Jakże pogardzana kategoria wśród tzw. ambitnych fotografów robiących na srebrze :) Czyli takich, co to na 90% wiedzę kim był Steichen i Erwitt…
Niemniej okazuje się, że są tacy, którzy potrafią zrobić zdjęcie w swoim bliskim: psom, kotom, rybkom, a nawet szczurom. Szczytem natomiast zdolności są dla mnie koledzy, którzy potrafią sfotografować własne dziecko, mamę, teściową, a wybrańcy potrafią uwiecznić własną żonę!
Zazdroszczę! Bez ironii i bez megalomanii. Po prostu zazdroszczę, aż mi kichy grają, bo ja … NIE UMIEM!
Staram się. Wysilam. Planuje i układam całe wycieczki: nad morze, w las, do parku. Wszystko po to, by zrobić choć jedno zdjęcie rodzinne, które bez żenady pokaże sam sobie. I nie udaje mi się….
Naświetliłem w życiu więcej filmów niż jestem w stanie sobie przypomnieć. Wywołałem tyle filmów, że Krokus się przetarł, a i tak nie potrafię sprawić radości własnej żonie i dziecku.
Dlaczego taki Gąsiorowski lub Chudy potrafią!? Czy oni są z innej gliny niż ja? Czy maja jakiś magiczny sekret, dzięki któremu te same ładunki srebrowe inaczej rejestrują padające na nie światło? Ki czort powoduje, że ich zdjęcia aż proszą się by załadować je w ramki i w formacie 50×50 wywalić na każda ścianę w domu. Aż do zapełnienia wszystkich pokoi. A potem w łazience.
No ki czort!?
Wiem odpowiedzą “życzliwi”: “Talent kolego, talent!”
A może to po prostu jakaś wewnętrzna blokada? Bo własna rodzina, bo żona, bo to nie modelka, bo dziecko własne…?
Nie wiem i wiem, że się nie dowiem… nie umiem i już :(
Dobra, dobra, nie mów że nie wiesz.
Te najbliższe osoby się najgorzej fotografuje z jednego prostego powodu – zawsze wydają nam się wspaniałe. Czy poza zła, czy dobra – wspaniałe. Światło złe, światło nijakie – nadal wspaniałe.
A przy obcych – wymagamy i kadru, i światła, i należytej głębi ostrości, i tak dalej, i tak dalej. Dopiero jak wszystko gra robimy zdjęcie.
Difolt. ;)
Kurcze, wstyd sie przyznać, ale ja mam jakoś odwrotnie :) dla mnie są juz one jakoś opatrzone, ze szukam sam jakiejś ich innej strony. Jakies zboczenie, moze nienormalny jestem…. Chyba tak – nienormalny :(
Dziwne.
Dzieci są cudownie naturalne,bezwiednie pozują.Dopóki nie zaczynaja odczuwać wstydu, potem bywają sztuczne.
A fotografowanie żony. Jeśli nie widzi sie poza nią świata, jeśli po 5, 10, 20 latach ciągle świruje się na jej punkcie, to ona zawsze jest piękna. Rano, bez makijażu, zła, smutna, zapłakana, potargana. Jakakolwiek.Kazda nowa zmarszczka jest fascynująca.
Jej cudownosc jest bezapalacyjna. to jednak nie ma moim zdaniem nic wspolnego z pojmowaniem bliskich jakos osob bardziej lub mniej kochanych. Tu chodzi o jakis apsekt “znajomosci” ich cial, mimiki, itd… Zawsze mi brakuje w fotografii odkrycia tego czegos w nich. I naprawde nie chodzi o to, ze ktos z biegiem czasu przestaje byc cudowny. A zmarszczki i naturalnosc zawsze góra wiec nawet o stylizacjach nie chce slysze :)
Może zbyt krytyczny jesteś do tych zdjęć właśnie dlatego, że dobrze znasz te osoby. Może dlatego, że znasz je na pamięć, to te sole srebra wydają Ci się powszechne, a my byśmy się zachwicili. Może też jesteś zaborczy i podświadomie nie chcesz dzielić się ich obrazem ani z internetowym motłochem, ani z czyimikolwiek oczami, więc te zdjęcia wywołują u Ciebie niepokój.
Tak sobie gdybam.
Pozdrowienia
Elwood
najgorsze jest to, ze jakbys sie nie nagimnastykowal to zawsze moze pasc zarzut, ze tamtej Mariolce to ladne zdjecie zrobiles a mnie jak zwykle :)
Witaj kuzynie, a właściwie wujku. Ładne zdjęcie cioci.
Pozdrowienia serdeczne
Agnieszka- prawnuczka Maksa i Klarki