fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Jestem x349fg

To, że fotografia się nam w dobie Internetu odpersonalizowała, to fakt i przykro nam. Ale to, że sami autorzy się odpersonalizowali, to już lekkie przegięcie. Czytam ja dzisiaj na portalu Fotopolis wyniki konkursu zorganizowanego przez Olympus Polska i pozwolę sobie niżej skopiować częściowo owe wyniki:
Oto one:

Kategoria: LUDZIE
I miejsce: Pan Bułeczka, Autor: ks2010
II miejsce: Staruszka, Autor: Mourice
III miejsce: Autochton, Autor: anhedonia
IV miejsce: Mikołaj Warszawski, Autor: focal28mm

Kategoria: KLIMATY
I miejsce: Papieros i kawa, Autor: korelacja
II miejsce: Poszukiwania, Autor: ppiwowar
III miejsce: Na trasie, Autor: dansign
IV miejsce: Choinka, Autor: Palmer

Innymi słowy ks2010 było(-a?) lepsze od Mourice i anhedonii i wszyscy troje przebili focal28mm. Klimaty najlepsze odnalazł (-ła?) korelacja i ppiwowar, który (-a) pokonał (-ła) dansign i Palmer.

Cóż…

Kiedyś znajomy fotograf  powiedział mi, że nie interesują go bezimienne komentarze, bezimiennych komentatorów i dlatego nie wdaje się w dyskusje online, bo z gruntu są skazane na bezsens. Jeszcze inny kolega podpowiedział całkiem ciekawą myśl, że zanim zacznie z kimś polemizować na temat fotografii, to prosi o podanie linku do prac adwersarza. Tak pro forma.

Coś chyba jednak w tym jest. Kiedy patrzę na bezosobową listę tych nicków, to mam wrażenie, że organizator lekko mówiąc, nie za bardzo szanuje mnie, autorów i samego siebie. Czy to jest tak trudno podać nazwisko, imię? Od tego wszystkiego mały krok do automatów wykonujących zdjęcia z zadanymi parametrami. I tutaj zastanawiam się czy znakowanie zdjęć, o których pisał Rudolf nie ma czasami czegoś intencjonalnie związanego z pozostawieniem ludzkiego pierwiastka. Pierwiastka oryginalności w produkcie, nawet tym cyfrowym. Może to jednak ważne? Może owe, tytułowe “niszczenie” to nic innego, jak personalizacja… pewne ożywienie?

Ja sam podpisuje swoje zdjęcia na odwrocie. Staram się je przechowywać z szacunkiem. Dbam o to, by każdy kto je weźmie do ręki, niezależnie od tego czy ja przy tym będę, wiedział, że są one moje. Piotra Biegaja. A nie jakiegoś x349fg.

22 komentarze

  • Piotrze rozumiem, ze biorac udzial w konkursie wypadaloby sie przedstawic, ale wcale nie czuje tego jezeli chodzi o galerie internetowe. Ty przeciez wiesz, ze czesto fotografujac “podaje sie dusze na talerzu” ten kto chce to bedzie jadl reka ale sa tacy, ktorzy lubia nozem i widelcem i tych sie obawiam, potrafia zranic dlatego jestem sobie w swoim nicku szczesliwa i bezpieczna. Nie dziwiac sie nickowcom popieram ich :)

  • Lilly – ale ja nie do końca rozumiem takie podejście. Czego się boisz? Od zarania internetu używam nicka, ale tez nazwiska i jakoś nic złego mis ie nie stało. Każdy wie, że pod nickiem kryje się konkretna osoba, żywa, może łatwo sprawdzić, że coś sobą reprezentuje.
    Ale akurat ten wpis traktował o konkretnym przykładzie konkursu. Dla mnie to żenada, podawać laureatów w postaci nicków… pełna wiocha. Bezimienne twory internetowe wygrały konkurs…?! Nie! Żywi ludzie.
    Ech…

  • dobre, dobre ;))) Ciekawe czy w jury był zbynek615 i terminator5.

    ( Trochę pachnie “funkcjonariuszami aparatu” z przytoczonego przez p.Krzysztofa Flussera )

    ps. a tak przy okazji, słyszałem, ze Jot 23 znowu pali…:) Dla odstresowania (po takim fopa) polecam :
    http://www.youtube.com/watch?v=O6YatFfIbso

  • Niby tak – imię i nazwisko – święte. A nie jakiś nick.
    Można jednak przegrzać z hiperpoprawnością
    Przykład z życia:
    wyobraź sobie, że jest drugi Piotr Biegaj. Nie ma sprawy, jeśli jest księgowym, albo prawnikiem.
    Ale wyobraź sobie, że jest fotografem.
    Pół biedy, kiedy jest fotoreporterem prasowym.
    Ale wyobraź sobie, że jest portrecistą.
    Pół biedy, jeśli jest dobrym portrecistą…
    I wypisuje w necie rzeczy, które inni przypisują Tobie.
    Przykłady z życia:
    Tomasz Tomaszewski (obok znanego, pojawil się drugi, który się do konkursów wyrywa)
    Krzysztof Miller – dwie różne osoby.
    Jakub Kamiński – to samo.

    Jeśli to co robią jest różne, jest ok. Ale jeśli działania są podobne?

    Artysta, czy po prostu fotograf, ma prawo do pseudonimu. Na świecie taki pseudonim funkcjonuje jako professinal name. Jedna z person fotograficznych w Polsce z dawnego pseudonimu uczyniła niedawno nazwisko.

    Niestety, internet próbuje stawiać znak równości między nickiem a pseudonimem.
    Oczywiście to jest tylko uwaga na marginesie tego co napisałeś.

  • no co byś zrobił jakby sie pojawil Piotr Biegaj
    kiepski portrecista? W dodatku z Gdańska?
    Prawnie to mógłbyś go pocałowac w trąbkę.

  • pradut @ “Jeśli to co robią jest różne, jest ok. Ale jeśli działania są podobne?”

    ja miałem problem z odróżnieniem Klichów ( jeden od MON a drugi szef PKWBL, a obaj aktywni w kwestii katastrofy smoleńskiej). No ale to inna bajka.

    ( no… aktywni jak aktywni )

  • “Dla mnie to żenada, podawać laureatów w postaci nicków… pełna wiocha. ”

    Tu przynajmniej masz nicki, bo w Newsreportaż 2010 nawet tego nie masz.

  • coś jednak może być na rzeczy z tymi nickami. Jakbym Wam podał linka do pewnego portalu, gdzie jeden domorosły nick przed drugim domorosłym nickiem popisuje się kompletnymi bzdurami np. na temat skanowania negatywów albo ( Boże zmiłuj się ) Kandinskiego czy coś w tym stylu – to chyba nikt “bez nicka” by nie uwierzył. Ale to jest, istnieje. Coś jest na rzeczy.

  • Nie oczekiwałbym tutaj czegoś więcej. Przynajmniej całość jest spójna: zdjęcia, nicki i tytuły. Podobny poziom.

    Ciekawi mnie skład jury. Zanim nie sprawdziłem myślałem, że wyboru dokonywali internauci.

  • Również gratuluję szczerze i serdecznie.

    Co do wpisu, to jednak strzał kulą w płot. Instytucja pseudonimu (zwanego obecnie swojsko nick’iem) jest tak stara jak sama twórczość. Pseudonim jest też od dawna instytucją ustawową, zaś prawo do oznaczenia utworu pseudonimem lub do udostępnienia go anonimowo jest jednym z fundamentalnych, osobistych praw autora, chronionych w Polsce przez przez cały okres istnienia prawa autorskiego we wszystkich ustrojach (zob. ustawy prawnoautorskie z 1926, 1952 i obecną z 1994 roku). Długo można byłoby pisać o istocie, celach, uzasadnieniu istnienia tego osobistego prawa (na razie nie czuję się do tego zmuszony).

    Nazywanie korzystania z tego prawa “wiochą” jest nieporozumieniem (pomijam już nieelegancki wydźwięk w stosunku do tych fanów serwisu, którzy pochodzą ze wsi). Rozumiem tyle, że iczek postanowić zabawić się w trendsetera i obwieścić, że jest to już dziś passe i bez gustu. Ja jednak myślę, że tak nie jest, zaś instytucja pseudonimu, która powstała zanim pojawiliśmy się na świecie, przetrwa nas wszystkich, w tym gronie także samego iczka :-)

  • Pokaz mi choc jeden konkurs, niewazne jaki, fotograficzny, literacki, jakikolwiek, gdzie wszyscy laureaci sa przedstawiani z nicka – nie sadze, ze ks2010 lub focal28 to pseudonimy w znaczniu, o ktorym ty piszesz. I to nie jest zadne prawo uczestnikow konkursu, z ktorego oni korzystaja, tylko praktyka organizatora, ktoremu wydaje sie, ze stworzyl spolecznosc i tak moze przedstawiac jej czlonkow. Zgadzam sie z iczkiem, ze to elementarny brak szacunku. Zreszta jak caly konkurs i jego wyniki sa gwałtem na pojęciu ‘fotografia uliczna’.

  • @Jarek po raz kolejny dziękuje, że napisałeś to, co ja powinienem :)
    @Kraftsman – Ty tak specjalnie czy po prostu masz jeszcze czas przed sprzątaniem w domu… i nudzisz się?:) Toż ja nie piszę o pseudonimach artystycznych. Chyba udajesz, ze tego nie rozumiesz… :)?

  • Tak, to są pseudonimy. Czy “artystyczne”, to już odrębna sprawa ;-) Można je też nazywać nickami. Udostępnianie utworów pod nickiem nie oznacza braku szacunku. Skąd ten pomysł?

    Organizator konkursu może (ale nie musi) wymagać występowania pod imieniem i nazwiskiem, co powinien określić jasno w regulaminie konkursu. Z przyczyn praktycznych zwykle wymaga się podania imienia i nazwiska. Ale nie ma takiego obowiązku i doprawdy, wywodzenie go z własnych ocen typu “pełna wiocha” jest dość miałkie. Jeśli organizator wymaga występowania pod imieniem i nazwiskiem, osoba która się na to nie godzi po prostu nie bierze udziału w konkursie.

    Na koniec można odnieść wrażenie, że negatywna ocena jakości prac konkursowych nieco przesłania istotę tego co napisałem. Nie odnosiłem się w ogóle do jakości tych prac ani do jakości konkursu. Chodziło mi o to, że próby doszukiwania się trendu polegającego na rzekomym “odpersonalizowaniu fotografii” w naszych okropnych czasach z tego powodu, że korzysta się z nicków się nie bronią.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii