Wszystkie nowinki technologiczne docierają do mnie z dużym opóźnieniem. Sytuacja jest odwrotnie proporcjonalna do mojego wieku, jak zauważam. Im jestem starszy (przeca inaczej być nie może!), tym wolniej przyswajam i tym mniej chce mi się śledzić trendy technologiczne w sferze fotografii. A do chodząca do tego wklejona w mój kod niechęć do cufry lub jak ktoś woli pozytywne przekazy – miłość do analoga sprawiają, że kompletnie nie jestem na czasie.
A czas potrafi w technologii działać cuda. Oto bowiem, zachorowałem na galerie przygotowane na tablet. Choroba wynika z dwóch powodów. Jednym jest samo urządzenie, którego reklamować nie będę, bo to ponoć passe, tylko nadmienię, że ważnym elementem tego akurat modelu tabletu jest matryca, która ponoć (potwierdzam) z byle czego robi świetną fotę, a jej nazwa pochodzi od serii aparatów Kodaka produkowanych od 1934 roku :)
W każdym razie, jak każdy chłopiec się zachłysnąłem zabawką i jąłem (jakże dawno nie używałem tego słowa!) szukać galerii przygotowanych specjalnie na tablet. i Wpadłem.
Wow. Możliwości edycyjne. Intuicja nawigowania oraz po prostu bezmiar możliwych do zadania czytelnikowi (widzowi) form plastycznych czyni z tego medium nową jakość prezentacji fotografii. Coś niebywałego. Nie wspomnę już o całej przestrzeni słowa, którą można w sposób pięknie delikatny wpleść w galerię nie czyniąc zła formie podania samych prac.
Oczywiście, jak przystało na Polaka, najpierw dotarłem do darmowych galerii i tutaj polecam całą kolekcję Wrzesińską, a szczególnie ostatni numer ze zdjęciami Nicolasa Grospierre.
Ci, którzy nie mają tego urządzenia, co ja – polecam filmik, aby choć trochę zobrazować możliwości. Ale pewnie Wy to wszystko wiecie.
iPad – Andrzej Jerzy Lech from 5shots on Vimeo.
Ostatnio dość sporo zamieszania zrobiły materiały przygotowane przez NYT. A dokładniej tzw. poszerzone reportaże foto-video-text, które został opublikowane. Polecam Wam serdecznie przeglądać je na zwykłym PC, bo efekt jest najlepszy używając zwykłej przeglądarki pełnowymiarowej: Snow Fall, A Game of Shark.
Ja widzę w takiej formie wspaniałą przyszłość dla reporterów, którzy zajmują się tematami dłużej niż 15 minut. To jest dla mnie doskonały powrót do zaangażowanych materiałowy, którym musisz jako fotograf poświecić tydzień, dwa. Potrzebna tylko kasa wydawcy i zrozumienie potrzeb odbiorcy, który już ma dość krótkich tekstów na 3 linijki!
Wracając do tabletów. Oczywiście większość materiałów w sieci jest odpłatna. Za materiał Arkadiusza Gola “Coal People – Ludzie z Węgla” trzeba np. zaplacić prawie 6 dolarów amerykańskich. Tak sobie pomyślałem, że chętnie poznam Waszą opinię, jaka jest kwota, którą bylibyście w stanie przeznaczyć na zakup tak poszerzonej publikacji, galerii online w wersji na tablet?
Kliknijcie Wasza granicę,ale uczciwie. To anonimowe badanie. A ja się na końcu Wam przyznam, czy kupiłem Ludzi z Węgla :)
Ja niestety mam tablet dla ubogich i większość takich wydawnictw niestety nie dla, ale skoro kupuję na niego książki za 20 zł, to za album (wolę prostą analogię niż wyrażenie “galeria na tablet”) też chętnie zapłacę, jesli tylko będe miał możliwość.
Tak tez mi sie bardzo podoba taka forma prezentacji zdjec i absolutnie jestem sklonny zaplacic za taki album. Dodam, ze nie moge sie doczekac kiedy beda dostepne elektorniczne wersje klasykow.
Od 3 lat zachwycam się tym, ile takie piździtko może radochy dać przy oglądaniu fotografii i ile możliwości przy ich prezentacji. A galerii na nie przygotowanych w sklepie wiadomej firmy owocowej jest multum, w tym dużo fajnych darmowych. Pamiętam na ten przykłąd (choć nie pamiętam, co to za apka była) taką galerię zdjęć newsowych/reportażowych, w której do zdjęć dodane były informacje techniczne (aparat, obiektyw, czas, przesłona, ISO, jeśli analog, to i film) i kilka słów od autora wyjaśniających skąd mu się taki a nie inny kadr wziął.
A co do cen – no ciut niemożliwe do odpowiedzi to pytanie. Bo czy za 500 zdjęć z Magnum dałbym 8 euro i więcej? Pewnie dużo więcej. A za fajny reportaż z Poznania już pewnie bym tyle nie dał.
Ja zas nie wydalbym ani grosza na taka forme prezentacji zdjec. Wole wydac wiecej i miec to na papierze, wydrukowane tak jak chcial autor, a nie na monitorku, ktory podbija kontrast do granic nieprzyzwoitosci…
Moze nie jestem na czasie, ale dla mnie ekran jest jednym z gwozdzi do trumny fotografii.
Eee… ja też mam tablet, może nie najtańszy, ale też nie najdroższy i nie rozumiem w czym rzecz. Może ktoś mnie oświeci, czy te “specjalnie przygotowane galerie” poza odrobiną interaktywności dają coś więcej niż najzwyczajniejszy, ale dobrze przygotowany pdf?
Dla mnie to taka mp3, czyli próbka oryginału. Powinna być za darmo albo z opcją “donate”, czyli jak mi się spodoba, to zapłacę 2, 5, 50 euro; jak nie, to nic. A jak się zakocham, to kupię papierowy album.
Taka galeria jest o tyle dobra, że można sobie wczesniej obejrzeć prace wielu znanych fotografów, których w necie wisi tylko mała próbka, a których zobaczyć nieskompresowane prace można tylko np. zobaczyć w MoMA, czy w podobnych galeriach. A taka galeria np. z 30 zdjęciami w fajnej rozdziałce pozwoli się ustosunkować i zadecydować, czy warto danego autora album kupić.
Ja mam podobnie jak Miłosz. Wolę papier. Owszem, oglądam też fotografie na ekranie, ale nie lubię tego robić.
Milosz- gdyby nie ekran , Twoich prac nie ujrzeliby pewnie jurorzy hasselblad :)
Gdyby nie ekran, ja nie znalbym Ciebie, a Ty mnie.
Gdyby w koncu nie ekrna, to Twoja tworczosc bylaby niszowa i znalby ja Twoj dzieciak, zona i moze jeszcze 100 osob :)
Nie neguj ekranu, bo on Ci daje chleb :)
A co do galerii itd… Przypominam, ze rozmawiamy tutaj o materialach dokumentalnych, reportazach itd, a nie o wielkiej sztuce, ktorej miejsce jest faktycznie w galeriach.
Te natomiast od kilku lat maja jedna tendencje… Jak przeniesc wszystkie swoje zbiory do…. Internetu. Na ekrany :)
Iczek, z jednej strony racja, z drugiej nonsens.
Gdyby nie bylo internetu, zdjecia na konkursy wysylalibysmy poczta. Przy okazji ograniczyloby to troche liczbe beznadziejnych pstrykow wysylanych na kazdy konkurs.
Gdyby nie bylo netu, to zamiast siedziec na tylku – to zabralbym sie za zrobienie paru wystaw, ktorych normalnie nie robie twierdzac, ze brak srodkow na dobre printy, ze to , ze tamto…
Jak sie domyslam, Ty masz podobnie ;)
No i wreszcie, chodzilibysmy na wszystkie mozliwe wystawy, nie wiedzac za bardzo ktore sa dobre, a ktore nie – bo nie byloby skad sie dowiedziec, chyba ze z prasy codziennej. No ale jako osoby glebiej zainteresowane zapewne bywalibysmy nawet na wernisazach, a moze i nawet to my pisalibysmy te pare slow na temat jakosci wystaw do prasy.
Ta metoda predzej czy pozniej i tak poznalibysmy sie osobiscie :)
A co do plusow tabletow i internetow… hmmm…..
Moze fakt, ze szybciej i wygodniej docieramy do zdjec. Latwiej omijamy to co nas nie interesuje. Choc tu mam watpliwosc, bo nie pamietam jeszcze takiego zalewu bylejakich zdjec, jak ten ktory atakuje mnie obecnie codziennie. A zreszta, czy ten ped, to tempo nam poprawia cokolwiek w zyciu? Ba, ja wrecz mam wrazenie ze sie uwsteczniamy, bo zastepujemy podanie dloni i rozmowe napisaniem odpowiedniego statusu na fejsie.
Oczywiscie nic nie zmienimy w tym wszystkim, trzeba sie dostosowac, ale bede probowac stawiac opor, chocby niewielki ;)
Walcz Miłosz! Talentem! :)
Panowie, od jakiegoś czasu niezmiennie zastanawia mnie pewna rzecz. Jesli wejde na trawnik, gdzie wyprowadza sie psy, to nie moge miec pretensji do swiata o zalew gowna. Jesli wchodzicie na strony www, gdzie nie ma selekcji zdjec (albo ta jest prowadzona kiepsko), to sami jestescie sobie winni. Nikt nie broni Wam chodzic do galerii, a wydaje mi sie, ze mniej niz kiedys ich nie ma. Albumow tez mniej sie nie wydaje, a nawet jesli, to mamy bardzo latwa mozliwosc kupowania ich na calym swiecie przez internet.
W galeriach coraz czesciej odbitki robi sie z plikow cyfrowych, wiec kwestia uznania wyzszosci papieru nad ekranem sprowadza sie tylko i wylacznie do niedoskonalosci wyswietlaczy i psychiki odbiorcy.
Jesli oglada sie zdjecia na ekranie monitora, siedzac w majtkach, majac jednoczesnie wlaczone komunikatory i portale spolecznosciowe, gderajaca zone z dziecmi i sasiada z mlotkiem i wiertarka, to nawet papier tu nie pomoze. Natomiast dobre zdjęcie będzie zawsze dobre, niezależnie od medium, na jakim będziemy je oglądać (choć przyznaję, w niektórych przypadkach czasem forma może mieć znaczenie).
po pierwsze, jak chodzisz po trawniku, to mozesz miec pretensje do wlascicieli psow, ze gowien nie sprzataja.
Po drugie, nie bylbym przekonany, czy w galeriach poziom fotografii jest taki jak byc powinny. Niestety galerie w dzisiejszych czasach to taka sama komercja, jak chocby muzyka pop. Nie pokazuje sie zdjec dlatego ze sa dobre, ale dlatego ze sie je da sprzedac.
No chyba ze mowimy o muzeach. Ale jesli tak dalej pojdzie, to do muzeow nie trafia odpowiednio dobre prace, bo albo nie powstana, albo zostana na poziomie ekranu tabletu. Tak czy siak slabe to wszystko ;)
A moze mam tylko depresje jesienna czy cos w ten desen :D
Ten trawnik to może rzeczywiście niezbyt trafny przykład, wynikły z tego, że kiedyś, kiedy miałem psa, na moim osiedlu była taka niepisana umowa określająca, które trawniki były “przeznaczone” dla psów.
Czy w galeriach poziom jest taki, jaki powinien być? Pewnie nie, jeśli przyjmiemy idealistyczną wersję, że powinny w nich być pokazywane najlepsze z możliwych prace (ale tak to chyba nigdy nie było). Pewnie, chciałbym, żeby tak było, ale w tym przypadku zwycięża we mnie realizm i świadomość, że mój gust nie jest wykładnią.
Co do komercyjności – pewnie masz rację, tam gdzie nadrzędnym celem jest sprzedaż zdjęć, tam rządzi rynek. Na szczęście jest sporo galerii, które nie trudnią się handlem.
Moim zdaniem źródeł dobrych fotografii na pewno nie ma mniej (nawet jeśli nie uznaje się fotografii przedstawianej cyfrowo).
PS: Iczku, mógłbyś zlikwidować captcha obrazkowe? Na tablecie i telefonie nie mogę komentować, bo nie działa mi przeciąganie…