretowanego. Inaczej nie jest już portretem.
Jeśli więc tak jest i jeśli założymy, że pierwsze zdania są też prawdziwe, to z łatwością wywiedziemy taką oto konkluzję, bazując na własnych doświadczeniach i udokumentowanych już wielokrotnie badaniach – że oto portretowanie to nic innego jak pokazywanie światu najbardziej zakłamanej i dostosowanej do okoliczności części ludzkiego ciała.
Innymi słowy – szczytem hipokryzji człowieka jest jego własna twarz… a więc i portret jest po prostu kłamstwem na jakie zdobędzie się w danej chwili portretowany.
Skąd ten wywód? Ano nie będę zabierał czci i pomysłowości innym i od razu powiem, że wysnułem te tezy ze wspaniałych myśli okołofotograficznych Jeanloupa Sieff’a.
I Sieff poszedł dalej….
Skoro tak jest to… zacznę fotografować dupę!
Okazuje się bowiem, że tyłek (pozwólcie, że złagodzę) jest najbardziej intymną częścią ludzkiego ciała. Więc pokażmy coś prawdziwego, nie skrywanego pod maskami społecznymi, nie coś, co możemy sami kształtować za każdym razem inaczej – tyłek jest prawdziwy do bólu.
Tak oto wygląda ścieżka portrecisty do akcisty… :)
PS
A oto kilku z moich ulubionych portrecistów:
.
Ciekawy wywód, choć jak tak się zastanowię z rana to czy rzeczona dupa ma jakiś wyraz? w sensie czy może cokolwiek unikalnego o człowieku powiedzieć? bo to jest wg mnie rola portretu i nie wiem jak można by było zastąpić ją aktem.
A swoją drogą, gdzież czytałeś o tych myślach Sieff’a? Sam bym sobie poczytał.
pozdrawiam poświątecznie
Jako anegdota, historia ciekawa i nawet zabawna. Myślę jednak, że Sieff nie do końca wierzył w wymyśloną przez siebie teorię. Raczej zażartował z siebie i innych portecistów.
Iczek, ja dawno juz sobie myslalem, ze portret to wcale nie musi byc zdjecie twarzy ;) Poza tym w portrecie powinno byc odbicie osobowosci – dlatego uwielbiam dyptyki Marka Laity.
Portret fotograficzny, tak czy inaczej robiony, zawsze ma jedno podstawowe zadanie – pokazać twarz portretowanego. Inaczej nie jest już portretem.
Oczywiście Iczku nie zgadzam się z ta tezą !
Wszyskiego Dobrego w Nowym Roku dla Ciebie i Twojej Rodziny
Jasne Pawle…. już się przyzwyczajam :)
I wzajemnie dla Twojej rodziny!
Czy wiesz może jaką techniką osiąga się taki charakter obrazu jak w przypadku portretu autorstwa Bengtssona? Światło gra tu kluczową role czy jakis specjalny proces?
Myślę, ze to w dużej mierze PS jednak :)
Portret nie musi pokazywac czyjejs twarzy. Wystarczy pokazac same dlonie i oczy i nadal to bedzie portret jesli odpowiednio scharakteryzuje to osobe.
Portret to jest fotografowanie postaci ktora wie ze jest fotografowana.