fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Nie stać mnie

Z wielką przykrością, graniczącą z rozpaczą skonkludowałem dzisiaj, że absolutnie nie stać mnie na hobby pod tytułem “fotografia”. Praktycznie w żadnym dostępnym obecnie formacie. Piszę ‘hobby’, bo od zawsze fotografia była, jest i będzie dla mnie jedynie formą samorealizacji w wymiarze amatorskim. Nie zarabiałem (z nielicznymi wyjątkami) i nie zarabiam na fotografii. Nigdy w życiu nie żyłem z fotografii, choć miałem etapy prób. Od zawsze jednak pamiętam, że nawet w czasach aparatu “Druh”, od którego wszystko się zaczęło, fotografia była dla mnie dostępna finansowo. Nawet szczeniakiem na Żabiance w krótkich spodenkach biegającym będąc, stać mnie było na kupowanie filmów szerokich za własne kieszonkowe! Po, z niemała, trzydziestu latach, pracując zawodowo, mając rodzinę, jakieś tam auto i dom – dochodzę do granicy, przy której nie jestem w stanie zakupić z uśmiechem kilku rolek filmu.

Abstrahuje już nawet od konkretnej sytuacji finansowej, po prostu zdrowy rozsądek i uciążliwe dotkliwa świadomość wartości pieniądza (każdej pojedynczej złotówki) sprawia, że zakup filmu Kodak Portra 400-200 w cenie 54 zł za ROLKĘ !!! jest absolutnie poza granicą zdrowego rozsądku, którym staram się kierować. Szokująca cena, którą dzisiaj uświadczyłem na aukcyjnym serwisie u stałego sprzedawcy, nawet zmusiła mnie do wykonania telefonu, czy aby na pewno to jest cena za jedną rolkę, a nie za pięciopak. Niestety.

Ja rozumiem, że Kodak pada, ale nawet z poziomu kolan potrafi jeszcze dobić mnie i zapewne też siebie, bo ja naprawdę wątpię, by ta cena była w jakikolwiek racjonalny sposób do obrony. Zakładając, że nawet będę ograniczał ilość kadrów, to 20-21 klatek formatu 6×7 naprawdę jest irracjonalne. Plus koszt wołania. Plus koszt skanowania. Niech nie podnoszą larum tutaj zaraz Ci, którzy wyliczą mi, że to nadal “tylko” 0,38 zł za klatkę (plus wołanie, plus skanowanie), bo gdybym każdą z tych klatek mógł obwieszać ściany może bym i zdzierżył te cenę, niestety gorzka prawda jest taka, że coraz mnie tych “dobrych” klatek robię. A to między innymi wynik tego, że mało robię w ogóle, bo mnie częściowo nie stać. Choć akurat większe znaczenie ma tutaj czas, a dokładnie jego brak.

W każdym razie, nie kupiłem dzisiaj filmów. Nawet nie miałem śmiałości zajrzeć na hamerykański ibej, by sprawdzić cenę formatów od 4×5 w górę… to już w ogóle musiałoby mnie dobić.

Czy to spowoduję, że zwrócę swe oczy opuchnięte łzami rozpaczy w kierunku świata, w którym nie istnieje pojęcie klatki filmowej? Nie wiem. Miałem krótki epizod z X100. Uważam nadal, że obrazowo to świetny aparat, ale funkcjonalnie niestety porażka. A to ważne, by współgrał ze mną i rodzajem fotografii, który robię. Na dzisiaj po prostu aparat wisi na kołku, filmy nadal leżą na półce u dystrybutorów, a ja mam chwilę wolną by przemyśleć, dlaczego do ciężkiej cholery po tych wszystkich latach nie stać mnie na moje hobby? :)

 

 

10 komentarzy

  • E tam, od razu nie stać.
    Dramatyzujesz.
    Hobby jest po to, by kosztowało.
    Co, wolałbyś mieć jacht? ;)

    A co do cyfrówek – ja tam kiedyś gdzieś słyszałem, jak jeden właściciel m9-ki wyliczył, to jedno cyfrowe zdjęcie z takiego aparatu kosztuje ponad złotówkę.
    Bez wydruku! :)

  • Jacht fajna rzecz, a jeszcze lepsza ‘yacht’ (jot) :) Co do M9 to niestety nie wiem ile kosztuje jedna klatka, bo cyfrówki robią jedynie pliki, które ponoć należy przeliczać na piksele, a wówczas cena za jeden piksel wychodzi jakaś straszliwie mała i wszyscy bardzo sie cieszą, że fotografowanie cyfrówką jest takie tanie….

  • Z przykrością stwierdzam, że rozumiem Twój punkt widzenia.
    Mimo wszystko będę do Ciebie zaglądał w nadziei, że znalazłeś parę złotówek na kliszę.

  • I to jest okropne, ze filmy sa tak drogie. Ja takze ostatnio nie moglam uwierzyc w ich cene, ale zakupilam bo nie lubie cyfrowych zdjec, tworze album rodzinny bo mnie skreca jak patrze na telefoniczne kadry przysylane na moja skrzynke email. Piotrze – to tylko chwilowe, przyjdzie chwila, ze znow zaczniesz fotografowac :)

  • Widzisz, mamy odmienne doswiadczenia, choc efekt jest ten sam, koniec fotografii analogowej. Ja pamietam czasy, kiedy wycyganiwszy w koncu od taty aparat, mialem problemy z dostepnoscia do czarno-bialych filmow, a za ich wywolanie zaklady fotograficzne wolaly sobie horrendalne dla nastolatka ceny. To wlasnie przez pieniadze zakonczyla sie na jakis czas moja przygoda z fotografia. Dlatego ogromnie sobie cenie fotografie cyfrowa. Nawet tanim aparatem mozna spokojnie wypstrykac kilkadziesiat tysiecy zdjec i miec frajde. Ostatnio zaczelem bawic sie w robienie zdjec telefonem i jestem zadowolony.

  • Fotografia nigdy nie byla hobby dla biednych, szczegolnie tych, ktorzy chca realizowac duze projekty… ot trzeba sie wziac do roboty :)

  • Ten sam materiał ale 120 kosztuje 19 zł. Co obniża cenę za klatkę :-)

  • Między innymi z tego powodu coraz mniej robię analogiem a coraz więcej cyfrą. Płacenie za każdy film czy solidny skan i oglądanie uciekających z portfela pieniędzy jest bolesne, nawet jeśli w sumie nie są to wcale kwoty większe niż pojedyńczy zakup cyfrówki.

  • Jakże ten post pasuje do mojej obecnej sytuacji. Oglądałam dziś ceny obiektywów w internecie i stwierdzam, że na oglądaniu się skończyło. Trzeba czekać na lepsze czasy. A ja tęsknię za starym aparatem na film za 12 zł i wożenie go do fotografa żeby wywołał najlepsze wspomnienia.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii