Czy zastanawialiście się kiedyś jak bardzo Waszą fotografię warunkuje sprzęt?
Są miliony artykułów i opinii na temat ‘cyfryzacji’ fotografii i jej wpływu na upowszechnienie fotografii jako medium w XXI wieku. Są setki analiz, co komu i w jakiej jakości jest potrzebne do robienia zdjęć. Są wreszcie automaty na stronach WWW, gdzie możemy wybrać dla siebie aparat podając jedynie rozmiar kołnierzyka i drugie imię matki lub jej nazwisko panieńskie.
A ja chciałbym podziękować w tym miejscu opatrzności (lub innemu medium poza realnemu), dzięki któremu urodziłem sie w “czasach PRL” (lata ’70), i dzięki której to okoliczności losowej dane mi było przejść całą drogę rozwoju fotografa.
Ujmując temat w telegraficznym skrócie (czyli: “MTV Clip Style”) droga owa wyglądała tak:
DRUH (taty) >> Smiena (brata) >> Zenit (wujka marynarza) >> Canon 50E (pierwszy zakup AF, giełda Stodoła) >> Nikon F90x (pierwszy Nikon, Stodoła) >> Contax RX >> Nikon FM2 (klasyk) >> Nikon F4 (zwięczenie marzeń, Stodoła) >> Bessa R (pierwszy dalmierz) >> Leica M6 TTL (orgazm sprzętowy) >> Hasselblad 500C (drugi w życiu średniak po Druh) >> EOS 10D (pierwsza cyfra) >> EOS 1dMkII (pierwszy profi cyfra) >> Nikon D2H >> Mamiya 6 (pierwszy średni dalmierz) >> Rollei 6008i
Być może pominąłem jakieś epizody w stylu Nikon F801, ale tak by to wyglądało.
I jaki z tego morał?
Ano taki, że wpisuje sie (w mojej subiektywnej ocenie) w pewien standard rozwoju fotograficznego, jako osoby. Nazwijmy ten rodzaj osoby: “fotograf wtórnie poszukujący”.
Wielu z moich przyjaciół przeszło dokładnie te samą drogę. Od nauki o dwóch podstawowych zależnościach w fotografii: świetle i czasie (okazuje się , że dzisiejsi adepci fotografii nie rozumieją jak działa ta zależność) do zachłyśnięcia się szybkim i łatwym światem cyfry i nazad – do cenienie każdej klatki i do szanowania czasu, który ustawiam w aparacie, i który pożytkuje na twórczość.
Ta droga zazwyczaj prowadzi nas w efekcie ku średniemu i wielkiemu formatowi. W poszukiwaniu jakości i sterylności. W poszukiwaniu szacunku. Tak, to chyba dobre słowo. Szacunku dla kadru, motywu, obiektu, modela… dla samego siebie.
Są wśród Was tacy, którzy przechodzą też taką drogę? A może gdzieś sie zatrzymaliście? Dlaczego? Z powodów ekonomicznych? Te są zawsze mi powtarzane przez kolegów, którzy nie rozumieją, jak mogąc mieć za darmo tysiąc zdjęć na jednej karcie CF, ja wybieram film na 12 klatek za 25zł rolka. Plus wołanie po 17zł rolka. Plus skanowanie po 8zł klatka.
No cóż, jestem jak widać po Klasycznej Stronie Mocy…
Fajny post ;)
Ciężko rzeczywiście wytłumaczyć komuś, kto używa tylko cyfry, wytłumaczyć, czemu właściwie się używa analoga, nawet używając rzekomo całkiem dobrych argumentów.
Dlatego też ja już nie tłumaczę tego ludziom, którzy mi mówią, że canonet ql17 to staroć, że ich cyfra i seryjne klatki na ulicy się lepiej sprawdzą.
A ja i tak wiem swoje – czyli, że zazwyczaj i tak nie mam możliwości powtórzenia ujęcia, że i tak robię z tego powodu mało zdjęć, że cyfry mają zazwyczaj zbyt pochrzaniony interface i zmiana pieprzonego czasu niekiedy wymaga dobrych kilku sekund (chyba, że to leica m8, ale to jest aparat jak dla mnie o wiele za drogi ;), a w canonecie to jest obrót pierścieniem czasu, co zajmuje sekundę.
A jak wreszcie mi zapłacą za projekty, to pomyślę o konice hexar af :)
A tu felieton o tym dlaczego klasyczna strona mocy rządzi:
http://fotopolis.pl/index.php?n=5175
Oczywiście mówię o małych cyfrach, bo w jakimś Canonie 5D to dostęp do zmiany parametrów jest zapewne lepiej rozwiązany, ale canoneta (czy tym bardziej olympusa xa) mam zawsze ze sobą, a noszenie jakiegoś bydlaka, co mi jeszcze lustrem klapie to nie dla mnie ;)
A co do PRL’u – powinna Ci się spodobać książka “Fotograf”, którą na blogu opisałem ;)
Widziałem Twój wpis, chce ją kupić :) Dzieki za link do felietonu “Tkaczyka”
IMHO powrót do kliszy (lub zostanie przy niej) może wynikać jeszcze z niechęci do ekranu komputera. Naprawdę wolę posiedzieć godzinę nad odbitką w ciemni niż przed monitorem. Lubię niepowtarzalność, każde maskowanie jest trochę inne :)
Pozdrawiam!
A ja mam troche inaczej – cyfre cenie za to ze mam od razu wyniki, natomiast sterowanie wolalbym klasyczne – pokretlo czasow i pierscien przyslon. I oczywiscie fullframe bo ja lubie gdy 50mm to 50mm, zreszta to moja ulubiona ogniskowa. Wiec pewnie kiedys skonczy sie na Leice M-ilestam, cyfrowej z ob 50mm. I tylko z tym :)
Co wiecej – ja zaczynalem od Ami, potem Smena, Practica, Eos Elan, Contax G1 (kocham go – niestety musialem sprzedac), 350d i jakies cyfrowe kompakty (no mi sie czesto sprzet do sakw na moto nie miesci) – i musze przyznac ze im mialem lepszy sprzet tym gorsze zdjecia robilem. Oprocz G1 – widocznie uzywanie dalmierza skutecznie wzmacnia moj zmysl artystyczny. :)
Pozdrawiam
@riccardo: z tym dalmierzem to masz racje. Moje dlamierze jakos tak dziwnie dzialaly na zmysly wyższe :)
Moja droga ku fotografii anologowej troche byla inna. Moze dlatego ze dopiero niedawno fotografia mnie wciagnela na dobre. Najpierw byly cyfrowe kompakty, a dopiero po nich Zenit (ktory 10 lat przelezal zapomniany w szafie), Start (pierwszy sredni), Pentacon Six (kolejny sredni).
A dzis wypatrzylam cos co mnie zaintrygowalo i bede sobie teraz o tym marzyc – Zaiss Ikon :)
pade
Piotrus, przede wszystkim pozdrawiam, co do Twojego rozbicia cenowego, hmm, poczytaj tu: http://www.kenrockwell.com/tech/free-digital-camera.htm
podpowiem:
[…]
Here’s the breakout: a 24 exposure roll of excellent Fuji 400 film sells, with a coupon, for a dollar a roll in six-packs. No coupon? Then it’s a whopping $1.33.
The processing is $1.59, the prints are 15¢ each and the CD with the scans is $2.99, or a total of $8.18. Costco has a coupon for $1.50 running through most of September, so that means the complete cost for processing, printing and scanning is just $6.68. Add the cost of film and you’re into it for only $7.68, or 32¢ a print, including film, processing, printing and scanning. I usually get 25 frames, which at only an extra 15¢ a print lowers the average cost to 31¢ a print. If I was a big spender and shot rolls of 36, it would be even less.
[…]
a artykul ma znamienny tytul:
Free Full-Frame Digital SLR!
podoba mi sie, wlasnie sie przymierzam do starego EOS’a 1
napisz cos kiedys…
MS
kawa… tak to esencja myślenia /Liść
ano, piknie piszesz o swej drodze… o sterylnosci fotografi wiekszej niz 35mm.. mam podobne odczucia o podobna droga za mna .a le o tym kiedys..
ave cezar, ajsikel
o tutaj miałem to napisać….
tak się śmiesznie składa iż sam dziś opisałem w poście na swoim blogu moją przygodę z poszukiwaniem właściwego sprzętu, który wyraziłby to co chcę przekazać w taki sposób jaki chcę to zrobić…