fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Czas podsumowań

Koniec roku jak zwykle dla większości agencji i redakcji jest czasem podsumowań. Kto może listuje 100 najlepszych zdjęć danego roku. Reuters, AP, GW… wszyscy mają swoje rankingi. A ja tak przeglądam te fotki i pomyślałem sobie, jaka jest droga tego zdjęcia, które ‘masa’ zobaczy w sieci lub w gazecie.

Fotograf robi zdjęcia. Akcja. Wywala 1000 strzałów. W samochodzie zrzuca to szybko do lapa, wybiera 50 – kadruje. Wysyła do agencji. Tam edytor z tych 50 wybiera 10, które trafiają na stock – kadruje, bo część jest bałaganiarska. Akcja była szybka.. Po fotki sięga edytor gazety. Wybiera 2 zdjęcia jako ilustrację do materiału, którego jeszcze nikt nie czytał, bo dziennikarz dopiero robi materiał. W międzyczasie, kadruje do pionu, bo poziom źle ‘położy się’ na już zaplanowanej stronie. Skończony artykuł okazuje się mieć inny wydźwięk niż ilustracja fotograficzna, edytor ponownie szuka lepszego ujęcia. Ponownie cała ścieżka. Redaktor prowadzący nie jest zadowolony. Na monitorze zdjęcie nie prezentuje się dobrze – kadrujemy ponownie. Trzecia wersja zdjęcia poszukiwana…

Rano w kiosku oglądam gazetę i czytam o faktach. Widzę zdjęcie przedstawiające ‘fakty’. No bo przecież tak było w istocie. A to, że zdjęcie zostało przefiltrowane przez co najmniej 5-7 osób…. co tam. To się nazywa zarządzanie informacją :) Czy fotografia naprawdę pokazuje fakty? :) Czy ktoś nadal ma złudzenia, że to medium jest obiektywne?

Była akcja. Pies Premiera obsikał nogi pani Kanclerz na uroczystym powitaniu na lotnisku. Fotograf nie zdążył zrobić tego z żabiej perspektywy. Ujęcie nie pokazuje dowodu, tylko ujecie z łapą psa u góry.

Po dwóch dniach, na prywatnym blogu technika, który uzupełnia paliwo w maszynach VIPów na Okęciu ukazuje się krótki filmik z komórki. Pies Premiera nie sikał na Kanclerz, ale podnosił nogę aby się podrapać. Gazeta dementuje. Fotograf traci i tak słabo płatną pracę. Na mail edytora agencji w tym czasie napłynęło kolejne 5000 zdjęć z całego świata. Selekcja trwa.

Pomyślmy czasem, co my tak naprawdę widzimy na zdjęciu, które ktoś dla nas wybierze. Fakty, czy to co nam się chce pokazać ?

 

A na koniec zastanowiłem się, które moje nieudolne zdjęcie z roku 2012 najbardziej lubię. I wybrałem redaktora Geberta…

Przyszedł do studia pięknie ubrany, uczesany, przygotowany. Wspaniale. Takie małe święto taki portret i to czuć w kadrze. Znaczy ja czuję :)

A Wy…? Podeślijcie linke do Waszych najlepszych fotek :) No już… bez fałszywej skromności… :)!

7 komentarzy

fotopropaganda blog o dobrej fotografii