fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Offline

Być na czasie. Takie proste zdanie, a jak zmieniło Świat w ostatniej dekadzie. Gdy ja byłem na czasie (czas przeszły zamierzony!), oznaczało to mniej więcej posiadanie kilku filmów Trix lub NPH w torbie i zapas mały wywoływacza rozrobionego do stocka. Byłem na czasie. W lodówce leżały rzędy filmów, czekające na “sesję łazienkową”, bo bycie na czasie znaczyło mniej więcej tyle, że raz w miesiącu spotykaliśmy się z fotografującą ekipą w Sopocie w Tawernie i robiliśmy slajdowisko piwne.

Minęło tych parę lat. Kilka dni temu opublikowano wyniki badań Samsunga, z których wynika, że Polacy (jak zapewne i inne nacje) chcą być na czasie w ciągu 60 sekund (!) od wykonania zdjęcia. W praktyce, statystycznie co miesiąc 200.000.000 (dwieście milionów) fotek robionych przez naszych krajan trafia do sieci w ciągu minuty! Wielkie liczby zawsze przyprawiały mnie o zawrót głowy, zwłaszcza, ze 10 minut poświeciłem na analizę jak zapisuje się liczbę 2 mld :) Ileż to ma zer! Oczywiście mnie także trafiło jakiś czas temu gonienie tej statystyki i Instagramowe cyki z iPhona wysyłałem od razu.

 

A teraz zadaj sobie czytelniku pytanie, po jaką cholerę!? Po co wysyłać w ciągu minuty fotkę w sieć? Ja sobie zadałem to pytanie i… odinstalowałem Instagrama. Złapany w ręce obłędu, uznałem, że musi być gdzieś jakaś granica. Nie taka społeczna, ale taka osobista. Mam wrażenie, że niedługo będziemy się uczyli “radzić sobie” z tym byciem offline. W sensie, potrzebna  będzie terapia dla fotografów zwłaszcza.

Syndrom Internetu, bycie online non-stop jest znana od dawna, ale szybkość i możliwości coraz to nowszych aplikacji przerażają mnie. Na dodatek, ostatnio ktoś pokazał mi filmik, w którym gość robi zdjęcia telefonem, obrabia jest w 3 programach też w telefonie i umieszcza w sieci. Wszystko w mniej niż minutę ! :) I to jeszcze pikuś… w ciągu kilku minut on ma setki “lubień”. Bosz…. :( A wiecie co jest najgorsze… że to są niezłe fotki.. :) Tak generalnie niezłe! :)

Moi czytelnicy. Zauważyliście pewnie, że częstotliwość wpisów w tym miejscu często spada. Przeglądnąłem swoje statystyki. Prowadząc “stary” fotoiczek potrafiłem natrzaskać 30-40 wpisów w miesiącu. Z czasem zaczynałem jednak zmieniać podejście. Nie miałem już parcia na informowanie o wszystkim, co mi w głowie siedzi. Teraz czuję się jak żółw. Nie dość, że moja reakcja na szybkość zmian w fotografii spadłą do 5 informacji przeczytanych na miesiąc, to w dodatku nie chcę mi się ich komentować. Jak mogę skomentować dla przykładu te 6.451.612 zdjęć publikowanych codziennie przez Polaków :) ?

Nawet jak próbowałem ostatnio być na czasie ponownie i kupić sobie lustrzankę cyfrową, to okazało się, że ta co ją chce kupić to jest trzecia generacja w tył. Po niej były kolejne dwie. I co? Znowu jestem w tyle, bo mam aparat sprzed 2 generacji! Nie jestem w stanie dogonić rzeczywistości. Fotografia polazła w kierunkach,  które lat temu 10 wydawały mi się idiotyczne. Teraz ja wyszedłem na idiotę.

Tkwią nam w głowie okruszki obrazów, sceny z życia, które nie mają większego znaczenia, ale nie wiedzieć czemu uparły się by znaleźć swoje miejsce między zwojami mózgu. Jednym z takich pyłków pamięci u mnie jest scena z giełdy w Stodole. Lat temu tyle, że najstarsi górale nie pamiętają, że wówczas ekspress do Warszawy jechał z Gdańska 3,5 godziny! :) Oto wchodziłem po odstaniu swojego na giełdę, która była dla gówniarza wtedy świątynią fotografii w Polsce, i tam wiedziałem gdzie jaki handlarz stoi i co mogę gdzie znaleźć. I mam obraz znajomego handlarza, który w całej masie sprzętu posiada lustrzankę cyfrową (chyba jakiś Kodak) i wszyscy śmieją się jakie to robi gówniane fotki. A on jeden spokojnie stwierdza: za 5 lat tej giełdy nie będzie. No i spełniło się.

Sentymentalnie się zrobiło. To wiek. No i pogoda, dzisiaj nad morzem 27 stopni. Poranne fotki na plaży nie do przyjęcia. Za gorąco nawet o 8 rano. I tylko babcie wracające z porannej mszy w Sopocie uświadomiły mi, że…

Zmarłe konie w cyrku straszą, gdy zapada noc
Popatrz, jak areną biegnie cień
Byłem piękny, byłem młody, śpiewa nocny koń
Resztę mej urody zmyje dzień.

Póki macie siebie, ciebie
Szklankę nocy, kromkę dnia
To orkiestra jeszcze w sercach gra.

Dobra kończę, bo po prostu żenada się robi :)

rtv_agd_9566_d źródło: Samsung.pl

2 komentarze

  • Mi żona dzisiaj odebrała z labu Portre 160 wyjętą nie tak dawno z Yashici D i są na niej, między innymi, zdjęcia z przed roku (w kwadracie głównie robiłem w tym czasie Bronką). Jak po skanowaniu zdecyduję czy coś wrzucić w sieć to jest szansa, że po ~525600 sekundach zostaną umieszczone w sieci. Wyraźnie odstaję od współczesnych fotograficznych rewolwerowców.

    Inna kwestia, że ja zaraz po zrobieniu to nie wiem czy mi się zdjęcie podoba i potrzebuję czas, żeby je przetrawić ;-)

  • Nie rozumiem, czemu tak się “wkręciłeś” widząc te statystyki liczbowe. Patrząc na ilustrację do tekstu wychodzi mi, że co najmniej 83% zdjęć publikowanych jest na portalach społecznościowych i im podobnych, W dodatku nie uwzględniono tutaj portali, forów internetowych, itp. To oznacza, że w Polsce poza tymi portalami publikowanych jest już tylko niecałe 73 miliony zdjęć. A to oznacza, że każdy Polak statystycznie robi ledwie dwa zdjęcia, które lądują poza portalami. Żeby być na bieżąco wystarczy obejrzeć tylko dwa zdjęcia od każdego ze znajomych… ;-D

fotopropaganda blog o dobrej fotografii