Najpierw były ogłoszenia o pokazach fotografii wielkoformatowej. Czyli co to za cuda, jak się to je. Myślę, że bardziej jako ciekawostka traktowane niż prawdziwe zainteresowanie techniką. Potem pojawiły się już warsztaty dla użytkowników wielkiego formatu, a więc krok dalej. Jednocześnie ukazało się kilka wystaw, których cechą był fakt wykonania zdjęć w technice analogowej (nazwijmy ogólnie tak fotografowanie na błonach). Równolegle wiele konkursów nadal przyjmuje zdjęcia jedynie w formie odbitek lub wydruków i nie dopuszcza się plików elektronicznych.
A dzisiaj przeczytałem, że Muzeum Powstania Warszawskiego organizuje konkurs fotograficzny i warunkiem jest zrobienie zdjęć na błonie!
Proszę Państwa, czy to nie jest znamienne?
Wczoraj byłem na pogadance Tadeusza Rolke. Piszę pogadance, bo trudno nazwać to wykładem, trudno spotkaniem i trudno nazwać to jakoś w ogóle, bo ja musiałem wyjść po 2,5 godzinie, a spotkanie trwało ponoć dalej. Podziwiam kondycję prelegenta, a że same zdjęcia nie leżą w mojej orbicie uwielbienia fotograficznego więc nie doczekałem się dyskusji, na która tak liczyłem. Ale jedna rzecz warta jest podkreślenia – sala była pełna. Ludzie lgną do nazwiska, do zdjęć z tamtego okresu, do człowieka, który niewątpliwie posiada bogatą historię w sobie i w swoich zdjęciach. Lgną do tego typu fotografii, tej namacalnej… i do namacalnych ludzi. To ważne.
Mam oto wrażenie, że koło historii fotografii zaczyna robić pełen obrót. A może kończy już pełen obrót po prostu? Tak jak moda przewija się przez witryny sklepowe z regularnością przypływów i faz księżyca, tak fotografia chyba jednak przestała rozwijać się liniowo – cyfra i nic więcej.
Odkrywam pomału, że poza grupkami zapaleńców skrzykujących się na blogach, forach – w realu ludzie też “dojrzewają” do tego, że fotografia jednak zależy od nośnika jakim została wykonana. I nie jest ważne czym to uargumentujemy: duszą, ziarnem, misją, tajemnicą, halogenkami srebra, fotonami…. ważne jest, że analog gada do ludzi. Oponenci i liberałowie sprzętowi zaraz powiedzą, że to wszystko bzdety powtarzane jak mantra, że liczy się obraz jako wynik, a nie czym wykonany… a jednak.
Dlaczego więc ludzie garną się do analoga? Dlaczego (i tutaj nie zaprzeczycie) w umysłach odbiorców często rodzi się równanie: analog=art lub analog=lepiej. Bo nie oszukujmy się moi drodzy… tak jest.
Nie zwracacie niby uwagi na to jak zrobiono zdjęcie, które się Wam podoba? Nie kiwacie z szacunkiem głową przed klatką 8×10 cala lub odbitką 100×70 na barycie? No..?
Nie oszukujmy się – każdego z nas to bierze. Każdego, kto choć trochę świadomy jest fotografii jako zjawiska artystycznego. To tak trochę jak bierze nas widok Leica M6… jednych z powodu wyłącznie gadźeciarskiego pożądania, innych z powodu logo, a jeszcze inni widzą w tym narzędzie “prawdziwej fotografii”. Ale wszystkich bierze.
Nagle okazuje się, że zrobienie czegoś na analogu to jest prawdziwe wyzwanie.
Że już samo użycie narzędzia analogowego jest wartością dodaną końcowego dzieła. Mi w to graj! I tak też widocznie pojmowana jest analogowa fotografia, skoro organizuje się konkursy na analogu..:)! Vivat!
Fotografia analogowa to dla wielu kolejny krok wtajemniczenia. Sztuka Panie przez duże „szy”. Pamiętam, jak lat temu kilka, nagle posiadanie lustrzanki cyfrowej zakwalifikowało wielu do bycia pro. Dziś jest to analog. Dobrze jest na blogu napisać , że robi się też analogiem. Niech znajomi wiedzą! A jeszcze jeśli jest to średni format, podwójnie świadczy o wrażliwości fotografa. Warto też opatrzyć tych kilka artystycznie analogowych ujęć, wirujących wśród zmasakrowanych w PS-ie, wyblurowanych twarzy, czy upodobnionych na wzór obozowych, czarnobiałych portretów członków rodziny komentarzem, mówiącym o plastyce i przejściach tonalnych i fakcie, że autor o nich słyszał i jest ich świadom. Jakież było moje zdziwienie, kiedy serialowa Majka, w opuszczonym pomieszczeniu (poddaszu jakimś?) wychwalała wyższość analoga. Słysząc to kątem ucha, z zaciekawieniem podniosłem wzrok znad gazety. Toż to TVN! Czyżby Sony wypuściło coś analogowego? A tu kiev jakiś czy inny psix. Znak czasów, nowa moda :) Ale koło kręci się nadal. Co przyniesie zobaczymy.
Nie kiwacie z szacunkiem głową przed klatką 8×10 cala(…)?
Nie.
:)
;)
sam widziałem więc nie kombinuj :)
czyli wszystko po staremu ;) Pozdrawiam analogowo przy pomocy techniki cyfrowej
I o co to bicie piany i onanizowanie sie?
Jedni podniecaja sie nowymi matrycami i szklami a inni dziadkowymi rupieciami. Fotografia to koncowy efekt i nie ma znaczenia czy blona czy matryca. Ale zawsze razniej i fajniej byc w opozycji i podazac swoja jedyna sluszna sciezka… A stare powiedzenie, ze zlej baletnicy… to jakos tak do tego tematu tez pasuje…
Mimo wszystko milego dnia zycze :)