fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Narybek

No i stało się. Po latach obaw i frustracji tym, co widziałem na rynku szkoleniowym fotograficznym – postanowiłem sam zrobić warsztaty tak, jak to widziałbym ja. Przypomniałem sobie dokładnie moje dylematy, gdy szukałem informacji o nowych, interesujących mnie technikach. Policzyłem ile czasu spędziłem w sieci, ile kosztów poniosłem robiąc nieudane i nielogiczne próby i ile telefonów musiałem wykonać poszukując kogoś w Polsce, kto robił to, co ja chciałem dopiero poznać.

Podsumowałem to wszystko i wyszło mi, że warto spróbować. A że obaw co do swoich predyspozycji dydaktycznych miałem tysiące, to drżałem jak osika. Bałem się bardziej niż podczas pierwszej naświetlonej klatki 8×10 czy pierwszego rozlania kolodionu :)

Warsztaty, czy może lepiej kurs “Mokre i suche spotkania z portretem” nie był czysto technicznym poznaniem wielkiego formatu i techniki kolodionowej… chciałem trochę ludziom przybliżyć idee, filozofię, wydłużyć czas. Sprawić, by minuty zamieniły się w godziny. By mieć poczucie, że obcując z mechaniką z chemią, z zapachem i w końcu z ludźmi możemy sprawić, że czas płynie wolniej, że nie patrzymy na zegarek i nie pstrykamy jak wariaci!
Nie moją rolą jest oceniać czy tak samo czuli kursanci. Mogę jedynie napisać, że dla mnie było cudownym patrzeć na ich zaangażowanie, na zaczarowanie w oczach, na fenomen dziecięcego szczęścia brudzących się chemikaliami ludzi… :) Wspaniałe. Mój 5-latek ma taką radochę, jak maluje farbami po ścianie w domu… Czysta, piękna radość.
Liczę, że na świecie pojawiło się trzech nowych kolodionistów i wielkoformatowców: Kasia, Łukasz i Marek. Że sami spróbują. Jeśli nie od razu, to przypomną sobie czym jest obraz widziany na matówce o wymiarach większych niż głowa i jaką radość daje pojawiający się na szkle portret wymoczony wcześniej w kolodionie i azotanie srebra.

Autorem fotek dokumentacyjnych (poza ostatnim) wykonanych (jak wszyscy wiemy) najlepszym aparatem cyfrowym w XXI wieku jest Katarzyna ‘Kalua” Kryńska :)

PS
Dziękuje wspaniałym modelinom, która wytrwały naświetlania długości 30-50 sekund – Dorocie i Ali!

8 komentarzy

  • bravo ! fantastyczna inicjatywa … gdyby tylko mnie było stać …;(
    pozdrawiam Cię Piotrze

  • Kolor jest jak balsam dla nawrócenia oczu. Dokumentacja pani Katarzyny pomysłowa ( to jak się nazywa ten najlepszy aparat XXI wieku ? ). No i tak ogólnie.. gratulejszyn panie Piotrze.

  • ale dobór modelek… eteryczna Imperdible i skandynawska królowa, jej wysokość Groszek.

    Pozazdrościć kontaktów ;)

  • Aleś się wkręcił między kursantów ;)
    A ta modelka z jedną szelką na ramieniu… rewelka :))
    pozdrawiam

  • iphonofotografia niczym świńska grypa rozszerza się momentalnie… Najpierw Rafał Milach, teraz widzę Wojciech Grzędziński…:)
    fajne kolorki, nieostrości i winietki dają te polaroidy…

  • no i mamy kolejny zakon “pokłonoczołówkomokrowców” ;)
    tańczących z kamerą większą od telewizora, i myślących – jesteśmy wyjątkowi w tym zgniłym świecie cyfraków, zostaliśmy tylko my – wiem, że jestem, złośliwy, ale doprawdy nie wiedzę w takim rozumieniu fotografii większej szczerości i poszukiwania “prawdy” niż w zabiegach photoshopowych pana Tyszki, to kolejna maniera i myślenie, że podbudowa”filozoficzna” + stara technika = prawda o człowieku

  • Marcinie, czytajac twoj komentarz, przypomnial mi sie kawal o facecie, ktory poszedl do sasiada pozyczyc sekator.

  • Inicjatywa świetna! Może warto by było powtórzyć warsztaty?
    Szczególnie, że jesteś jedną z nielicznych osób w naszym kraju, które potrafi poruszać się w tej technice…

fotopropaganda blog o dobrej fotografii