fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Prawdziwa cnota…


… i sami wiecie co dalej.

Krytyka w sztuce i między innymi w fotografii schodzi na psy.

A dokładnie, na psy schodzi to, że ludzie nie umieją ani przyjmować krytyki, ani jej prawić. To dziwne w sumie, bo już starożytni Grecy uczyli się krytykować. Nazywało się to inaczej wówczas (warto poszperać w Google), ale zamiar był ten sam: w umiejętny i inteligentny sposób (czyli nie wprost) wyrazić swoją opinie o idei, która stawała na panelu pośród zebranych.

Teraz ani jedno, ani drugie – czyli celna i cięta riposta – to już rzadkość. Jakże boleje nad tym. Oto bowiem większość dyskusji zaczyna się o kończy w jednym i tym samym miejscu – mianowicie ludzie nie potrafią się słuchać, a w internecie nie potrafią czytać. Nie dość tego, wszyscy chcą być tylko gładzeni po głowie. Czym dłużej są, tym bardziej przyzwyczajają się do tego i trudno im przyjąć nawet sugestię, że nie są boscy. A jak już ktoś coś napiszę nie tak, to nie umieją zmyślnie wejść w dyskusję. Wytaczają działa, które mają się nijak do całości sprawy.

Coraz częściej ręce mi opadają kiedy na jedno napisane zdanie, ktoś obrzuca mnie inwektywami tylko dlatego, ze w jego głowie zrodziło się jakieś wyobrażenie tego, co niby ja napisałem (choć tego nie napisałem). Więc szybko żegnam takie grono. Problemem jest to, że coraz mniej jest miejsc poświęconych fotografii gdzie ludzie nie obrażają się na oponentów i grecka sztuka retoryki jest podtrzymywana.

Proszę Was Czytelnicy tego bloga – hołubmy te wiedzę. Hołubmy też zasadę prawa do odrębnego zdania co do naszych fotografii u innych.

Mało tu o fotografii, ale tak jakoś wyszło. Na koniec za to będzie zdjęcie :)

Gdańsk, Główne Miasto
czerwiec 2008

13 komentarzy

  • Duzo w tym racji. Przede wszystkim ludzie przenosza krytyke wlasnych prac na ocene wlasnej osoby. Przeciez jesli komus nie podobaja sie moje zdjecia nie znaczy to, ze ma do mnie jakas calosciowa awersje. Podobnie, rzadko zdarza sie, ze ktos nie lubi czlowieka a przepada za jego tworczoscia. Trudno walczyc z emocjami.
    Jakkowiek – zawsze wolalem sensowne, krytyczne uwagi niz jednowyrazowe glaskanie po glowce. Tak wiec nie marudz alkos – cieszylbym sie gdyby iczek walnal mi takie opracowanie.

  • Jesień już i widać to wszędzie niestety, forumy, blogi i inne wordpressy pełne są wycieczek osobistych i urażonych ambicji, a tu przecież o zdjęcia chodzi.

  • A tacy np. lekarze to “kryją” jeden drugiego jak tylko mogą… ;-).
    Ciekaw jestem jak takie dialogi byłyby prowadzone twarzą w twarz. Ach, ten internet… ;-)

  • Robert> nie zgodzę się, są ludzie których nie znoszę, a ich fotografia więcej nawet niż mnie pociąga, jest mi bliska. i odwrotnie, są ludzie mi bliscy, których fotografia mnie nie tyle nawet nie rusza co niechętnie ją oglądam.

    W kwestii krytyki, satysfakcja z pracy po części ma związek z jej odbiorem. na to nakłada się czasem frustracja nie związana z fotografią wcale, czy chybotliwość świeżo uzyskanej pewności siebie. Niewiele osób krytykowanych to dojrzali artyści, a niedojrzałość zamiast w treści swoich prac szuka potwierdzenia w poklasku. niełatwo nabrać dystansu do własnych wypocin. na szczęście z czasem świadomość rośnie, a z nią wewnętrzny spokój i chęć rozwoju ponad to co się sobą reprezentuje w danej chwili.

  • Iczek, kto Ci słonko wmówił że jesteś inteligentny? Przecież Ty jesteś nad wyraz przeintelektualizowany, ot co i to wszystko!

  • A moja żona mówiła mi, ze mnie kocha za inteligencje….
    Cholera – okłamała mnie!

  • Rosomak, masz rację…
    Jestem ciekaw czy jest gdzieś w sieci taki opis całego procesu dojrzewania fotograficznego i jego wskaźniki…
    Z uwzględnieniem zmian zachodzących w samym fotografie, w jego sprzęcie, rozmiarach klatki itd. Może znacie coś takiego? ;-)

  • To już nawet nie chodzi o kwestie dojrzałości fotograficznej, a kwestie dojrzałości w ogóle i istnienia w sieci… całego tego web2.0 i całkowitej przypadkowości ludzi, którzy zdjęcia komentują. A jak facet robiący widoczki zabiera się za komentowanie portretów to nic dziwnego, że wychodzi z tego kaszana i dyskusja kończy się na wyzywaniu od nazistów…
    Całkowicie zgadzam się z Rosomakiem, dodam jeszcze że niewiele osób komentujących to dojrzali artyści, a jak już się wypowiedzą to i tak zostają zwykle stratowani przez stado baranów. Dobrą okolicznością do rozmowy o swojej i cudzej fotografii jest prezentacja odbitek i oglądanie albumów. Sieć to szambo gdzie komentarze ograniczają się do “fajne!!”, “cudne!!”, albo “trochę więcej z lewej”….

fotopropaganda blog o dobrej fotografii