Długi Targ. Starsza kobieta o ostrych rysach siedzi pod zadaszonym ogródkiem przy jednej z kawiarni. Nosi ostry makijaż. Ma czarny kapelusz i zimowe już palto.
Wyciąga z papierośnicy papierosa i odpala leniwie.
Scena filmowa. Reżyser pół dnia musiałby ustawiać taką scenę. Malowane kredką brwi tej kobiety unoszą się za każdym razem, gdy zaciąga się łapczywie.
Czerwień ust obija się od bieli twarzy i czarnego palta jak krew spływająca ze ściśniętego fragmentu bibułki z tytoniem.
Graflex rozkłada się długo. Cholernie długo.
Statyw zacina się dokładnie wtedy gdy powinien żeby mnie wnerwić.
Kobieta spokojnie nadal tkwi w pozie oparta łokciem o niedoczyszczony z deszczu stolik.
Pytać czy nie pytać – zawsze to pytanie kołacze mi się po głowie w takich sytuacjach. Mając szeroki kąt, spokojnie mógłbym ją skadrować tak, że nie zorientowałaby się, że robię zdjęcie jej. Ale ja chce portret. Muszę spytać, muszę zagadać.
– Czy mógłbym pani zrobić zdjęcie? – w ciszy deszczowego dnia moje pytanie brzmi jak wystrzał armatni. Kobieta nie odrywając papierosa od ust sączy przez szparkę między kącikiem ust a filtrem:
– Nie.
No to koniec. Jedno proste pytanie załatwiło temat. Gęsia skórka z karku (zawsze ją mam przed zrobieniem zdjęcia na ulicy) znika bez śladu. Odprężenie. No cóż…
– A po co Pan robi? – wraca nadzieja. Kark znowu sztywnieje. Wyjaśnienia, że dla siebie, że dla sztuki…. słowa płyną potokiem… wprawiony kurcze jestem. Gładkie słowa zalewają prawie niedopalony pet wciskany przez kobietę w zapapraną deszczem i żarem popielniczkę.
– Ale ja nieładnie wyglądam… – jest moja pomyślałem. Kobieta zawsze jest kobietą, nawet babcia.
Już czułem to zdjęcie. Już prawie widziałem ten kadr, efekt na Fuji. I wtedy stała się rzecz dziwna. Już przekonana kobieta zrezygnowała…
Dlaczego?
Czy zadałem złe pytanie?
Przecież wytoczyłem cały arsenał zdobytych doświadczeń i socjotechnik.
Takie zdjęcie!
Cóż… w domu otworzyłem album niezrobionych zdjęć i wsunąłem po cichu nienaświetloną szitkę tuż obok wszystkich pozostałych.
Coraz grubszy ten album…
Ten sam dylemat zawsze mam, i potem często żałuje. A może po prostu na początku zrobić szerokim kątem a potem podejść i pytać o portret?:)
“Ale ja nieładnie wyglądam..” -taak..kokieteria w czystej postaci..a stąd niedaleka droga do zaplątania się w sidła Twojej manipulacji. Lecz jako kobieta
(niedoceniłeś jej!) oczekiwała czegoś w zamian za szczere spojrzenie w obiektyw: 1) wyrazów uznania dla jej naturalności (tu:wyjątkowości i piękna)LUB 2)…papierosa,najlepiej tzw. damskiego, typu Voque
Poczułaby się kobietą. Ty byłbyś zdobywcą, na swój sposób. Zdobyczą: portret :)) Ach “niedoświadczony” fotograf z Ciebie ;)
Ładnie to opowiedziałeś. Jeśli za każdym niezrobionym zdjęciem pojawiałaby się taka zgrabna historyjka to ja to kupuję:)
Na przyszłość bądź bardziej przezorny i noś ze sobą mały obrazek:P albo sobie kup Mamiyę 7, do kieszeni płaszcza się mieści, wiem bo sprawdzałem:)
@Anonimowy – po raz kolejny błagam o podpisywanie się, przecież to nie problem podać imię.. nie usunę wpisu, ale proszę o tym pamiętać.
@karmazyniello – wiem, wiem… teoretycznie każdy fotograf powinien posiadać jakiś backup, ale wiesz… jest coś w tym masochistycznego, że ja mam tylko jeden aparat, bo adrenalina jest nieporównywalna keidy wiem, ze jak nie zrobie tym, to nie zrobie żadnym… :)
“Czerwień ust obija się od bieli twarzy i czarnego palta jak krew spływająca ze ściśniętego fragmentu bibułki z tytoniem.” fragment oskarowego scenariusza. Perełeczka.
Ja uważam, że lepiej najpierw zrobić zdjęcie, gdy kobieta siedzi naturalnie, nie przejmując się pozowaniem, a dopiero później porozmawiać. Przecież nie mam zamiaru sprzedawać tych zdjęć, więc sporo mogę popsuć pytaniem, a niewiele zyskać.
Oj nie @void. Tak nie wolno. Burzysz tym całą mą koncepcję szacunku dla ludzi na ulicy. Ja bym chciał aby jednak ktoś robiąc mi portret (ja jako temat główny) zapytał jednak czy może i czy nie ma nic na przeciw.
Taką wyznaje wiarę w portret uliczny i tego nie zmieniam. Nie robię zdjęć z ukrycia, nie jestem paparazzi.
Ale rzecz ważniejsza – ja łaknę kontaktu z ludźmi. To najważniejsze w tej całej zabawie!
Ja chce z nimi rozmawiać przed zrobieniem zdjęcia, w trakcie i często gadam z nimi po kilku dniach oddając odbitkę.
Spróbuj…
Wolno tak.
Ja mam właśnie dla nich szacunek i właśnie dlatego staram się przedstawić ich jak najlepiej – gdy “spinają się” do zdjęcia to już nie jest to samo. Przecież zdają sobie sprawę, że są w miejscu publicznym, gdzie wszyscy wokół ich widzą. Nie robię im zdjęć w kompromitującym momencie – wtedy faktycznie warto by zmienić kolejność działania.
Jak najbardziej możesz mieć inne zdanie.
Widzę, że się nie zrozumieliśmy. Też się nie kryję ani trochę (z moją 50mm).
Jeśli nie wydają się bardzo zajęci to potem do nich podchodzę porozmawiać.
Ależ Void – moi się rozluźniają wybitnie po półgodzinnej rozmowie…:)
Nie chodzi o kompromitujący moment. Poruszamy się na innym poziomie nadal.
Ja z zasady nie robię zdjęć portretowych (to ważne) na ulicy z zaskoczenia lub bez wiedzy modela.
Ja piszę o zdjęciach, w których mam złapać to coś w modelu. Wcale nie jego “niespiętość” tym, że nie widzi fotografa. On ma mi popatrzeć w szkło właśnie z całym tym bagażem swojego JA :)
Ależ ideologia.. :)
@iczek
Jak juz, to nie jestes paparazzo. A masz taki ladny prasowy aparat :-)
@void
Dluga to zadne miejsce publiczne. To miejsce wrecz apubliczne – tam kazdy czuje sie jak anonimowy turysta. Tam nawet Graflex na statywie nie jest wielka sensacja.
Ja natomiast, nie dalej jak wczoraj zaczalem moj kolejny projekt, a nawet, by nie bac sie tego slowa, cykl :-P Postanowilem fotografowac ludzi w promieniu 500 metrow od mojego mieszkania. Czy wy zdajecie sobie sprawe jak wyglada facet rozstawiajacy statyw do portretu ulicznego na ulicy Pilotow w Gdansku? A jak wyglda portretowany? Opor jest straszny – zreszta nie dziwie sie tym ludziom. Taka systuacja w tym miejscu jest poza jakimkolwiek doswiadczeniem – ja tez bym sie bal.
Jarek, fajny temat poruszyłeś… ja na swoim osiedlu (4 bloki małe) nie jestem w stanie zrobić zdjęcia gościom przy parkingu, bo się wstydzę :)
Coś niesamowitego…
A fajne chodzą obiekty….
I chwała Ci Piotrze za to, że nie zachowałeś się jak typowy paparazzi!
Prosze was. Paparazzi to liczna mnoga. Iczek nie zachowal sie jak typowy paparazzo.
Jak to miło, że chociaż jedna osoba tutaj zna perfekcyjnie tak popularny przecież na świecie język włoski ;-)
Dobry wpis. Dzięki.