fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Kicz ma to coś

O kiczu napisano już wszystko. Stworzono wiele teorii, przez naprawdę światłe umysły wspieranych, o wspływie kiczu na naszą estetykę wewnętrzną. O jego ważności w rozwoju lub regresie sztuki. Kicz wykorzystano twórczo bardzo dawno temu, a Warhol przekuł jego cechy w najwyższych lotów sztukę. Znaczy, najdroższą :) Koniec wieku XX i początki naszego stulecia to praktycznie jedna wielka apoteoza kiczu. Wszędzie. W sztuce całej, w muzyce, w malarstwie, w polityce, w społeczeństwie. Kicz nie omijał także fotografii. Niestety, wydaje mi się, że zaraz obok muzyki, fotografia to główny nośnik kiczu. Bo łatwa, przyswajalna i nośna ta fotografia dla kiczowatości.

Ale czy to znaczy, że nie możemy fotografować w tej estetyce? No nie! Szczególnie niektóre rodzaje fotografii doskonale nadają się do kiczowatości. Np. moda, czyli całe feszyn-sreszyn. Rewelacyjna pożywka dla kiczowatych roznegliżowanych panienek przytulonych do słupa lub do kawałka materiału zawieszonego koniecznie na ścianie jakieś starej chałupy. Wyższych lotów kicz z tej branży to wszystkie fotu beauty-sruty z tą wodą zamrożoną w migawce, te wymuskane w fotoszopie twarze itd… pełen kicz. A krajobraz… to jest dopiero mekka kiczu. Każda zachodzik, wschodzik, mgiełka, rzepaczek, rzeczka, a na niej kaczuszka… no po prostu raj estetyki kiczu.

A jednak… każdy z nas lub sobie walnąć takie foto, bo czemu nie? Kto zabroni? W dodatku, przy takiej foci, mamy gwarantowane lajki na poziomie +150%. Tak już mamy. Lubimy to, co wydaje się nam, że jest ładne. Zbudowana świadomość poprzez masy, tony, hektolitry kiczowatych zdjęć, zaczyna myśleć dokładnie w ten sam sposób. Stajemy się odbiorcami kiczu. Byłem dzisiaj na wystawie fotografii w 70-rocznicę powstania GTF (Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego). Z tych wszystkich prac wystawionych, utkwiła mi w głowie tylko jedna. Jedna jedyna. Wstyd mi, bom autora nie zapisał i nie zapamiętałem nazwiska, ale przedstawiała ona ośnieżone sosenki na jednym ze szczytów naszych gór. Znacie te kadry na pewno. Wschód słońca, np. na Śnieżce i te pokryte, oblepione śniegiem sosny, kosodrzewiny. Kolorki jak z bajki. Ale to zdjęcie było… czarno-białe, bo wykonana odbitka gdzieś przed 20-30 lat. Ziarno waliło wprost w moje oczy. Piękne, wypłukane ślicznie z celuloidu. I wiecie co… to było o wiele piękniejsze niż te przesycone, przesaturowane i niestety już trochę kiczowate, plastikowe pliki z cyfrówki. Ja wiem, że mnóstwo z nas robi takie zdjęcia, bo to są piękne chwile, piękne widoki, takie słodziutkie. Tylko, co to ma wspólnego z twórczą kreacją i własną interpretacją? Gdzie w takiej fotografii jest miejsce na naszą własną interpretację. Na naszą, cholera jasna, inteligencję wyższą? Sam się często nad tym zastanawiam.

Jestem dokładnie takim samym odbiorcą kiczu i kiczo-twórcą jak wielu z was.

I gdy tak sobie dumam nad kiczem, to wówczas nie pozostaje mi nic innego, jak walnąć sobie kicz. Ot taki na ten przykład:Aż  zęby trzeszczą, co! :) Tak niewiele potrzeba, aby zrobić coś pięknie kiczowatego. Natura podsuwa nam takie smaczki. Potem ubieramy to w opis, mówiący że taka śliczna ta przyroda, a tak naprawdę to my ją stwarzamy często taką cukieraśno-kiczowatą. Po co? Bo tak już mamy. Tkwi w nas ta nutka kiczu jak stalowa linka. Nie do zerwania. I albo zaczniemy ją w sobie tolerować, albo oszalejmy od nadmiaru kombinowania. Dlatego zalecam wypośrodkowanie. Znajdźcie balans w swojej fotografii. Czasami trzeba zrobić kobietę z czerwoną parasolka, stojącą na na pasach, na czerwonym świetle w czasie deszczu (prawda streetowcy!? :)). Jeszcze nikomu nie zaszkodziło trochę kiczu.

8 komentarzy

  • Ręka w lightroomie Ci nie zadrżała :-) Z drugiej strony programy do przerabiania zdjęć dają dzisiaj takie możliwości, że każdy amator może stworzyć takie zdjęcie w pięć minut i nikt mu nie zarzuci, że tak ma nie być (o ile nie przegnie z obróbką). Jestem przekonany, że większość osób, które robi tego typu zdjęcie, np. zachód słońca, nie myśli o tym, żeby dopalić kolory itp. Takie kosmate myśli nadchodzą później właśnie przy obróbce.

  • “Playboy” i jemu podobne! To jest kicz, ten zły! Wywindowano to pornograficzne pismo na salony.

  • @Daniel. Że też Ci te kamienie z playboy’em sie skojarzyły :)

    @Emilia. Mi też w małych dawkach pasuje.

  • Dlaczego Szanowny Kolego piszesz o kiczu w liczbie mnogiej :-) Protestuję. Robimy, ubieramy w opis. My??? Przepraszam bardzo, ale ja nie. Wręcz przeciwnie, czuję coraz większą niechęć do takiej “twórczości”. W żadnych dawkach mi nie pasuje.
    Sądzę, że te wszystkie kiczowate ciągoty biorą się z naszych mediów: telewizji, reklam, kalendarzy. One są wzorcami, tworzą nowe mody, maniery itp.
    Ale nie przesadzajmy, nie wszyscy dają się uwieść. Są tacy, na których działa to zupełnie odwrotnie. Raczej coraz większe rozdrażnienie i szukanie czegoś bardziej subtelnego.
    Piszesz o kiczowatych krajobrazach. To nie w tematach jest kicz, tylko w ludziach. Przyroda nigdy nie jest kiczowata, nawet jak widzimy jakieś niesamowite zjawiska kolorystyczne. Kicz tworzy fotograf np. swoistym kadrowaniem, a potem obróbką komputerową. Człowiek się znieczula na efekty wizualne, traci subtelność, z tym trzeba walczyć. Wiele razy miałem ochotę podkręcić kolory, kontrast itp. I zawsze po powrocie do poprzedniej wersji okazywała się ona lepsza. Najlepsza jest kolorystyka naturalna, kiczem jest wszelkie jej ulepszanie. W kolorystyce naturalnej nie ma nic kiczowatego, bo przyroda nigdy nie jest kiczem. Nigdy.
    Piszesz o “wodzie zamrożonej w migawce”. Szczerze mówiąc nie spotkałem. Natomiast stale stykam się z obowiązującą obecnie manierą rozmywania na mleko każdego strumienia i powiększania do gigantycznych rozmiarów każdego kamienia na pierwszym planie. To jest standard, wzór. Daje to czasem komiczne efekty, bo jak się rozmyje zielonkawą wodę strumienia nad którym rosną drzewa z czerwonymi, jesiennymi liśćmi, to otrzymuje się kolor gnojówki. Nawet zabawne :-)

    /…/ Tylko, co to ma wspólnego z twórczą kreacją i własną interpretacją? Gdzie w takiej fotografii jest miejsce na naszą własną interpretację./…/

    A czy własna interpretacja musi koniecznie coś zniekształcać, zmieniać, upiększać??? Może prawdziwą sztuką jest właśnie pokazanie piękna naturalnego.
    Odszukanie tego piękna, podkreślenie jakimś oryginalnym, niebanalnym kadrem. Natura jest piękna i nigdy się nie znudzi, nudne i kiczowate mogą być tylko różne oklepane sposoby jej pokazywania, różne maniery.

    Podsumowując: inni może tak, może nawet większość (nie wiem – badań takich nie robiono), JA NIE.

  • Znalazłem niedawno taki tekst, jest on dość trudny i długi, ale ciekawy i dużo wyjaśnia:
    http://kis.czasopisma.pan.pl/images/data/kis/wydania/No_1_2013/kultura-2013-0008.pdf
    Mowa jest o różnych interpretacjach kiczu, jego cechach itp. Wymienię tu kilka określeń, które same w sobie też nie są super precyzyjne, ale nieźle chyba opisują istotę zjawiska.
    – Kicz jest sztuką przesady
    – Brak umiaru, naśladownictwo i stereotypizacja
    – Brak subtelności wyrazu – maksymalizm wrażenia piękna, zachwytu, nagromadzenie przeżyć, skrajność doznań, teatralność autoekspresji.

    Czy w świetle tych cech zamieszczone zdjęcie jest kiczem? Nie wiem, rzecz dyskusyjna.
    Kolorystyka po prostu mi się nie podoba (niebo, zielona roślinność).

  • To czy coś jest kiczem, czy nie zależy i od wykonawcy (twórcy), jak i od odbiorcy. Kicz tak samo trudno zdefiniować, jak trudno zdefiniować sztukę, a i kicz też tą sztuką może być. A obrazek wcale nie będzie “lepszy”, czy mniej kiczowaty, jeśli z koloru zrobi się cz-b ;) i pisz to, jako ten, co woli b&w od koloru.

    Dla mnie kiczowatość, to nie tylko cukierkowatość, również manierowość, ślepe stosowanie “świętych” prawd i kanonów, powtarzalność, która jest dobra i chyba do której każdy dąży, ale przy oglądaniu setnego-dwusetnego-czy trzysta pięćset sześćdziesiątego podobnego kadru też mnie mdli [i mam na myśli moje kadry ;) ]

    Tak samo nie ma wzoru na twórczą interpretację i to co dla jednych jest twórczością poprzez wprowadzenie w obraz własnych “śladów”, przetworzeń, czy też własnej wizji estetyki wykonanej fotografii, dla innych jest niepotrzebną ingerencją, a z kolei to co dla jednych jest pokazaniem piękna natury, fotografią “nieprzetworzoną” dla innych jest niczym więcej, jak powielaniem, czy wręcz kopiowaniem natury, które z oryginalnością nie ma nic wspólnego.

    Przy fotografii “nieprzetworzonej” cudzysłów nieprzypadkowy, ponieważ uważam, że takiej po prostu nie ma. I z tego “przetworzenia” może wyjść i kicz i coś interesującego :)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii