fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Nie lubię słońca

Nie znajdziecie na moich fotografiach słońca. Nie lubię fotografować wschodów i zachodów ze słońcem. To jest dodatkowe utrudnienie, bo dla mnie wyjazd na wschód słońca kończy się dokładnie z pierwszą sekundą gdy tarcza wychyla się zza horyzontu. Wówczas mam już spakowany statyw. Jestem więc na polu grubo przed wschodem słońca i wszystko trwa zaledwie pół godziny, może 45 minut i sprowadza się do walki dwóch temperatur barwowych: zimnej i ciepłej.

Wcale nie mam na myśli cech fizycznych filtrów, które używam, choć faktycznie Lee raczej ocieplają, a Hitech oziębia. Mam na myśli te kilkanaście minut podczas, których długość fali światła osiąga wartości bliższe kolorom łazienek z PRLu, by zaledwie parę minut potem popaść w nieznośny ciepły kolor policzków zarumienionej panny. Być może to wyłączeni kwestia okresu w jakim jestem, bo przecież znane jest pojęcie okresów kolorystycznych w sztuce, jednak zawsze wolałem kolory zimne. Są mi bliższe i jakkolwiek nie zabrzmi to dziwnie, są mi cieplejsze.

Poniższe zdjęcia dzieli dokładnie 10 minut. I jak to bywa w fotografii plenerowej, może to być decydujące 10 minut dla jakości i charakteru zdjęcia. Oczywiście, można ratować się zabawami z suwakami, ale jakoś niespecjalnie jestem biegły w te klocki więc po prostu wolę wstać pół godziny szybciej, by potem nie musieć szukać instrukcji po sieci, jak zmienić dobrze niebo z niebieskiego na czerwone i odwrotnie.

Zimne kolory zawsze budują w kadrze pewną tajemnicę, coś ulotnie skrytego za “już-nie-nocą”, a “jeszcze-nie-dniem”. Dotykają mnie te kolory pastelowego błękitu i turkusu znacznie mocniej niż przesycone ciepłem czerwienie i żółcie. A gdy jeszcze dodatkowo, słońce wepchnie się w kadr natarczywymi 4 działkami przysłony, to już zazwyczaj jestem w drodze do samochodu. Po prostu nie lubię słońca w fotografii. Ktoś powie: bo nie umiesz go sfotografować i pewnie będzie miał rację. Wolę te surowe i ciche przed-dnie. Trwające kilka minut magiczne momenty.

Ale tak naprawdę to chcę napisać chyba coś innego. Chcę napisać, że…

…w fotografii nie liczy się ilość światła w kadrze, ale jego brak.

7 komentarzy

  • Fotografuję już jakiś czas, ale dotąd kompaktami. Dopiero od 3 tygodni jestem posiadaczem “prawdziwego” aparatu (NIKON 7200). Przymierzam się właśnie do fotografii krajobrazowej, wcześniej fotografowałem ptaki (Panasonic FZ200). A zdjęcia takie jak te Twoje dają dodatkowe natchnienie, inspirację. Po prostu są świetne !!!
    Ciekawi mnie jakiego sprzętu użyłeś i jakie są parametry tych zdjęć i czy obrabiasz je w jakiś programach typu lightroom ?
    Pozdrawiam!

  • Dzięki Mariusz. Od dłuższego czasu używam pełnoklatkowych aparatów 5dmkII i teraz 6D. Lightroom oczywiście tak, ale ze względu na słabą znajomość tegoż, używam podstawowych funkcji jak w gimpie :)

  • O szczegóły nie pytam. Odnośnie powyższych zdjęć: osobiście wolę zdjęcie o zimnej tonacji, jest w nim spokój i zapowiedź nadchodzącego dnia.

  • A ja bardzo lubię słońce, jak jest to od razu jestem pozytywnie nastawiony do całego świata :)
    A w fotografii?
    W fotografii bardzo nie lubię się ograniczać. Jak mi słońce pasuje to je lubię, a jak mi nie pasuje to nie lubię.
    Lubię np. ciekawostki architektoniczne, krzywe sklepienia historycznych budowli, architekturę robioną przez szybki w oknach , stylizowane na średniowieczne (niejednorodne, z różnymi wadami, bąbelkami itp). Tu często słońce daje ciekawe efekty, a czasem oczywiście przeszkadza. Jak to w życiu ;)
    W ogóle jestem zwolennikiem wszelkiej różnorodności, różnorodność jest przeciwieństwem monotonii (w fazie ostrej po prostu nudy).
    Ograniczenia zawsze kojarzą mi się z taką historyczną grupą fotograficzną (być może było to w Niemczech, ale głowy nie dam), która zalecała fotografowanie budowli tylko w zimie przy lekko zamglonej pogodzie i tylko centralnie, bo wszelkie kontrasty psują obiektywizm.
    No cóż, nie rozumiem tego, ale rozumiem, że każdy ma prawo do swojego rozumienia.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii