W dobie, gdy wszystko wokół nas jest kolorowe, plastikowe i kompletnie pozbawione własnego charakteru (pozostając kopią tego, co już widzieliśmy gdzieś), z tym większym zdziwieniem wyciągnąłem ze skrzynki na listy (!) Gazetę Fotograficzną.
Szary gazetowy papier. Ten znany z pociągu, którym dojeżdżałem 20 lat temu na uczelnie, z efektem farby drukarskiej pozostającej na opuszkach placów. Na szarym papierze, czarne litery i czarne zdjęcia. Czarno-białe. Do tego tekst. Dużo tekstu. W rzeczywistości tekstu wcale nie jest dużo, ale przy obecnym standardzie tego, co człowiek jest w stanie przeczytać, to nawet dwa akapity stają się przygniatającą dla wielu ilością tekstu :)
Zacząłem czytać i na początku pomijałem zdjęcia. Są one bowiem jedynie formą ilustracji. Nie są opisywane, podpisywane. Nie są więc stricte reporterskim przekazem, który musi zawierać bogate opisy sytuacji i wyjaśniać czytelnikowi, że to, co widzi, to jest to co ma widzieć.
Tutaj jest inaczej. Lepiej dla mnie. Zdjęcia pełnią rolę uzupełnienia. Bliżej temu do eseju niż do prasowej fotografii. I dobrze, bo materiał jest dość ambitny. Może przydałoby się, by dopisać wiele rzeczy, by poszerzyć przekaz, ale zakładam, że jest to dopiero początek tego wydawnictwa.
Za całą tą klasyczną imprezą wydawniczą stoi Stowarzyszenie-Fotograficzne .org Katowice. Jak czytam na stronach, ludzie z misją i z pasją. I fajnie. W ramach swojej działalności prowadzą wiele różnych przedsięwzięć i to mi imponuje. Oczywiście nie było możliwe by gazetę wydać jedynie w formie papierowej, dlatego przedsmak możecie zobaczyć online pod adresem: gazeta-fotograficzna.org
Nie doznacie pobrudzenia palców i zapachu papieru gazetowego, ale zawsze coś :) Trzymam kciuki za chłopaków i całą ekipę. Mam nadzieję, że dacie radę!
Oj doznasz pobrudzenia palców, muszę Ci tylko dosłać kolejny numer :)
Nooo czekam! :)
Również trzymam kciuki! Może jadnak na przyszłość warto zastanowić się nad sensem takich zdań: “Obraz jest dla nas odnośnikiem estetycznym, kreatywnym oraz – co gorsza – merytorycznym dla wykonywanego przez nas Obrazu. Staje się dla nas Prawdą”? Niejasne jest też dla mnie pisanie rzeczowników, takich jak: “obraz”, “prawda”, “życie” czy “śmierć” wielkimi literami.
Odpowiadając Mateuszowi:
Sens cytowanego zdania został GRUNTOWNIE przemyślany. Lektura Beaudrillarda wiele tu wyjaśnia.
Zaś co do wielkich liter… Rezygnacja z nich spowodowałaby konieczność “rozbica” tekstu na wiele
zdań dodatkowych i wyjaśniających. Obawiam się, że stałby się on wtedy ociężały i niestrawny.
Przyjmując taką formę w założeniu tekst ten odwołuje sie bardziej do intuicji, czy wrażliwości
czytającego.
pozdrowienia świętalne :)
artur
PS
Oczywiście zdaje sobie sprawę z ryzyka nadużywania tych Wielkich Liter ;)) Cóż albo rybka albo akwarium
Odpowiadając Arturowi:
dziękuję za odpowiedź. Zasadniczo “Baudrillard” a nie “Beaudrillard” (Piękny Drillard?) ;) A może to Baudelaire będzie tu dobrym/lepszym tropem?
Ale co istotniejsze – pozwolę się kategorycznie nie zgodzić i jeśli trzymamy się metafor, to może w formie parafrazy ujmę to następująco: akwarium jest nieszczelne, a po-mo rybka nie bawi jak kiedyś.
Intuicyjnie rozumiem (choć raczej nie podzielam tego ujęcia) stopniowanie “prawdy” i “Prawdy” w duchu medialnie zapośredniczonej rzeczywistości. Mimo tego, przywoływane niczym alegorie “Życie” i “Śmierć” nie znajdują w moim odczuciu uzasadnienia.
Niezależnie od powyższego szczerze życzę powodzenia, wytrwałości i sukcesów! :) Powrót drukowanych pism o fotografii to świetny znak!
Serdecznie pozdrawiam,
MP
Znowu odpowiadając Mateuszowi :))
No zdecydowanie Baudrillard, zdecydowanie. Za literówkę głowę posypuje popiołem.
Zaś co do Życia i Śmierci… Może rzeczywiście trzeba było poszukać w trzewiach
szarej istoty innej dychotomii, która by sprytnie nasz biegunowy los obejmowała…
Jam nie znalazł :)
A może, rzeczywiście wielkie litery w tym tekście i w tym zdaniu niepotrzebne?
Nie wiem.
Tak czy siak nowy numer już gotowy, grubszy troszkę bardziej kolorowy :)
pozdrowienia
AR
Piękna dyskusja… są nawet słowa, których się nie używa w debacie publicznej, bo zakładamy, że ich ludzie nie zrozumieją! :(
I o to chodzi… fajnie panowie…!